[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeszcze przed włamaniem w drodze do Jengao Fissif zanotował je w pamięci, rzuciwszy szybkie, lecz wszechogarniające spojrzenie przez ramie.Teraz wydawało mu się, że w prawej figurze zaszła jakaś nieuchwytna zmiana.Posąg przedstawiał średniego wzrostu mężczyznę w opończy z kapturem i z założonymi rękami, który spogląda z góry w zadumie.Nie, nie tak znowu nieuchwytna - obecnie posąg miał jakby jednoliciej szarą opończę, kaptur i twarz, jakby nieco ostrzejsze kontury, mniej nadgryzione zębem czasu, i Fissif mógłby niemal przysiąc, że mężczyzna zmalał! Ponadto na ziemi dokładnie pod niszą walały się szare i naturalnej bieli okruchy gruzu, których - jak pamiętał - nie było tutaj poprzednio.Wytężył pamięć, czy w ferworze włamania, podczas duszenia żwawego lamparta, bijatyki i tak dalej, niestrudzony czatownik w zakątku jego umysłu przypadkiem nie zanotował huku w oddali - teraz był przekonany, że tak.Oczyma bujnej wyobraźni Fissif za każdym posągiem widział już jakieś otwory lub nawet drzwi, przez które można silnym pchnięciem zwalić figurę na przechodniów, konkretniej na jego własną osobę i Slewjasa, sam zaś pomysł wypróbowano, zwalając pierwszą figurę, po czym zastąpiono ją niemal bliźniaczą kopią.Będzie je miał wszystkie trzy na oku przechodząc dołem ze Slewjasem.Łatwo przyjdzie uskoczyć, jeśli tylko któraś zacznie się przechylać.Czy ma odepchnąć Slewjasa na bok, gdy to nastąpi? Należało się nad tym zastanowić.Bez chwili wytchnienia przeniósł z kolei swą zdwojoną uwagę na portyki i filary.Te ostatnie - grube i wysokie prawie na sześć łokci - były rozmieszczone w nieregularnych odstępach, jak również nieregularnie uformowane i kanelowane, bowiem hołdujący awangardzie Rokkermas i Slaarg kładli w formie nacisk na niedopowiedzenie, przypadek i niespodziankę.Niemniej zaalarmowanemu już w najwyższym stopniu Fissifowi nagle jakoś za dużo zrobiło się tej ich niespodzianki, zwłaszcza że od kiedy ostatnio tedy przechodził, pod portykami przybył jeden filar.Nie potrafił wskazać palcem owego przybłędy, ale dałby głowę, że taki tu stoi.Podzielić się swymi podejrzeniami ze Slewjasem? Tak, i znowu zasłużyć na sykliwą reprymendę i pogardliwy błysk niedużych, pozornie ospałych oczu.Dochodzili już do galerii.Zerknąwszy w górę na prawą postać, Fissif zauważył dalsze niezgodności z zapamiętaną figurą.Niewątpliwie niższa, jakoś bardziej prężyła się w pionowej postawie, chmura zaś wyrzeźbiona na jej ciemnoszarym czole była nie tyle chmurą filozoficznej zadumy, co szyderczej pogardy i pychy zadufanego w sobie rozumu.Ani jeden z trzech posągów nawet nie drgnął, kiedy wkraczali pod galerię.Za to coś innego spotkało Fissifa w owym momencie.Jeden z filarów łypnął ku niemu okiem.Szary Kocur - tak bowiem Mysz zwał się teraz na użytek Iwriany i własny - wykonał w prawej niszy w tył zwrot, odbił się w górę, chwycił za gzyms, bezszelestnie wskoczył na płaski dach i znalazł się po drugiej stronie akurat w chwili, gdy para złodziei wychodziła spod galerii.Bez wahania dał susa w dół, wyprostowany jakby połknął pikę, zelówkami butów ze szczurzej skóry biorąc na cel wymoszczone sadłem łopatki niższego złodzieja, jednak z maleńkim wyprzedzeniem biorąc również poprawkę na swój czas lotu i dwa złodziejskie kroki.Rzuciwszy przez ramię jedno spojrzenie do góry w momencie skoku Kocura, wysoki złodziej wyciągnął nóż, ale nie kiwnął palcem, aby odepchnąć czy odciągnąć Fissifa z drogi frunącej ku niemu ludzkiej strzały.Kocur w locie wzruszył ramionami.Powaliwszy grubasa, będzie po prostu musiał prędzej załatwić drągala.Szybciej, niż można było sądzić po jego tuszy, Fissif nagle okręcił się na pięcie i wrzasnął piskliwym głosem:- Sliwikin!Buty ze szczurzej skóry łupnęły złodzieja w sam splot słoneczny.Przypominało to lądowanie na puchowej poduszce.Kocur wężowym skrętem ciała wyminął pierwsze pchnięcie Slewjasa, poszedł saltem w przód i równocześnie z głuchym „bum” czaszki grubasa o kocie łby spadł na nogi już z dobytym sztyletem w dłoni, gotów iść na noże z wysokim złodziejem.Ale nie było to potrzebne.Ze szklanym spojrzeniem małych oczek Slewjas też padł na ziemię.Jeden z filarów skoczył naprzód, wlokąc za sobą suty płaszcz.Odrzuciwszy ogromny kaptur, ukazał długie włosy i twarz młodzieńca.Muskularne ramiona wynurzyły się z długich, przepastnych rękawów, stanowiących uprzednio kapitel kolumny, a wielka pięść na końcu jednego z ramion zadała Slewjasowi straszny, zwalający z nóg cios pod brodę.Fafhrd i Szary Kocur stanęli oko w oko ponad parą rozciągniętych bez czucia złodziei.Gotowi do walki, na moment zastygli w bezruchu.Podświadomie dostrzegali w sobie nawzajem coś znajomego.Fafhrd rzekł:- Chyba przyświecają nam te same cele.- Chyba? Nie może być inaczej! - burknął Kocur, groźnym wzrokiem mierząc jakże ogromną postać domniemanego przeciwnika, który o głowę górował nad wysokim złodziejem.- Mówisz?- Mówię: „Chyba? Nie może być inaczej!”- Jakiś ty kulturalny - zauważył Fafhrd nader uprzejmym tonem.- Kulturalny? - podejrzliwie spytał Kocur, mocniej ścisnąwszy swój sztylet.- Żeby w ogniu walki dbać o dobór słów - wyjaśnił Fafhrd.Nie tracąc Kocura z pola widzenia, zerknął w dół.Spojrzeniem powędrował od sakiewki u pasa jednego z powalonych złodziei do sakiewki u pasa drugiego.Wreszcie z szerokim rozbrajającym uśmiechem podniósł wzrok na Kocura.- Pół na pół? - zaproponował.Po krótkim wahaniu Kocur wsunął sztylet do pochwy i przyklasnął.- Stoi! - Z nagła uklęknął i palcami chwycił za sznurówkę sakiewki Fissifa.- Bierz Sliwikina.Naturalną koleją rzeczy przyjęli, że gruby złodziej w potrzebie wzywał po imieniu kompana.Nie podnosząc oczu znad sakiewki, przy której też klęknął, Fafhrd wtrącił:- Była z nimi ta.fretka.Gdzie się podziała?- Nie fretka - lakonicznie odparł Kocur.- To była marmozeta!- Marmozeta.- Fafhrd zadumał się.- To taka mała tropikalna małpka, prawda? Cóż, niech będzie marmozeta, ale odniosłem dziwne wrażenie.Bezgłośny atak z dwóch stron, który omal ich nie zmiótł w tym momencie, tak naprawdę nie zaskoczył ani Fafhrda, ani Kocura.Obaj oczekiwali tej napaści, tylko wyleciało im to z głowy pod wpływem zaskoczenia wspólnym spotkaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •