[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.137 GUBERNATORI żona nie zna Senatora?STAROSTADla siebie tylko żonÄ™ mam.GUBERNATOROWAChciaÅ‚am wziąć córkÄ™ PaÅ„skÄ… wczora.STAROSTAUsÅ‚użność Pani znam.GUBERNATORTu w menuecie para zbywa,Senator potrzebuje dam.STAROSTAMoja córka w parach nie bywa,Jej parÄ™ znajdÄ™ sam.GUBERNATOROWAMówiono, że taÅ„czy i grywa,Senator chciaÅ‚ zaprosić sam.STAROSTAWidzÄ™, że pan Senator wzywaNa raz po kilka dam.138 LEWA STRONA, CHOREM.Jaka muzyka, jaki Å›piew,Jak piÄ™knie meblowany dóm.PRAWA STRONA, CHOREM.Te szelmy z rana pijÄ… krew,A po obiedzie rum.SOWIETNIK(pokazujÄ…c Senatora)Drze ich, to prawda, lecz zaprasza,Takiemu dać siÄ™ drzeć nie żal.STAROSTAPo turmach siedzi mÅ‚odzież nasza,Nam każą iść na bal.*OFICER ROSYJSKI(do Bestużewa)Nie dziw, że nas tu przeklinajÄ…,Wszak to już mija wiek,Jak z Moskwy w PolskÄ™ nasyÅ‚ajÄ…Samych Å‚ajdaków stek.STUDENT(do Oficera)Patrz, jak siÄ™ Bajkow, Bajkow rucha,Co to za mina, co za ruch!139 Skacze jak po Å›mieciach ropucha,Patrz, patrz, jak nadÄ…Å‚ brzuch.WyszczerzyÅ‚ zÄ™by, nazbyt Å‚yknÄ…Å‚,Patrz, jak otwiera gÄ™bÄ™ on,SÅ‚uchaj, ach, sÅ‚uchaj, Bajkow ryknÄ…Å‚.(Bajkow nuci)(do Bajkowa)Mon Général, quelle chanson!BAJKOW(Å›piewa pieśń Beranżera)Quel honneur, quel bonheur!Ah! monsieur le sénateur!Je suis votre humble serviteur, etc.etc.STUDENTGénéral, ce sont vos paroles!BAJKOWOui.STUDENTJe vous en fais compliment.JEDEN Z OFICERÓW(Å›miejÄ…c siÄ™)Ces couplets sont vraiment fort droles,Quel ton satirique et plaisant!140 MAODY CZAOWIEKPour votre muse sans rivaleJe vous ferais académicien.BAJKOW(w ucho, - pokazujÄ…c KsiężnÄ™)Senator dziÅ› bÄ™dzie rogal.SENATOR(w ucho, pokazujÄ…c narzeczona Bajkowa)Va, va, je te coifferai bien.PANNA(taÅ„czÄ…ca, do Matki)Nazbyt ohydni, nazbyt starzy.MATKA(z prawej strony)JeÅ›li ci zbrzydnÄ…Å‚, to go rzuć.SOWIETNIKOWA(z lewej strony)Jak mojej córeczce do twarzy.STAROSTAJak od nich rumem czuć.SOWIETNIKOWA DRUGA(do córki stojÄ…cej obok)141 Tylko, ZosieÅ„ku, podnieÅ› wzrok.Może Senator ciÄ™ obaczy.STAROSTAJeżeli o mnie siÄ™ zahaczy,Dam rÄ™kojeÅ›ciÄ…(biorÄ…c za karabelÄ™)- w bok.LEWA STRONA, CHOREM.Ach, jaka Å›wietność, przepych jaki!Ah, quelle beauté, quelle grace!PRAWA STRONAAch, szelmy, Å‚otry, ach, Å‚ajdaki!%7Å‚eby ich piorun trzasÅ‚.Z PRAWEJ STRONY MIDZY MAODZIE%7Å‚AJUSTYN POLl(do Bestużewa, pokazujÄ…c na Senatora)ChcÄ™ mu scyzoryk mój w brzuch wsadzićLub zamalować wpysk.BESTU%7Å‚EWCoż stÄ…d, jednego Å‚otra zgÅ‚adzićLub obić, co za zysk?Oni wyszukajÄ… przyczyny,142 By uniwersytety znieść,Krzyknąć, że ucznie jakubiny,I waszÄ… mÅ‚odzież zjeść.JUSTYN POLLecz on zapÅ‚aci za mÄ™czarnie,Za tyle krwi i Å‚ez.BESTU%7Å‚EWCesarz ma u nas liczne psiarnie,Cóż, że ten zdechnie pies.POLNóż Å›wierzbi w rÄ™ku, pozwól ubić.BESTU%7Å‚EWOstrzegam jeszcze raz!POLPozwól przynajmniej go wyczubić.BESTU%7Å‚EWA zgubić wszystkich was.POLAch, szelmy, Å‚otry, ach, zbrodniarze!BESTU%7Å‚EWMuszÄ™ ciebie wywieść za próg.143 POLCzyż go to za nas nikt nie skarze?Nikt siÄ™ nie pomÅ›ci?(odchodzÄ… ku drzwiom)KS.PIOTR- Bóg!(Nagle muzyka siÄ™ zmienia i gra aria Komandora)TACCZCYCo to jest? - co to?GOZCIEJaka muzyka ponura!JEDEN(patrzÄ…c w okna)Jak ciemno, patrz no, jaka zebraÅ‚a siÄ™ chmura.(zamyka okno - sÅ‚ychac z dala grzmot)SENATORCoż to? Czemu nie grajÄ…?DYREKTOR MUZYKIZmylili siÄ™.144 SENATORPaÅ‚ki!DYREKTORBo to miano grać różne z opery kawaÅ‚ki,Oni nie zrozumieli, i stÄ…d zamieszanie.SENATORNo, no, no - arrangez donc - no, Panowie - Panie.(SÅ‚ychać krzyk wielki za drzwiami)PANI ROLLISON(za drzwiami, okropnym gÅ‚osem)Puszczaj miÄ™! puszczaj.SEKRETARZZlepa!LOKAJ(strwożony)Widzi - patrz, jak sadziPo schodach, zatrzymajcie!DRUDZY LOKAJEKto jej co poradzi!PANI ROLLISONJa go znajdÄ™ tu, tego pijaka, tyrana!145 LOKAJ(chce zatrzymąć - ona obala jednego z nich)A! patrz, jak obaliÅ‚a - a! a! opÄ™tana.(uciekajÄ…)PANI ROLLISONGdzie ty! - znajdÄ™ ciÄ™, mozgi na bruku rozbijÄ™ -Jak mój syn! Ha, tyranie! syn mój, syn nie żyje!Wyrzucili go oknem - czy ty masz sumnienie?Syna mego tam z góry, na bruk, na kamienie.Ha, ty pijaku stary, zbryzgany krwiÄ… tyluNiewiniÄ…tek, pódz! - gdzie ty, gdzie ty, krokodylu?Ja ciebie tu rozedrÄ™, jak mój JaÅ›, na sztuki.-Syn! wyrzucili z okna, z klasztoru, na bruki.Me dzieciÄ™, mój jedynak! mój ojciec-żywiciel-A ten żyje, i Pan Bóg jest, i jest Zbawiciel!KS.PIOTRNie bluzÅ„, kobieto; syn twój zraniony, lecz żyje.PANI ROLLISON%7Å‚yje? syn żyje? - czyje to sÄ… sÅ‚owa, czyje?Czy to prawda, mój Księże? - Ja.zaraz pobiegÅ‚am -"SpadÅ‚" krzyczÄ…, biegÄ™, wziÄ™li - i zwÅ‚ok nie dostrzegÅ‚am:ZwÅ‚ok mego jedynaka.- Ja biedna sierota!ZwÅ‚ok syna nie widziaÅ‚am.Widzisz - ta Å›lepota!Lecz krew na bruku czuÅ‚am - przez Boga żywegoTu czujÄ™ - krew tÄ™ samÄ™, tu krew syna mego,Tu jest ktoÅ› krwiÄ… zbryzgany - tu, tu jest kat jego!146 (Idzie prosto do Senatora - Senator umyka siÄ™ - Pani Rollison pada zemdlona naziemiÄ™ - Ks.Piotr podchodzi do niej ze StarostÄ… - sÅ‚ychać uderzenie piorunu)WSZYSCY(zlÄ™knieni)SÅ‚owo staÅ‚o siÄ™ ciaÅ‚em! - To tu!INNITu! tu!KS.PIOTRNie tu.JEDEN(patrzÄ…c w okno)Jak blisko - w sam róg domu uniwersytetu.SENATOR(podchodzi do okna)Okna Doktora!KTOZ Z WIDZÓWSÅ‚yszysz w domu krzyk kobiéty?KTOZ NA ULICY(Å›miejÄ…c siÄ™)Cha - cha - cha - diabli wziÄ™li.(Pelikan wbiega zmieszany)147 SENATORNasz Doktor?PELIKAN- zabityOd piorunu.Fenomen ten godzien rozbiorów:OkoÅ‚o domu staÅ‚o dziesięć konduktorów,A piorun go w ostatnim pokoju wytropiÅ‚,Nic nie zepsuÅ‚ i tylko ruble srebrne stopiÅ‚,Srebro leżaÅ‚o w biurku, tuż u głów Doktora,I zapewne sÅ‚użyÅ‚o dziÅ› za konduktora.STAROSTARuble rosyjskie, widzÄ™, bardzo niebezpieczne.SENATOR(do dam)Panie zmieszaÅ‚y taniec - jak Panie niegrzeczne.(widzÄ…c, że ratujÄ… PaniÄ… Rollison)WynieÅ›cie jÄ…, wynieÅ›cie - pomóc tej kobiecie.WynieÅ›cie jÄ….KS.PIOTRDo syna?SENATORWynieÅ›cie, gdzie chcecie.148 KS.PIOTRSyn jej jeszcze nie umarÅ‚, on jeszcze oddycha,Pozwól mnie iść do niego.SENATORIdz, gdzie chcesz, do licha!(do siebie)Doktor zabity, ah! ah! ah! c'est inconcevable!Ten ksiÄ…dz mu przepowiedziaÅ‚ - ah! ah! ah! c'est diable!(do kompanii)No i cóż w tym strasznego? - wiosnÄ… idÄ… chmury,Z chmury piorun wypada: - taki bieg natury.SOWIETNIKOWA(do męża)Już gadajcie, co chcecie, a strach zawsze strachem.Ja nie chcÄ™ dÅ‚użej z wami być pod jednym dachem?MówiÅ‚am: mężu, nie lez do tych spraw dziecinnych;PókiÅ› knutowaÅ‚ %7Å‚ydów, chociaż i niewinnych,MilczaÅ‚am - ale dzieci; - a widzisz DoktorÄ…?SOWIETNIKGÅ‚upia jesteÅ›.SOWIETNIKOWADo domu wracam, jestem chora.(SÅ‚ychać znowu grzmot - wszyscy uciekajÄ…; naprzód lewa, potem prawa strona.-ZostajÄ… Senator, Pelikan, Ks [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •