[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Moi pisarze.- Ponownie odwracając się do Chucka, wyjaśnił: - RBX 303 jest potentatem handlowym, dealerem we wszelkiego rodzaju interplanetarnych przedsięwzięciach ekonomicznych.Widzisz, Chuck, tak to wygląda.RBX 303 posiada również pakiet kontrolny Pubtrans Incorporated.Czy coś ci to mówi?Chuck przez moment nie wiedział, ale potem dotarło do niego.Pubtrans Incorporated to firma sponsorująca show Bunny’ego Hentmana.- To znaczy - powiedział - że właścicielem spółki jest.Przerwał.Już miał powiedzieć „jeden z naszych byłych wrogów”, jednak zamilkł.Bo z jednej strony rzeczywiście tak było, ale z drugiej - to przecież dawny, ale nie obecny wróg.Terra i Alfa żyły w pokoju i pojęcie wrogości było nie na miejscu.- Nie spotkałeś nigdy wcześniej Alfańczyka - powiedział domyślnie Bunny.- A powinieneś.Są wspaniałymi ludźmi.Wrażliwi, z nieprawdopodobnym poczuciem humoru.Pubtrans sponsoruje mnie częściowo, bo RBX 303 wierzy w mój talent.Zrobił dużo, bym z komika grającego w nocnych klubach i okazyjnie tylko pojawiającego się na antenie, stał się gwiazdą własnego telewizyjnego show.Show istnieje po części właśnie dlatego, że Pubtrans odwalił kawał porządnej roboty, reklamując je.- Rozumiem - rzekł Chuck.Było mu niedobrze, ale niezupełnie wiedział, dlaczego.Może z powodu sytuacji, której nie był w stanie zrozumieć?- Czy Alfańczycy są telepatami? - spytał, chociaż wiedział, że tak nie jest.Miał jednak jakieś tajemnicze przeświadczenie dotyczące tego Alfańczyka; przeczucie, że tamten wie wszystko, że nie ma takiego sekretu, którego nie mógłby odkryć.- Nie są telepatami - odparł Bunny - ale ich zdolności polegają na tym, że słyszą o wiele lepiej niż my.To ich od nas różni.- Spojrzał na Chucka.- A co ci przyszło do głowy z tymi telepatami? Dziwię się, bo przecież musisz znać odpowiedź.W czasie wojny wbijano nam do głów wszystko o wrogach.A nie jesteś taki znowu młody, żeby nie pamiętać.Musiałeś w tym dorastać.Odezwał się nagle Dark:- Powiem wam, o co chodzi Rittersdorfowi; wiele razy czułem się podobnie.Rittersdorfa zaangażowano ze względu na jego pomysły i nie chce, by je poznawano bez jego zgody.Należą do niego, dopóki nie zdecyduje się ich komuś odsłonić.Gdybyś przyprowadził, powiedzmy, ganimedejskiego galaretniaka, to, do diabła, byłoby to parszywe pogwałcenie wszystkich naszych praw.Zmienilibyśmy się wtedy w maszyny, z których automatycznie wypompowuje się pomysły.- A do Chucka powiedział: - Nie przejmuj się, RBX 303 nie może czytać w twoich myślach.Może jedynie słuchać subtelnych, drobnych niuansów w twoim głosie.Ale to zadziwiające, jak wiele może odkryć w ten sposób.Alfańczycy są świetnymi psychologami.- Siedząc w sąsiednim pokoju i słuchając magazynu „Life” - odezwał się RBX 303 - przysłuchiwałem się waszej rozmowie o nowej śmiesznej postaci, Siegfredzie Trotsie.Zainteresowało mnie to i postanowiłem wejść; odłożyłem więc taśmę i oto jestem.Czy nikt nie ma nic przeciwko temu?- Nikomu z nas nie przeszkadza twoja obecność - zapewnił Bunny Alfańczyka.- Nic tak bardzo mnie nie zajmuje, bawi i fascynuje, jak twórcza sesja twoich utalentowanych pisarzy.Panie Rittersdorf, nigdy przedtem nie widziałem pana w akcji, ale od razu mogę powiedzieć, że ma pan dużo do powiedzenia.Jednak wyczuwam pana awersję, bardzo głęboko skrywaną awersję co do toru, jakim potoczyła się rozmowa.Czy mógłbym spytać, co uważa pan za niewłaściwe w postaci Siegfrieda Trotsa i w jego pragnieniu uwolnienia się od przykrej żony? Czy jest pan żonaty, panie Rittersdorf?- Tak - odparł Chuck.- Może ten wątek budzi w panu poczucie winy - powiedział w zamyśleniu Alfańczyk.- Może podświadomie żywi pan wrogie uczucia do swojej żony.- Jesteś blisko, RBX 303.Chuck i jego żona rozstali się; ona nawet odwołała się już do sądu.W każdym razie prywatne życie Chucka to jego własna sprawa.Nie jesteśmy tu po to, aby analizować jego psyche.Wracamy do materiału.- Jednak twierdzę - upierał się Alfańczyk - że w reakcji pana Rittersdorfa jest coś nietypowego.Chciałbym więc dowiedzieć się co.- Odwrócił swą guzowatą, pozbawioną oczu głowę w kierunku Chucka.- Być może, jeżeli będziemy się częściej widywać, zrozumiem to.I mam przeczucie, że także panu przyniesie to korzyść.Drapiąc się w zamyśleniu po nosie, Bunny Hentman powiedział:- Może on wie, RBX.Może po prostu nie chce powiedzieć.- Spojrzał na Chucka i dodał: - Ale ciągle uważam, że to jego własna sprawa.- Po prostu nie przemawia to do mnie jako pomysł na komedię.Tego dotyczy moja.- Chuck prawie powiedział „niechęć” - wątpliwość.- Cóż, ja nie mam żadnych wątpliwości - rzekł Bunny.- W rekwizytorni przygotują mi wydrążony manekin symulakrona, do środka którego ktoś wejdzie.Będzie to o wiele tańsze i pewniejsze, niż kupowanie prawdziwego.I będziemy potrzebowali dziewczyny, która zagra rolę żony Ziggy’ego.Mojej żony, bo ja będę Ziggym.- A co z przyjaciółką dziewczyny? - spytał Jones.- Będzie czy nie? Mogłaby być piersiasta.To by się spodobało publiczności.Inaczej zostaniemy z jedną zrzędą, która stanowczo nie może być piersiasta.Z taką nic by się nie udało.- Czy myślisz o kimś konkretnym, kto mógłby zagrać tę rolę? - zapytał Bunny z kartką papieru i długopisem w ręce.- Wiesz, ta nowa cizia, z którą prowadzi interesy twój agent - rzekł Dark.- Ta nowa mała.Patty Cośtam.Patty Weaver.Ta ma dopiero biust! Lekarze musieli jej wszczepić co najmniej pięćdziesiąt funtów silikonu.- Jeszcze dzisiaj zaangażuję Patty - powiedział Bunny, kiwając głową.- Znam ją, jest niezła, dokładnie by nam pasowała.No i potrzebujemy jeszcze jakiejś wojowniczej wiedźmy, która zagrałaby kłótliwą żonę.Może Chuck wybierze kogoś do tej roli.- Zaśmiał się głucho.8Kiedy późno w nocy znużony Chuck wracał do swojego podłego mieszkadła w Marin County, na korytarzu zatrzymał go ganimedejski galaretniak.Tego już było za wiele.- W twoim apartamencie jest dwóch ludzi - poinformował go Lord Running Clam.- Wydawało mi się, że powinieneś o tym wiedzieć.- Dzięki - odparł Chuck, zastanawiając się, czemu tym razem będzie musiał stawić czoło.- Jeden z nich to twój przełożony z CIA, Jack Elwood - mówił galaretniak.- Drugim jest przełożony pana Elwooda, pan Roger London.Przyszli, aby porozmawiać z tobą o twoim drugim źródle zarobku.- Nigdy tego przed nimi nie ukrywałem - rzekł Chuck.- W końcu Mageboom kierowany przez Pete’a Petriego był tutaj, kiedy Hentman mnie angażował.- Z niechęcią zastanawiał się, po co wtrącali się do tej sprawy.- To prawda - zgodził się galaretniak.- Ale oni mają podsłuch na linii, którą dziś rozmawiałeś.Najpierw z Joan Trieste, a potem z panem Hentmanem na Florydzie.Więc nie tylko wiedzą, że pracujesz dla Hentmana, ale znają pomysł scenariusza, który.To wyjaśniało wszystko.Minął galaretniaka i podszedł do drzwi mieszkadła.Nie były zamknięte na klucz.Chuck otworzył je i stanął twarzą w twarz z dwoma przedstawicielami CIA.- Tak późno w nocy? - zapytał.- Czy to rzeczywiście takie ważne? - Podszedł do starej, ręcznie wykonanej szafy i powiesił płaszcz.Pokój był przyjemnie ciepły, funkcjonariusze CIA uruchomili ogrzewanie radialne.- Czy to ten człowiek? - spytał London.Był to wysoki, siwiejący, przygarbiony mężczyzna po pięćdziesiątce.Chuck spotkał go wcześniej i uważał, że jest trudnym człowiekiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]