[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie odeszli daleko, gdy zatrzymaÅ‚ ich krzyk od strony statku: dwie po-staci biegÅ‚y w ich stronÄ™.Kiedy zbliżyÅ‚y siÄ™ nieco, Qui-Gon rozpoznaÅ‚ kapi-tana PanakÄ™ i odzianÄ… w ubogie, chÅ‚opskie szaty dziewczynÄ™.ZatrzymaÅ‚ siÄ™i z chmurnym czoÅ‚em czekaÅ‚, aż do niego doÅ‚Ä…czÄ….Panaka caÅ‚y siÄ™ spociÅ‚. Jego Wysokość rozkazuje ci zabrać jej dworkÄ™  wyrzuciÅ‚ z siebie. Chce,żeby Padmé osobiÅ›cie zdaÅ‚a jej relacjÄ™ ze wszystkiego, co moglibyÅ›cie. Wystarczy już dziÅ› tych rozkazów królowej, kapitanie przerwaÅ‚ mu Qui--Gon krÄ™cÄ…c gÅ‚owÄ…. Mos Espa nie bÄ™dzie miejscem odpowiednim dla. Taka jest wola królowej!  Tym razem to Panaka przerwaÅ‚ rycerzowi.Najego twarzy malowaÅ‚a siÄ™ zÅ‚ość i determinacja.Nalega, byÅ› zabraÅ‚ jej sÅ‚użącÄ…;chce siÄ™ dowiedzieć czegoÅ› wiÄ™cej o tej planecie.Dziewczyna podeszÅ‚a bliżej i spojrzaÅ‚a Qui-Gonowi w oczy. Szkolonomnie w samoobronie  powiedziaÅ‚a. Znam kilka jÄ™zyków i umiem o siebiezadbać.Nie bojÄ™ siÄ™Kapitan westchnÄ…Å‚ i zerknÄ…Å‚ przez ramiÄ™ na stojÄ…cy w oddali statek. Nie każ mi tam wracać i mówić, że siÄ™ nie zgadzasz.Qui-Gon zawahaÅ‚siÄ™  zamierzaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie powiedzieć coÅ› takiego, ale wróciÅ‚ spojrzeniem doPadmé, doceniÅ‚ siÅ‚Ä™ drzemiÄ…cÄ… w jej oczach i zmieniÅ‚ zdanie: mogÅ‚a mu siÄ™przydać.PodróżujÄ…c z dziewczynÄ… mogliby uchodzić za rodzinÄ™, która tylkow przelocie zahaczyÅ‚a o Mos EspÄ™.BÄ™dÄ… też wyglÄ…dali mniej agresywnie.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… Nie mam czasu, żeby siÄ™ teraz sprzeczać, kapitanie  rzekÅ‚. Nie podoba mi siÄ™ to, ale wezmÄ™ jÄ…  PosÅ‚aÅ‚ Padmé ostrzegawcze spoj-rzenie. Tylko trzymaj siÄ™ blisko mnie.RuszyÅ‚ dalej, pozostaÅ‚a trójka poszÅ‚a w jego Å›lady.Kapitan z niekÅ‚ama-nÄ… ulgÄ… obserwowaÅ‚ dziwny pochód: na czele mistrz Jedi, za nim dworkakrólowej, Gunganin i na koÅ„cu, robot astromechaniczny.Zmierzali do MosEspy. ROZDZIAA9Wczesnym popoÅ‚udniem dotarli do Mos Espy i skierowali siÄ™ do centrumportu.Miasto byÅ‚o rozlegÅ‚e i z lotu ptaka przypominaÅ‚o węża, który zwinÄ…Å‚siÄ™ w ciasny kÅ‚Ä™bek i na wpół zagrzebaÅ‚ w piasku, by skryć siÄ™ przed palÄ…cymisÅ‚oÅ„cami.Budynki miaÅ‚y kopulaste zwieÅ„czenia i grube, zakrzywione Å›ciany,stragany ocieniano markizami i werandami, a szerokimi ulicami przeciÄ…ga-Å‚y istoty wszelkich możliwych ksztaÅ‚tów i kolorów, w wiÄ™kszoÅ›ci przybyszez innych planet.Niektórzy podróżowali na grzbiecie nawykÅ‚ych do życia napustyni eopie; olbrzymie, rogate, oswojone banthy i kolebiÄ…ce siÄ™ roso grzbietyciÄ…gnęły ogromne wozy i sanie, zaopatrzone w koÅ‚a bÄ…dz gÄ…sienice; podróż-nicy i wÄ™drowni handlarze kursowali nieustannie miÄ™dzy głównym miastemTatooine i jej mniejszymi osiedlami.Qui-Gon caÅ‚y czas czujnie wypatrywaÅ‚ niebezpieczeÅ„stwa.W Mos Espie nie brakowaÅ‚o Rodian, Dugów i innych stworzeÅ„, któremogÅ‚y mieć nieprzyjazne zamiary.WiÄ™kszość przechodniów nie zwracaÅ‚a nagrupÄ™ Qui-Gona uwagi; jeden czy dwóch zerknÄ™li przelotnie na Jar Jara, aleprzyjrzawszy mu siÄ™ bliżej przestawali siÄ™ nim interesować.WyglÄ…daÅ‚o na to,że prowadzona przez Jedi grupa gÅ‚adko wtapia siÄ™ w miejscowy krajobraz;spotykaÅ‚o siÄ™ tu takÄ… mnogość najróżniejszych stworzeÅ„, że jedno czy dwanowe nie robiÅ‚o różnicy. Na Tatooine rzÄ…dzi Hutt imieniem Jabba.Nadzoruje niemal caÅ‚y ob-81 rót zakazanymi towarami, piractwo, przemyt i handel niewolnikami, któremuzresztÄ… planeta zawdziÄ™cza swój dobrobyt wyjaÅ›niaÅ‚ Qui-Gon sÅ‚uchajÄ…cej goPadmé.KiedyÅ› odwiedziÅ‚ już.Tatooine, choć teraz od dawna siÄ™ na niej niepokazywaÅ‚. Jabba kontroluje porty kosmiczne i inne zamieszkane osady,natomiast Jawowie i Tuskenowie podzielili siÄ™ pustyniÄ….Pierwsi żyjÄ… z tego,co uda im siÄ™ znalezć, drudzy zaÅ› pÄ™dzÄ… żywot koczowników i bez skrupułówokradajÄ… wszystkich, którzy im siÄ™ trafiÄ….Jedi utrzymywaÅ‚ spokojny, niezobowiÄ…zujÄ…cy ton gÅ‚osu.Dziewczyna szÅ‚a z nim ramiÄ™ w ramiÄ™ i chÅ‚onęła wzrokiem otaczajÄ…cy ichwidok.MijaÅ‚y ich najróżniejsze pojazdy i roboty najróżniejszych ksztaÅ‚tówi rozmiarów. Jest tu również sporo farm, poÅ‚ożonych na pustyni i wykorzystujÄ…cychgorÄ…cy klimat.Zwykle prowadzÄ… je przybysze spoza planety, którzy nie majÄ…nic wspólnego ani z koczownikami, ani z Huttami.Uprawy w wiÄ™kszoÅ›ci czer-piÄ… wilgoć z powietrza, dziÄ™ki skraplaczom. Jedi popatrzyÅ‚ w gÅ‚Ä…b ciÄ…gnÄ…-cej siÄ™ przed nimi ulicy. To niebezpieczne miejsce.WiÄ™kszość mieszkaÅ„cówgalaktyki go unika.Te kilka portów kosmicznych, jakie istniejÄ… na Tatooine,staÅ‚o siÄ™ znakomitymi kryjówkami dla tych, którzy nie chcÄ… siÄ™ rzucać w oczy. Tak jak my  stwierdziÅ‚a Padmé.SzerokÄ… ulicÄ… sunęła wolno para udomowionych banthów, zaprzężonych dospiÄ™tych w pociÄ…g wozów, zaÅ‚adowanych kamiennymi blokami i metalowymipodporami.Potężne stopy zwierzÄ…t przy każdym niezgrabnym kroku wzbijaÅ‚yw powietrze chmury kurzu.Na pierwszym wozie drzemaÅ‚ woznica, malutkii niemal nie zauważalny przy ogromnych bestiach.Jar Jar Binks staraÅ‚ siÄ™ zanadto nie oddalać od rycerza i dziewczyny.StrzelaÅ‚ tylko oczami na wszystkie strony, krÄ™cÄ…c przy tym gÅ‚owÄ… tak, jakbychciaÅ‚ jÄ… sobie koniecznie ukrÄ™cić.Wszystko, co widziaÅ‚, byÅ‚o obce i straszne:obcy przyglÄ…dali mu siÄ™ z niechÄ™ciÄ…, w najlepszym wypadku wyzywajÄ…co,w najgorszym zaÅ›  po prostu z wrogoÅ›ciÄ….WolaÅ‚ siÄ™ nie zastanawiać, o czymmyÅ›lÄ… osoby, które tak na niego patrzÄ….Nie podobaÅ‚a mu siÄ™ Mos Espa; miaÅ‚wrażenie, że czuÅ‚by siÄ™ lepiej w każdym innym miejscu. ZÅ‚e, bardzo zÅ‚e  mruknÄ…Å‚ i z trudem przeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™ ZaschÅ‚o mu w gardlei wiedziaÅ‚, że suche powietrze nie jest jedynÄ… tego przyczynÄ…. Nic dobrego,to miejsce. WystarczyÅ‚ jeden nieostrożny krok i Jar Jar wdepnÄ…Å‚ po kostkiw kaÅ‚użę cuchnÄ…cego Å›luzu. O jejku! To paskudne!R2-D2 toczyÅ‚ siÄ™ u jego boku, popiskujÄ…c i Å›wiergolÄ…c radoÅ›nie w bezsku-tecznych próbach zapewnienia go, że wszystko jest w jak najlepszym porzÄ…d-ku.82 Przemierzyli caÅ‚Ä… głównÄ… ulicÄ™ portu i skrÄ™cili w zauÅ‚ek, który doprowadziÅ‚ich na niewielki placyk, ze wszystkich stron otoczony sklepami i warsztatami.Qui-Gon zmierzyÅ‚ wzrokiem sterty części silników, paneli sterujÄ…cychi modułów komunikacyjnych, wydobytych ze Å›migaczy i wiÄ™kszych maszyn. Zaczniemy od jednego z tych mniejszych sklepików stwierdziÅ‚ i skinÄ…Å‚gÅ‚owÄ… ku stoisku, przy którym w przybudówce piÄ™trzyÅ‚a siÄ™ góra zÅ‚omu.Kiedy przez nisko sklepione drzwi weszli do Å›rodka, przywitaÅ‚a ich pulch-na, niebieska istota, która Å›mignęła w ich stronÄ™ niczym jakaÅ› zepsuta sondakosmiczna.Jej skrzydeÅ‚ka poruszaÅ‚y siÄ™ z takÄ… szybkoÅ›ciÄ…, że rozmazywaÅ‚ysiÄ™ w mgieÅ‚kÄ™. Hi chubba da nago?  warknÄ…Å‚ sprzedawca gardÅ‚owo, chcÄ…c siÄ™ dowie-dzieć czego szukajÄ….Toydarianin  pomyÅ›laÅ‚ Qui-Gon.RozpoznaÅ‚ rasÄ™, ale na tym jego wiedzasiÄ™ koÅ„czyÅ‚a. Potrzebne mi jest parÄ™ części do nubiana typu J 327 powiedziaÅ‚.Toydarianin rozpromieniÅ‚ siÄ™ i wydaÅ‚ z siebie seriÄ™ dziwacznych mlaÅ›nięć. Nubian! Ach, tak.Mam mnóstwo takiego sprzÄ™tu. PrzeniósÅ‚ spojrzeniewyÅ‚upiastych oczu na Padmé, potem na robota, aż skoÅ„czyÅ‚ na Gunganinie. A cóż to takiego?Przestraszony Jar Jar przykucnÄ…Å‚ za plecami Qui-Gona. To nieistotne odpowiedziaÅ‚ Jedi. Masz coÅ› dla nas? A macie pieniÄ…dze? Oto jest pytanie!  Toydarianin skrzyżowaÅ‚ rÄ™ce napiersi i przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ goÅ›ciom z nieskrywanÄ… pogardÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •