[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alepotem wszystko ucichło i opanował go głęboki spokój.Poruszył członkiem, co do którego niebył pewien, czy jeszcze do niego należy, czy też Madulajn go udusiła, rozgniotła, oderwała,czy też pochłonęło go piekło; ale był tam jeszcze i żył, tulił się jak naga myszka w miękkimgniazdku.Madulajn pogłaskała Rosza po głowie i powiedziała: Zostań przy mnie!Leżeli cicho, wsłuchani w siebie.Rosz słyszał bicie serca Madulajn i burczenie w jejbrzuchu, a ona czuła jego członek łagodnie ułożony w głębi jej ogrodu.Oddychali wspólnymrytmem.I Rosz pojął, że tą drogą powinien iść z Jezą, skoro tylko znowu będą razem, i dziękowałMadulajn za odkrycie przed nim tajemnicy miłości.Jeza będzie z niego dumna.A Madulajn pomyślała o Czerwonym Sokole i że mu się to słusznie należało.Ciągnęli Doliną Bekaa i zbliżyli się już do Baalbeku, kiedy władca poprosił do siebiecesarskiego posła.An-Nasir nie kazał się nieść w lektyce, lecz jechał na białym wyścigowym wielbłądzieprzed swoimi kobietami, otoczony w należnym odstępie przez straż przyboczną imuzykantów.Na kotłach wybijano rytm marszu, a co milę rozlegał się sygnał rogu, na któryodpowiadali wszyscy muzykanci, czy jechali na czele, czy w straży tylnej pochodu. Pewna dama życzy sobie mówić z wami odezwał się An-Nasir z wysokości swegosiodła, gdy Konstancjusz z Selinuntu zrównał się z jego wierzchowcem. Wasza Wysokość raczy żartować.An-Nasir zadowolony wyszczerzył zęby w uśmiechu. Zapomniałem wam wyznać, drogi pośle, że ze swej strony związałem się już z waszympanem węzłem krwi.W tym orszaku podróżuje najmłodszy owoc moich lędzwi, niestety niesyn.Dwa lata poświęciłem, aby oswoić tę kobietę, która jako Klarion z Salentyny, naturalnacórka wielkiego cesarza Fryderyka, przybyła do mego haremu.Teraz jest matką roześmiałsię ale wcale jeszcze nie została oswojona!Konstancjusz pomyślał, jakie figle płata czasem życie.Klarion była przecież córką jegosiostry, jego siostrzenicą.Nie należało tego teraz ujawniać.Powiedział więc: To bardzo chwalebne i jestem pewien, że cesarza ucieszą te więzy krwi z domemAjjuba.An-Nasir skinął głową i oświadczył jowialnie: Ta dama twierdzi, że zna was z dworu swego ojca. Przypominam sobie, że jako dziecko została przekazana na wychowanie hrabinieOtranto.Mówiono, że wyrosła tam na piękność, ale nadzwyczaj dziką. Tak chyba można powiedzieć pokiwał głową kolos. A teraz nie każcie jej dłużejczekać.Znajduje się w białej lektyce z proporcem Hohenstaufa i moim.Konstancjusz ruszył we wskazanym kierunku.Namiotowa ściana lektyki nie odchyliłasię, ale rozpoznał pełne żaru oczy Klarion w wyciętych w płótnie otworach do patrzenia. Dobrze, że dowiedziałam się o waszej bytności tutaj, Konstancjuszu powiedziałaszybko. Nie możecie jechać do Damaszku.Tam urzęduje Abu Al-Amlak, Ojciec Olbrzyma.On wie, kim jesteście naprawdę. A więc ten karzeł wie więcej niż ja roześmiał się Czerwony Sokół. Nie lekceważcie ostrzeżenia błagała Klarion. An-Nasir może być straszny w swojejzemście, jeśli się poczuje oszukany. Czy chcecie, droga Klarion, namówić mnie, bym wzgardził okazaną mi gościnnością?Mówiąc innymi słowy: co mam przytoczyć An-Nasirowi jako powód odjazdu? Powiedzcie mu, że moim zdaniem powinniście nie tracąc czasu przedstawić cesarzowiżyczenia domu Ajjuba co do oddziałów wojskowych.To jest również najpilniejszy interesAn-Nasira, większy niż chęć, żeby wywrzeć na was wrażenie uroczystościami związanymi zjego wstąpieniem na tron. Spróbuję powiedział Konstancjusz. Dziękuję wam, droga Klarion! Podziękujcie mi inaczej.Mam nadzieję, że po moim powrocie Szirat nie będzie mi sięplątać pod nogami. Zazdrość? Ta mamelucka dziewczyna jest dla mnie niepożądana. Jeśli o nic więcej nie chodzi, zgoda mruknął Czerwony Sokół musicie jednakokazać trochę cierpliwości, gdyż wasz pan postanowił małego Mahmuda. Ach! wykrzyknęła Klarion. Dobre sobie! Ten nadęty geniusz o głowie pełnejbłyskawic i grzmotów.Od niego uwolnijcie mnie od razu! Ależ Mahmud podróżuje z wami do Damaszku! A bez niego. Wyślę go wam do Homsu natychmiast po uroczystościach! obiecała Klarion.Możecie na mnie polegać! A teraz idzcie!Konstancjusz z Selinuntu z zatroskaną twarzą pognał konia naprzód.An-Nasir przywołałgo do siebie i zapytał o przyczynę zmartwienia. Córka cesarza zganiła mnie, że lekkomyślnie tutaj gonię za przyjemnościami, zamiastjak najszybciej popłynąć do Palermo i niezwłocznie wymóc na cesarzu, żeby poddanych muFranków postawił przy waszym boku.Połączone wojska ukarzą Egipt i przepędząmameluków z należnego wam tronu.Jeśli będę czekał, może się zawiązać przymierzefrancuskiego króla z Kairem, do którego przyłączą się baronowie z Outremer. Niegłupio mówi ta kobieta westchnął An-Nasir a jakie jest wasze zdanie? Powinienem zrezygnować z uciech, które mi obiecaliście w Damaszku, i wracać,podczas gdy wy podejmiecie rokowania z królem Ludwikiem.Sojusz chrześcijan z Egiptemprzeciwko Syrii nie powinien dojść do skutku! Wobec tego, drogi pośle, idzcie za własną radą.Powetuję wam Damaszek takimświętem w Kairze, o którym jeszcze wasze wnuki będą opowiadać.Allah ma ak!**Allah ma ak! (arab.) niech Allah będzie z tobą!Czerwony Sokół zawrócił konia i ruszył z powrotem ku północy.Z diariusza Jana ze JoinvilleAkka, 2 grudnia A.D.1250Na początku każdego tygodnia podskarbi wypłacał żołd mnie i moim ludziom, którzydotąd nie robili nic innego poza trwonieniem pieniędzy na rozpustę i grę w kości.Każdego dnia, który ofiarowywał nam Pan, zasiadałem dwukrotnie do królewskiegostołu, aby zaoszczędzić pieniądze na utrzymanie.Dzięki Bogu mój sekretarz nie obciążał mojej kieszeni, ale odkąd Jeza wyprawiła się doklasztoru na górze Karmel, William nie był już mile witany na królewskim dworze.Widziałem go jeszcze od czasu do czasu spożywającego posiłek przy bocznym stole, potemkonetabl przepędził go i stamtąd.Pan Idzi le Brun nie zapomniał mu ujęcia się za Hamonem iFiruzem, a ponieważ nie mógł przepłoszyć mnie z należnego mi miejsca, odbijał to sobie naFlamandczyku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]