[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ileż to razy, gdy rozbierała się w sypialni Kuleszy i musiała się kłaść na jego skrzypiącym łóżku - marzyła, aby jakimś cudem znaleźć się w swoim dawnym pokoiku, być znowu sama, bez mężczyzny i jego owłosionych dłoni pełzających po jej skórze, palców zakradających się w każdy, nawet najbardziej intymny zakątek ciała.Teraz stało się to rzeczywistością - znowu była tutaj, u siebie, samotna i nie napastowana przez nikogo.Jej ciało należało tylko do niej.W pokoiku na górze było gorąco od potoków wiosennego słońca.Zdjęła spódnicę i bluzkę, a potem - powodowana jakąś dziwną ciekawością - pozbyła się bielizny i naga usiadła na małym taboreciku przed lustrem.Rozpuszczając warkocz przyglądała się z uwagą swojemu odbiciu i szukała w nim przyczyny, która jej miłość do Kuleszy zmieniła w nienawiść, a przede wszystkim wstręt.Co powodowało, że zanim wyszła za mąż, każde niemal rzucone na nią męskie spojrzenie budziło odrazę.Podobnie jak poczuła w sobie odrazę, gdy dzisiaj podczas obiadu ów obcy człowiek o nazwisku Maryn zobaczył jej na wpół obnażone piersi.Czemu wstydziła się swego ciała? Lubiła przecież własną twarz, która poprzez swoją regularność, prosty nos, mocno zarysowane czarne brwi i pełne usta wydawała się nawet ładna.Lubiła też swoje gęste, czarne włosy, śniade ciało o gładkiej i delikatnej skórze.Była rosła, silna, o dużych piersiach i twardych pośladkach, taka właśnie - jak jej kiedyś mówiły siostry w rodzinnym domu - musi być kobieta stworzona do pracy i małżeństwa.Powinno jej było schlebiać, że wszędzie gdzie się znalazła - w miasteczku, na wiejskiej drodze, w autobusie - dostrzegała zachwyt w oczach mężczyzn, miała wrażenie, że męskie spojrzenia prześlizgują się po jej ciele z jakąś wielką zachłannością.Tak, to chyba owa zachłanna pożądliwość męskich spojrzeń odzywała się w niej odrazą i utrudniała zawarcie znajomości z mężczyzną, choć wielu przecież próbowało to uczynić.Szkoda, że nigdy się nie zastanawiała, co budzi ową odrazę, i dopiero małżeństwo z Kuleszą, długie godziny, gdy leżała pod nim i z zaciśniętymi przez wstręt zębami powstrzymywała w sobie krzyk obrzydzenia, dopomogły jej pojąć, że na próżno szukała okaleczenia na swoim ciele i w swoim ciele.Jej kalectwo kryło się poza nią, choć zarazem było w niej, to jest w pamięci o chwili, gdy podano jej pierwszy kieliszek wódki, Budrys zaciągnął ją w młodnik, zdarł z niej majtki i wypełnił czymś twardym, dużym i bolesnym.Po prostu jakby ją rozdarł i wypalił wnętrze.A później ci, którzy wchodzili w nią tak samo boleśnie - okaleczyli ją już na zawsze.I nie miało to żadnego znaczenia, że ból wkrótce ustąpił, odrodziła się błona otartego naskórka.Bo pozostała pamięć.Nie, nie zdawała sobie sprawy, że to właśnie coś tak dziwnego jak pamięć zmieni jej miłość do Kuleszy w odrazę.Może winne też były po trosze jej koleżanki z technikum, filmy, które oglądała w kinie i na ekranie telewizora, książki, jakie czytała? Miłość między kobietą i mężczyzną oraz ich wzajemne współżycie miały być celem, do którego powinny dążyć istoty różnej płci.Koleżanki opowiadały o swoich narzeczonych, chciały jak najszybciej wydać się za mąż.Tak samo o małżeńskim szczęściu, o miłości dwojga ludzi wciąż mówiono na kartach książek, w filmach wyświetlanych w telewizji.Nie miała pojęcia, że jest okaleczona przez własną pamięć i przez to inna niż wszystkie, choć przecież odraza, jaką w niej budziły zachłanne spojrzenia mężczyzn, winna ją uczynić podejrzliwą.Ale Kuleszą tak na nią nie patrzył.W każdym razie nie czynił tego w początkach ich znajomości.Opowiadał o sobie, o swojej plantacji nasiennej - i omijał wzrokiem jej sylwetkę, jej ciało, co najwyżej zaglądał w oczy.I gdy rozstawała się z nim, to znaczy wysiadała z autobusu i szła do Horsta Soboty (bo zazwyczaj spotykali się w autobusie, ona wracała ze szkoły, a on jechał z nadleśnictwa), tęskniła za nim, za jego głosem, za jego opowiadaniami o zakładanej przez niego plantacji.I to coraz większe uczucie tęsknoty wzięła za miłość.A czyż małżeństwo nie powinno być naturalnym celem miłości dwojga ludzi? Przyjęła jego propozycję małżeństwa i w tajemnicy przed Horstem została narzeczoną Kuleszy, spotykała się z nim ukradkiem - w lesie, na polnych drogach.To prawda, że on zachowywał się już trochę inaczej niż dawniej.Ale to także wydawało jej się prostą konsekwencją narzeczeńskiego stanu.Usiłował ją całować, dotykać w różnych miejscach, co budziło w niej odrazę, lecz tłumiła ją w sobie, skoro zmierzali do małżeństwa i współżycia.Przebaczyła mu nawet to, że któregoś wieczoru zaciągnął ją w młodnik, powalił na ziemię, a potem próbował ściągnąć z niej majtki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •