[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On spoÅ‚eczeÅ„stwo czasu pragnienia napoi,Chleb pomnoży lecz inna, gdy tam siÄ™ nie stoi,Gdy i bierze siÄ™ z Å›wiata, i Å›wiatu zadÅ‚uża,A klasztornego zewnÄ…trz używa przedmurza.Lecz dość bo smutków wiele znam niewyrażonych,A maÅ‚o słów, co sÅ‚użyć im lubiÄ…. Mój drogi!Smutno jest gdyby z pierwszych który umÄ™czonychWstaÅ‚ teraz i z swÄ… stanÄ…Å‚ palmÄ… poÅ›ród drogi,Co te do arku pÅ‚askie wyÅ›ciela kamienie Ach! drogi mój i gdyby spytaÅ‚ o krwi morzeWylane za nas Tutaj staÅ‚o siÄ™ milczenie Droga pomiÄ™dzy nimi, jak potoku Å‚ożeWysÅ‚anego kamieniem, bardzo byÅ‚a pusta:TÄ… szli pod Ark Tytusa gdzieniegdzie z dalekaBielaÅ‚ kolumny odÅ‚am, jak wiszÄ…ca chusta,Lub czerniÅ‚ siÄ™ na niebios otchÅ‚annym przezroczu;Szli tak po gÅ‚azach, kÄ™dy wracaÅ‚ ImperatorZe zburzonego miasta Å›wiÄ™tego co czytajW Tacycie i sumienia, czemu tryumfator?Zapytaj PisaÅ‚em 1849212IV.BURZA O! spoÅ‚eczeÅ„stwo ludzkie, ty byÅ‚obyÅ› rajem,Albo przynajmniej czymsiÅ› pogodnym bez przerwy,Gdyby nie ta rzecz jedna, co zowiÄ…: z w y c z a j e mI druga nie dość znana starożytnym: n e r w y! Galileusz, gdy matka w kolebkÄ™ go niosÅ‚a,Czy winien byÅ‚, że przed nim barbarzyÅ„skie sÄ™dzieRoznamiÄ™tnili kodeks, a klÄ…twa z nim rosÅ‚a? I że pierw jest czÅ‚owieka-wróg, nim czÅ‚owiek bÄ™dzie?W r ó g z w y c z a j, pokolenia nie ważący za nic,Jakby je wszystkie najprzód znaÅ‚ i byÅ‚ bez granic. Jemu to gdy pokażą niemowlÄ™ w pieluchach,Ceni je ledwo jako ogniwko w Å‚aÅ„cuchach,Jak dalszy ciÄ…g, jak wiersza zerwanego kropki PróbujÄ…c, ile ramiÄ™ bÄ™dzie do maczugi,Ile do ostróg nowo narodzone stopki? Aż tu wÅ‚aÅ›nie że przyszedÅ‚ czas zrzucać kolczugi,Aż tu broÅ„ idzie palna za kolebkÄ… dziecka,I dorósÅ‚ mąż, woÅ‚ajÄ…c: «LudzkoÅ›ci zdradziecka!Cóż mi ty za obecność daÅ‚aÅ› ?» NarodzeniPo panteizmie, który BibliÄ™ faÅ‚szem mieni,Inaczej znów w też same wstÄ™pujÄ… okowy CzÅ‚owiek nowy swobodnie wznieść nie może gÅ‚owyKu niebu tylko zaraz przez ordzaÅ‚e kraty,Bo zanim wyjdzie na Å›wiat, sÄ… już kazamaty.Bo jeÅ›li woÅ‚a: «W i e r z Ä™», pierwej jest pytanie,Czy, jak to on powiedziaÅ‚, usÅ‚yszeć sÄ… w stanie,Czy raczej tak, jak sÅ‚uchać siÄ™ ponawykaÅ‚o,Nim usta te, co rzekÅ‚y «W i e r z Ä™», byÅ‚y ciaÅ‚o!To mówiÄ…c, WiesÅ‚aw w ciche pozieraÅ‚ niebiosy,Jak czÅ‚ek, którego bliższa nadzieja ucieka:Skwar byÅ‚ kropelka jedna, jak zbÅ‚Ä…kanej rosy,UpadÅ‚a mu na rÄ™kÄ™ zagrzmiaÅ‚o z daleka Szyb drżenie i szmer kwiatów, co u okna staÅ‚y,I lot goÅ‚Ä™bia, krzywo pÄ™dzÄ…cego na dół,Ledwo-że atmosfery znamiÄ™ zwiastowaÅ‚y.Jużci grom biÅ‚ na niebie i deszcz laÅ‚ na padół I wielkie smugi zÅ‚otych bÅ‚yskawic na Å›cianie,Jakoby adamaszku żółtego zdzieranie,Tam i owdzie w mieszkaniu czyniÅ‚y niepokój:RzekÅ‚byÅ›, że skrzydÅ‚a z siarki zagarnęły pokój.GrzmiaÅ‚o tak i Å‚yskaÅ‚o siÄ™ zapamiÄ™tale Wtem, koÅ‚atanie do drzwi usÅ‚yszawszy mocne,213WstaÅ‚ WiesÅ‚aw i, przebiegÅ‚szy osiarczonÄ… salÄ™,Drzwi otwiera lecz komuż? jak widzenie nocne,Gdy w spieczonej gorÄ…czkÄ… rozbÅ‚yÅ›nie zrenicy:PoznaÅ‚ nieprzyjaciela! Co chcesz tu, Maurycy?Ty, który, nim gdzie wnijdÄ™, oczerniasz miÄ™ gniewnie?Maurycy na to: WiÄ™cej o tym ani mowy,Ani myÅ›li czy sÅ‚yszysz, jak pada ulewnie? Czas zmieniÅ‚ siÄ™ przepraszam ciÄ™ j e s t e m n e r w o w y!Tu samo siÄ™ przysÅ‚owie stare napomyka,MaÅ‚o gdzie równie trafne że: r a c j a f i z y k a!214V.LILIEKonna rozmowa czasem nie jest nieprzyjemna,ZwÅ‚aszcza, gdy księżycowa noc, od spodu ciemna,Od góry jasna, srebrzy drzew wierzchoÅ‚ki peÅ‚ne,Jak runa owiec, gÄ™sto puszczajÄ…cych weÅ‚nÄ™.MÅ‚yny gdy przy tym szumiÄ… na stawach, dalekie,A ku drodze siÄ™ dÄ™by schylajÄ… kalekie,I jest smÄ™tno konie zaÅ›, z jednej bÄ™dÄ…c stajni,Strzyżeniem ucha szepcÄ… wzajemnÄ… pociechÄ™,%7Å‚e spocząć pod znajomÄ… powracajÄ… strzechÄ™.W podobny czas do domu zjeżdżać sÄ… zwyczajniJerzy i WiesÅ‚aw pierwszy na siwym, a owyNa jabÅ‚kowitym, perskim, który ma podkowyKute w Tobolsku, grzywÄ™ czarnÄ…, kulÄ™ w karku,Iż jest od KabardyÅ„ca kupion na jarmarku.Jechali wiÄ™c tyÅ‚ami stodół, dzwonnic, mÅ‚ynów A byÅ‚ nad nimi księżyc peÅ‚ny, srebrny, caÅ‚y,Jak rzymski medal męża, dojrzaÅ‚oÅ›ciÄ… czynówZupeÅ‚nego, co w tryumf przeszedÅ‚ arkiem chwaÅ‚y,Jak pieniÄ…dz srebrny z czasów tragicznych Cezara,Na którym legionisty postać z ciężaramiWojennymi wykrÄ…gla siÄ™ ksztaÅ‚tem filara,Albo jak dawna polska zÅ‚otówka z orÅ‚ami. Jechali tak w opÅ‚otach starego smÄ™tarza%7Å‚ydowskiego, co k i r k u t h zwÄ… u arendarza. Kamienie biaÅ‚e, z wierzchu księżycem srebrzone,SterczaÅ‚y naokoÅ‚o, jak widma, gdy nocÄ…Z marmury siÄ™ podnoszÄ… cicho i szczebiocÄ…Do siebie, czy od ludzi nie sÄ… spostrzeżone?Jechali tak, gdy Jerzy z rozmowy w goÅ›cinie,SkÄ…d wracali te sÅ‚owa z westchnieniem wywinie: Smutno, o! smutno wielkie rozdarcie na Å›wiecie,Na które gdyby ludzie lekarstwo wiedzieli,Ile że jest lekarstwo, ustaliby przedeRozdzierać siÄ™ i mÄ™czyć. Pan ciÄ…gle koÅ›cieliI jedna oni drÄ™czyć siÄ™ i targać wolÄ… Rany zadawać, nie jak chirurgowie Å›mieli,Lecz jakoby oprawce wÄ™glem, gwozdziem, solÄ…I żółciÄ… Alić WiesÅ‚aw odpowie mu na to: Próżność i wywyższenia siÄ™ żądza to czyni:Zaradzić temu? chyba, że wolnoÅ›ci stratÄ…KoniecznÄ… i cenzurÄ…, co jak OchmistrzyniW opiekÄ™ wezmie silnÄ… także dyktaturÄ….215 Albo zaradzić temu jeszcze można chÅ‚ostÄ…SprawiedliwoÅ›ci PaÅ„skiej gÅ‚odem, gromów chmurÄ…,Najazdem i zarazy obrzydliwej krostÄ….WiÄ™c Jerzy rzecze, dajÄ…c siwemu ostrogÄ™: Bóg tylko, że jest wiecznym, i ci, co mu chwaÅ‚yZaprzeczyli, obierać takÄ… zwykli drogÄ™ CzÅ‚owiek zaÅ›, nieÅ›miertelny zarówno jak maÅ‚y,Nie mniemam, by skutecznie tychże sprężyn użyÅ‚ DÅ‚użny jest cóż wiÄ™c? gdyby nadto siÄ™ zadÅ‚użyÅ‚?To mówiÄ…c, przejeżdżali Å‚Ä…kÄ™ Å›cieżkÄ… wÄ…skÄ…,A konie, cugle majÄ…c z lekka opuszczone,IgraÅ‚y nozdrzem z każdÄ… po drodze gaÅ‚Ä…zkÄ…. Strzemiona na wierzch siodeÅ‚ byÅ‚y zarzuconeNiedbale, niby obrót mowy w zaufaniu A byÅ‚o zorze, jakby tuż na przedÅ›witaniu Lilie wonne opodal rosÅ‚y Przeto JerzyTe powie sÅ‚owa: Gdyby, co wiedzieć należy,Wedzieć chciano i pomnieć chciano wszech-przytomnie,Pomnieć i ufać temu caÅ‚Ä… prawdy siÅ‚Ä…:To zaÅ› jest, co te l i l i e mówiÄ… teraz do mnie To zaÅ› jest, co tym liliom powiedziano byÅ‚oPrzed wiekami, na puszczy tam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]