[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Gdzie to wyczytaliście?- Zakładam - odparł Udałow.- Bo inaczej nie byłoby sensu żyć na tym świecie.- Bardzo szlachetny punkt widzenia - powiedział przybysz - ale do mnie się nie odnosi.Jestem zwykłym egoistą, który bez najmniejszego pożytku dla innych przeżył większość swoich lat.Egoistą, który kocha pieniądze i nie kocha własnej żony.Zapewniam was, że mówię najszczerszą prawdę.- Dobra, dobra! Wszędzie trafiają się kaleki moralne.Jako wyjątki potwierdzające regułę - powiedział Udałow.- Chciałbym do was przyjechać.- No to przyjeżdżajcie - powiedział przybysz.- No to przyjadę - rzekł Udałow.- Osiedlić się? - zapytał przybysz.- Tak.Albo czasowo.- Wielu chce - powiedział przybysz.Nastąpiła pauza.Udałow pragnął coś jeszcze powiedzieć, dać dowód gościnności, nawiązać serdeczny kontakt.- A u nas tu okolica też nie najbrzydsza - powiedział w końcu.- Tereny wprost zachwycające.Las, wzgórza, polowanie na cietrzewie.- Polowanie jest wielkim okrucieństwem - powiedział gość z przyszłości.- Zwierzęta należy chronić, starać się zrozumieć, a nie wyniszczać.- Słusznie - poparł go Udałow, który w zeszłym tygodniu wybierał się na polowanie, ale zaspał i myśliwi udali się na łowy bez niego.- Całkowicie się z wami zgadzam.Co innego posiedzieć sobie z wędką.- A jaka różnica? - zapytał surowo przybysz.- Czy ryba nie chce żyć?- Pewnie, że chce - westchnął Udałow.I znów nastąpiła pauza.Kontakt nie wychodził.Mężczyzna w roztargnieniu przysłuchiwał się oracjom i rozglądał dokoła, wypatrując w tłumie drogi ucieczki.- Ale wielu porządnych ludzi - powiedział wreszcie Udałow - było zapalonymi myśliwymi.Weźcie na przykład Turgieniewa.To zeszło-wieczny literat, autor książki “Zapiski myśliwego".- Czytałem - odparł przybysz.- A jednak mordowanie żywych istot jest amoralne!- On baptysta, czy co? - rozległ się głos za plecami Udałowa.Udałow odwrócił się i zobaczył szofera Kolę, który powodowany ciekawością i chęcią udzielenia pomocy Korneliuszowi w jego łowach na obcego człowieka, przecisnął się pod trybuna i słyszał całą rozmowę.Przybysz błysnął okularami i odparł:- Jeśli chcecie się dowiedzieć, czy mam ideały - odpowiem, że mam.Jeśli macie na myśli wiarę w jakiegoś Boga, to nie.- Sam pewnie schaboszczakiem się zażera - powiedział Kola do Udałowa, wyjął paczkę “Biełomorów" i zapalił.- A szerzy szeptaną propagandę przeciwko hodgwli.Przybysz z przyszłości nie był dość silny, aby walczyć z dwoma przeciwnikami naraz.Wywinął się więc i ze zręcznością, zadziwiającą u człowieka w jego wieku, prześlizgnął się pod łokciem sąsiada, dał nura w tłum i zaczął przedzierać się ku skrajowi placu.Udałow chciał pogonić za nim, ale szofer Kola, który wyraźnie nadużył piwa, puścił mu w twarz kłąb dymu i powiedział zdecydowanie:- Nie wygłupiaj się, nie pędź za człowiekiem.Wytłumacz lepiej, co w nim takiego jest? Sam czuję, że nie to, ale nie potrafię sformułować.- Ee.tam, takie tam prywatne sprawy -spróbował wykręcić się Udałow.- Nie, tak nie da rady - odparł Kola - gadaj!Trzymał Udałowa mocno za klapy, ludzie zaczęli się już na nich spoglądać i Udałow, lękając się awantury, powiedział:- Chodźmy stąd.- Chodźmy - zgodził się Kola.Wydostali się z tłumu.Piwo bulgotało w głowie.Przybysza nie było widać.Pogoń za człowiekiem z przyszłości nie powiodła się.Chociaż było całkiem możliwe, że on wcale nie przyjechał z przyszłości.Udałow, całkiem już zrezygnowany, wziął od Koli papierosa i opowiedział mu uczciwie, jak na spowiedzi, o wszystkich swoich podejrzeniach.Kola okazał się niegłupi.Zrozumiał zasadniczą ideę, ale odniósł się do niej krytycznie.Miał wątpliwości podobne do tych, które wysuwał Pogosjan:- Po co niby człowiek miałby wlec się z przyszłości do Guslaru, nawet w święto?- Nic nie rozumiesz - powiedział Udałow, opierając się o szeroką, woniejącą benzyną pierś kierowcy.- Chociaż jesteś moim przyjacielem, to jednak nie rozumiesz, jaką dzisiaj szansę straciliśmy.Przecież mogliśmy go o wszystko wypytać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]