[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prosił nas tylko bardzo uprzejmie, aby zostawić w spokoju dwie białe czaszki ludzkie, gdyż były to szczątki dwu jego przodków.Poza tym mogliśmy zabrać ze sobą tyle kamieni, na ile starczyło miejsca w przyniesionych pudełkach.Ed zapytał Atana co zamierza robić z pieczarą, gdy nie będzie w niej już więcej kamieni.- Zatrzymam ją - odpowiedział Atan.- Muszę ją przecież mieć na wypadek wojny.Niewiele spałem tej nocy.Świeca paliła się przy dzienniku wyprawy aż do czasu, gdy na wschodzie zaczął się czerwonawy świt; uciąłem sobie tylko krótką drzemkę do chwili, gdy steward uderzeniem w patelnię dał hasło do rozpoczęcia nowego, praco­witego dnia.Lazarus był już na miejscu i ciekawie krążył dokoła, gdy myłem się za namiotami.Wójt opowiadał mi raz, że jeżeli większa liczba ludzi równo­cześnie wejdzie do jakiejś pieczary, to aku-aku przenoszą się na inne miejsce.Bez aku-aku zaś tajne wejście traci swą magiczną siłę i przechodzący obok obcy ludzie mogą natychmiast je odnaleźć i dostać się do środka.Zacząłem rozumieć praktyczne znaczenie tego zabobonu, jak również to, że na Wyspie Wielkanocnej bardziej niż gdziekolwiek indziej obowiązuje zasada, że co wie jeden, tego nie wie nikt, co zaś wie dwu, to wiedzą wszyscy.Zaledwie Enlique dowiedział się, że ma z nami pójść do pieczary Atana, już zwierzył się Lazarusowi, a w całej wsi zaczęły się plotki na ten temat.Kilka dni przedtem Lazarus zjawił się nad ranem w moim namiocie z kamieniami ze swej pieczary.Sprawiał wówczas wrażenie zdenerwowanego i zmartwionego, nie rzekł ani słowa, tylko wydobył z worka wielkiego ptaka, dokładną podobiznę pingwina.Była to rzeźba naturalnej wielkości o tak uderzającym podobieństwie, że patrzyłem na nią jak oczarowany.Wiedziałem, że poza zimnymi okolicami Antarktydy pingwiny spotyka się tylko na Wyspach Galapagos.Lazarus jeszcze raz zanurzył rękę w worku i tym razem wydobył głowę jakiegoś fantastycznego ptaka z dziobem pełnym ostrych jak szydła zębów.Na koniec pojawił się łeb jakiegoś dzikiego zwierza z nosem silnie uszkodzo­nym w czasie transportu.Potem Lazarus długo siedział bez słowa, spoglądając na mnie złym wzrokiem.Wreszcie wybąkał, że tej nocy znalazł się tylko o włos od śmierci.Dwa razy złaził zygzakami po stromej skale do swojej pieczary po rzeźby, a gdy za drugim razem wspinał się z powrotem do góry, oderwał się kawałek skały, za który trzymał ręką.Miał wtedy pod sobą czterdziestometrową przepaść, stał przegięty do tyłu i wymachiwał rękoma, starając się balansowaniem uchronić od upadku w otchłań.Jakimś cudem udało mu się chwycić lewą ręką innego występu skalnego, dzięki czemu odzyskał równowagę i mógł ostrożnie wspiąć się dalsze piętnaście metrów, które mu pozostało do samej góry.Gdy znalazł się już szczęśliwie na równinie, usiadł i długo myślał, dlaczego zdarzył się taki wypadek, czy może nie należało zabierać kamieni z pieczary.W drodze do doliny Anakena ciągle powtarzał sobie to pytanie, teraz zaś skierował je pełnym podejrzeń tonem wprost do mnie.- Szaleństwem jest wspinanie się samemu w nocy po stromej ścianie - wyjaśniłem.- powinieneś rozumieć, że to niebezpieczne.Lazarus nie zareagował, patrzył tylko na mnie sceptycznie.Nie ulegało wątpliwości, że przyzwyczajony był do takiego wspi­nania się właśnie samotnie i w nocy.- Zresztą to nie był nieszczęśliwy wypadek, wprost przeciwnie, miałeś niesłychane szczęście, żeś uchwycił skały w innym miej­scu - dodałem.Te słowa dały Lazarusowi wiele do myślenia i zaczął się nieco rozjaśniać.Tak, w rzeczywistości jednak nie spadł, dzięki niesłychanemu szczęściu siedzi tu bez jednego zadraśnięcia, No, ale dlaczego przestrach i nieprzyjemność?Na to niełatwo było znaleźć odpowiedź.Dumałem patrząc na rzeźby leżące na łóżku; kamienie Lazarusa nigdy nie były myte i czyszczone, a dzisiaj łeb drapieżnego zwierza miał mocno uszkodzony nos.Wskazałem na tę szkodę, a Lazarus spojrzał zmartwiony na jaśniejszą plamę.- Czy uważasz, że należycie dbasz o swe kamienie? - zapyta­łem starając się zmienię temat.- Jak by ci się podobało, gdyby cię razem z wójtem wpakowano do jednego worka bez włożenia między was trawy, żeby złagodzić uderzenia?Lazarus przetrząsnął swe sumienie i zdawało się, że znalazł przyczynę nocnych niepowodzeń.Zgodziliśmy się, że nie powinien samotnie udawać się do pieczary po dalsze kamienie.Położenie jego pieczary sprawiało, że takie wyprawy groziły niebezpieczeń­stwem.Gdy zaś wyszedł z namiotu na zaróżowiony wschodzącym słońcem świat, uważał swą przygodę za oczywiste szczęście w nieszczęściu.Tej nocy, gdy przygotowywaliśmy wyprawę do pieczary Atana, Lazarus krążył wokół namiotu jak kot wokół szperki.Gdy na chwilę spotkał mnie sam na sam, zwierzył mi się, że wie o naszych planach i że postanowił zabrać mnie potem do swojej pieczary.Teraz zaś, rankiem tuż po naszym powrocie, nie mógł się po­wstrzymać od kręcenia się w pobliżu w nadziei przeprowadzenia ze mną rozmowy już wtedy, kiedy stałem rozkraczony z głową zanurzoną w miednicy.Nie zadawał szczegółowych pytań, chciał tylko wywąchać sytuację i upewnić się, że nikomu z nas nie zdarzyła się w nocy żadna katastrofa.Potem znikł, choć łatwo było poznać, że nie załatwił swej sprawy.Przez te dni Lazarus i inni długousi pracowali z Arnem na Rano Raraku, lecz wracali konno do pieczary Holu Matui na posiłek i na spanie.Wszyscy miejscowi robotnicy otrzymywali dzienne racje żywnościowe, a mieszkający w dolinie Anakena korzystali ponadto z tego, co zostało w obozowej kuchni.Dziś Lazarus nie był jednak zadowolony z dziennej racji.Wśliznął się do mnie wieczorem i zapytał, czy mógłby dostać kurę, żywą kurę.Wyspiarze często przynosili mi w podarunku żywy drób [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •