[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-- Musisz ją kupić szepcze sprzedawczyni tuż za moim ra-mieniem.- To znaczy, pasuje do ciebie znakomicie.- Uśmiechasię do mnie w lustrze.- To na jakąś specjalnąokazję?- Na przyjęcie kłamię bez zastanowienia. Dziś wieczór.--Dziś wieczór? Oczy jej się rozszerzają.Wyczuwa ciekawąhistorię, skoro dziewczyna kupuje sobie kreację tuż przedimprezą.- Czy jesteś umówiona na wizaż?Przyglądam się swemu odbiciu.Sukienka jest taka ładna.Czujęsię w niej zdumiewająco - seksownie i szykownie.Brak fryzury,makijażu i butów na pewno to rujnują.A wizaż, metamorfoza?Ile takie coś może kosztować?Zawsze byłam osobą roztropną, ostrożnie traktującą wydatki.Nieszastam pieniędzmi i nigdy nie robiłam zakupów dla rozrywki.Wprzeciwieństwie do większości koleżanek ukończyłam studia bezdługów, z rozsądnymi oszczędnościami. Czemu by trochę nie odpuścić? pyta głos w mojejgłowie. Zaszaleć tylko ten jeden raz?.- Chyba mogłabym się umówić mówię powoli.Ekspedientka aż klaszcze w dłonie z radości.Najwyrazniejbardzo jej to odpowiada.- Oo, chętnie pomogę.Przede wszystkim musisz kupić tęsukienkę.Wiem, co mówię.Wyglądasz w niej pięknie.Możesz jątutaj zostawić, przypilnuję.Wszystko, czego ci trzeba, jest namiejscu: gabinet kosmetyczny, spa, kuracje.- Bez przesady.- protestuję słabo.-.salon fryzjerski, manikiurzystka. Oczy jej błyszczą,jakby już sobie wyobrażała przekształcenie mojego niedosko-nałego wizerunku w formę wartą tej sukienki.Wtem przybierazatroskaną minę.- Mogą mieć wypełniony grafik.Wykonam kilkatelefonów.Na pewno uda mi się coś dla ciebie załatwić.Nie jestem jej w stanie powstrzymać.Spieszy do swego kon-tuaru i już gdzieś dzwoni.Daję jej znać gestami, że nie chcę żad-nych zabiegów upiększających, ale zbywa mnie machnięciem rękii zamawia mi kosmetyczkę.-- Będziesz zachwycona - zapewnia, wybierając kolejny numertelefonu. Masz wspaniałą skórę, ale wygląda na niecoprzesuszoną.Używasz kremu na noc? Powinnaś, znam świetnykrem, który naprawdę głęboko nawilża i poprawia uwodnieniepodnaskórkowe.Zanim zdążę zareagować, łączy się z salonem fryzjerskim irezerwuje dla mnie strzyżenie z modelowaniem.Jej wzrok prześli-zguje się po moich włosach, gdy mówi do słuchawki:- Myślę, że pomogłyby delikatne pasemka, jeśli macie czas.Po chwili jestem już umówiona w kilku miejscach pierwszespotkanie mam za kilka minut.Moja sprzedawczyni ewidentnie jest w swoim żywiole i mamnóstwo czasu.Stawia kogoś za ladą w swoim zastępstwie i pro-wadzi mnie na parter, gdzie mieszczą się salony piękności.Wszystko odbywa się w tak radosnym nastroju, że daję sięponieść fali entuzjazmu.Przekazana w ręce Rhody w gabineciekosmetycznym, poddaję się zupełnie.Po chwili leżę wyciągniętaw fotelu, a Rhoda masuje mi twarz, nakładając jakąś gliniastąmiksturę.Oczy przykrywa mi chłodnymi płatkami i zostawia,żeby kosmetyk zadziałał.To cudownie relaksujące doświadczenie.Zawsze myślałam, że tego rodzaju zabiegi są nie dla mnie, jednakgdy delikatne palce ścierają mi z twarzy maseczkę, a potemwklepują balsamy i kremy, w myśli kołaczą mi się pytania: Dlaczego nie dla mnie? Czemu nie miałabym sobie na topozwolić?.-- Gotowe! - ogłasza Rhoda, wręczając mi plik darmowychpróbek.- Wyglądasz świetnie.Sięgając po pieniądze (tak, trzeba płacić, załatwiono mizabieg, ale nie na koszt firmy), zerkam w lustro.Promienieję jakgwiazdaA może to tylko wyobraznia? Co mi tam.Samo przeżycie jestzdumiewające- Teraz masz wizytę u fryzjera - informuje Rhoda.- Nanajwyższym piętrze.Krótka przejażdżka windą i zanim zdążę się rozejrzeć, siedzęw wysokim fotelu, z czarną nylonową peleryną zapiętą na szyji, aprzede mną leży stos najświeższych pism kobiecych.Szczupłymłody mężczyzna w czarnym T-shircie, z nieprawdopodobnągrzywą jasnych włosów nad czołem, wyjaśnia mi,co można zrobić z moimi włosami.Kiedyś eksperymentowałam zróżnym strzyżeniem i kolorami, ale w ciągu ostatnich miesięcynie zawracałam sobie tym głowy.Efekt jest żałosny: od suchych,słomkowych końcówek po ciemne mysie odrosty, a z dawnychprób ułożenia jakiejś fryzury pozostały już tylkozapuszczone kudły.Cedric bierze mnie w swoje ręce.Z łatwością świadczącą odużej wprawie nakłada mi na włosy farbę z plastikowychmiseczek, zawija pasemka w metalową folię, po czym zostawiamnie z kolorowym czasopismem pod grzejącym obrotowymneonowym dyskiem.Po upływie pół godziny fryzjer przekazujemnie dziewczynie, która cudownie delikatnymi dłońmi nacieraczymś i spłukuje moje włosy.Potem wmasowuje mi w skóręgłowy jakieś specyfiki, a wreszcie zastępuje je czymś, od czegowłosy robią się idealnie gładkie i pachną kokosem.Powraca Cedric, szczękają nożyczki.Pora na strzyżenie iczesanie.Fryzjer zagaduje do mnie, podnosząc długie ciemne pasmai przycinając je na końcach.Patrzę na siebie w lustrze izastanawiamsię, co mnie jeszcze czeka.Strzyżenie dobiega końca.Cedricspryskuje mi czymś włosy, bierze do ręki suszarkę i pyta:- Jak bardzo nadzwyczajna okazja?Spoglądam na swoje odbicie i mówię: Bardzo.W myślach jestem umówiona z Panem R na pózny obiad.Dziświeczorem nie chce tamtej kobiety, z którą go widywałam.Dzisiajspotka się ze mną i aż go zatka.- Czy jesteś tą dziewczyną z mieszkania Celii? zapytazdziwiony, nie wierząc własnym oczom.- Tą dziewuszką zpiątego piętra naprzeciwko? Ależ ty.ty.Zatracam się w radosnym marzeniu, a wokół mojej głowybuczy suszarka, rozgrzewając mi końce uszu do czerwoności i nie-mal parząc skórę pod włosami.Teraz Cedric intensywnie pracujenajeżoną szczotką nakręca mi ciasno włosy, dmucha w niegorącym powietrzem, a następnie uwalnia szczotkę obrotowymruchem, pozostawiając luzne loki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]