[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No, niezupełnie - rzekłem.- Czasami trzeba na nią czekać miesiącami albo latami.- Kiedy pomyślę, że wikingowie wysadzili trumnę ze szkieletem świętego, to ażchce się wyć! - złapał się za głowę Fiolka.- Dużo czytałem o świętym Brunonie - dodał Encyklopedia.- Taka strata!- Może zostaniemy historykami albo podwodnymi archeologami i któregoś dniarównież odkryjemy coś wielkiego?- To ciężki chleb - stwierdziła Anna.- Czasami tajemnica może znaczyć więcej niż dziesiątki rozwiązanych zagadek -powiedziałem z uśmiechem.- Czyż nie to jest motorem twórczej pracy.Wezcie takiegoEinsteina.Pragnienie zrozumienia tajemnicy istoty świata było ważniejsze od samegoogłoszenia teorii względności.Dzisiaj obala się już niektóre jej założenia, ale nazwiskoEinsteina ciągle wyzwala emocje, jakby to było wczoraj.- Tomaszu! - zagadnęła Karen.- Zawsze rozwiązywałeś zagadki, ale tym razemprzegrałeś i szukasz pocieszenia.Nie cofniesz wskazówek zegara, więc nigdy się nie dowiesz,czy kości w trumnie należały do świętego Brunona.Nie pocieszaj się i nie gadaj bzdur, żeporażka jest cenniejsza od zwycięstwa.- Kiedy ja wygrałem - mruknąłem, ale nikt mnie nie słuchał.Szliśmy gdańską Starówką i właśnie mijaliśmy pracownię konserwatorską.Młodzieżbardzo chciała zobaczyć niektóre wydobyte z wraka przedmioty.Panna Ania zaprosiła naszatem do pomieszczeń, w których przyszło mi spędzić kilka ostatnich dni.W specjalnie przygotowanej wannie wypełnionej substancją konserwującą leżał ludzkiszkielet.Nasze spojrzenia powędrowały w to miejsce.Z satysfakcją i dumą odnotowałemmalujące się na twarzach zaskoczenie.Jedynie Anna, Paweł oraz inżynier Kurski znaliprawdę.- Co to jest? - wyjąkała Zośka podchodząc blisko wanny.- To ludzki szkielet! - krzyknął Encyklopedia.- Tylko ludzie mają dwanaście parżeber.- Dokładnie! - zawtórował mu kolega.- Będą z was prawdziwi antropolodzy - zażartował Paweł.- Albo lekarze.- Tomaszu! - zagrzmiała Karen i powoli odwróciła głowę w moją stronę.- Znowu nasnabrałeś.Czy ty zawsze musisz wygrywać?- To chyba jest przekleństwo Pana Samochodzika - zażartowała Anna.W wannie leżał szkielet świętego Brunona! Nie udało się wikingom zniszczyćszkieletu.Podłożony przez nich ładunek wybuchowy zniszczył jedynie gipsowy odlew, któryAnna z kolegą archeologiem podmienili w trumnie znajdującej się we wraku.Uczynili to wczasie, gdy my bawiliśmy na Helu.Gipsowy odlew - pamiątkę po kilku latach studiów namedycynie - przywiózł inżynier Kurski, który na moją prośbę dołączył do Anny.Teraz wiecie,jaki to ważny telefon miałem do wykonania na Helu.Wyjaśniło się również, dlaczego poeksplozji ładunku w trumnie jej zawartość zamieniła się w mleczną chmurę.Zapytacie, po co ten cały trud z zamianą ludzkiego szkieletu? Otóż, obawialiśmy się,że po powrocie z Helu któryś z wikingów zniszczy trumnę w najmniej oczekiwanymmomencie.Nie było pewności, czy zdołamy ich upilnować.Najprościej było podmienićszkielet i bez zbędnego rozgłosu kontynuować prace konserwatorskie.Jak sięspodziewaliśmy, nienawiść wikingów do chrześcijańskiej kultury i związanych z niąsymboli zwyciężyła.Jak zahipnotyzowani patrzyliśmy na znajdujący się w wannie szkielet.- I znowu święty Brunon nie dotarł do Skandynawii - mówiłem patrząc na kości.-Pozostał w Polsce, w kraju swojego przeznaczenia, w lodowatym grobowcu na dnie Bałtyku.- I nie dał się porwać wikingom - stwierdzili chłopcy.- Z naszą małą pomocą - dodała Zośka.Zaśmieliśmy się.- Prace nad szkieletem potrwają jeszcze kilka lat, zanim dowiemy się na sto procent,czyje kości znajdowały się w trumnie - powiedziała Anna.- Być może nigdy nie dowiemy sięprawdy.Zmęczeni wyszliśmy na ulicę.- Tomaszu - zaczęła Karen, gdy szliśmy wzdłuż szeregu renesansowychmieszczańskich kamieniczek.- Znowu okazałeś się lepszy w poszukiwaniach.Wygrałeś,chociaż niczego nie odkryłeś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]