[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyślę sługi do Świątyni.Pójdą cały czas w ślad za Nauczycielem i będą nam przynosili Jego rozkazy i wieści o Nim» – decyduje Maria, siostra Łazarza, zawsze szybka w pojmowaniu, co najlepiej uczynić, i robiąca to bez ociągania.«Masz rację, siostro.Choć mnie smuci, że nie pójdę za Nim, rozumiem dobro zawarte w tym nakazie.Zresztą Łazarz polecił nam nie sprzeciwiać się w niczym Nauczycielowi i słuchać Go nawet w najdrobniejszych szczegółach.Tak zrobimy» [– zgadza się Marta.]«Idźcie więc.Widzicie? Na drogach panuje już ożywienie.Apostołowie dołączą do Mnie.Idźcie.Pokój z wami.Poślę po was w godzinach, które uznam za właściwe.Żegnaj, Mamo.Trwaj w pokoju.Bóg jest z nami» – całuje Ją i odprawia.Posłuszne uczennice oddalają się bez zwlekania.Dziesięciu apostołów dochodzi do Jezusa:«Wyprawiłeś je przodem?»«Tak.Zobaczą Moje przejście z jednego domu.»«Z jakiego domu?» – dopytuje się Judasz z Kariotu.«Ech! Tak liczne są już zaprzyjaźnione domy!» – mówi Filip.«Nie z domu Annalii?» – pyta z naciskiem Iskariota.Jezus zaprzecza i udaje się w kierunku Betfage, znajdującego się w niewielkiej odległości.[por.Mt 21,2n; Mk 11,2n; Łk 19,30n] Znajduje się już całkiem blisko, gdy powraca dwóch [uczniów] wysłanych po oślicę z oślątkiem.Wołają:«Znaleźliśmy, jak powiedziałeś, i bylibyśmy Ci przyprowadzili zwierzęta.Jednak ich właściciel chciał je oczyścić i przyozdobić najpiękniejszymi okryciami, aby Ci okazać cześć.A uczniowie – przyłączeni do ludzi, którzy, aby Cię uczcić, spędzili noc na drogach Betanii – chcą mieć zaszczyt przyprowadzenia Ci ich, więc przystaliśmy na to.Wydało nam się, że ich miłość zasługuje na nagrodę.»«Dobrze uczyniliście.Chodźmy naprzód, w oczekiwaniu na nich.»«Czy uczniowie są liczni?» – dopytuje się Bartłomiej.«O! Mnóstwo.Nie udaje się przejść drogami Betfage.Powiedziałem więc Izaakowi, by przyprowadził osła do Kleonta, wytwórcy serów» – odpowiada Tomasz.«Dobrze zrobiłeś.Chodźmy w stronę tamtych wzniesień i poczekajmy nieco w cieniu drzew.»Idą do miejsca wskazanego przez Jezusa.«Ależ oddalamy się! Mijasz Betfage, obchodząc je tyłem!» – krzyczy Iskariota.«A jeśli chcę to uczynić, któż może Mi przeszkodzić? Czyż już jestem więźniem, abym nie mógł chodzić tam, gdzie chcę? Komuś spieszno może, żebym nim był, lub lęka się ktoś, bym nie umknął przed ujęciem? A gdybym uznał za słuszne oddalenie się do miejsc bezpieczniejszych, czy ktoś mógłby Mi w tym przeszkodzić?»Jezus przeszywa spojrzeniem Zdrajcę, który już się nie odzywa i wzrusza ramionami, jakby chciał powiedzieć: “Rób, co Ci się podoba.”Rzeczywiście idą z powrotem do małej wioski.Można by rzec, że jest to przedmieście miasta, bo od strony zachodniej jest mało od niego oddalona, stanowiąc już część wzniesień Ogrodu Oliwnego, który wieńczy Jerozolimę od strony wschodniej.W dole, pomiędzy wzniesieniami a miastem, błyszczy w kwietniowym słońcu Cedron.Jezus siada w tej cichej zieleni i pogrąża się w myślach.Potem wstaje i idzie na szczyt wzniesienia.Jezus mówi mi: «Tutaj umieścisz wizję z 31 lipca 1944: Jezus płacze nad Jerozolimą, od zdania, o którym powiedziałem ci, że ma zaczynać wizję.»A potem ponownie ukazuje mi etapy Swego tryumfalnego wjazdu.30 lipca.Nie wiem, co robić, aby to opisać, bo odczuwam w sercu taki ból, że z ledwością potrafię siedzieć.To jednak trwa od bardzo dawna.Muszę opisać, co widzę.Dla mnie wyjaśnia się dzisiejsza Ewangelia, z dziewiątej niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego.Ze wzgórza w pobliżu Jerozolimy Jezus patrzy na miasto, które rozciąga się u Jego stóp.Wzgórze nie jest bardzo wysokie.Najwyżej takie, jak S.Miniato we Florencji, wystarczy jednak, by objąć okiem wszystkie domy i uliczki pnące się w górę i opadające, na małych wzniesieniach terenu, na których położona jest Jerozolima.Chociaż gdyby to wzgórze zestawić z najniższym punktem miasta, okazałoby się pewnie, że jest o wiele wyższe.Nie jest to Kalwaria, bo znajduje się bliżej murów niż ona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]