[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnie tobie jaszczurowaci, tacy jak my, wydają się trochę.dziwni.- Czy ta jabłoń ma swoją historię? - spytał Tibor.- Czy jest ona drzewem, które dało początek chrześcijańsko-żydowskiej koncepcji węża w raju?- Z tego, co wiemy, to Eden znajduje się około stu mil na wschód - powiedział Jackson.- Jesteś chrześcijaninem, prawda? - Tibor skinął głową.- A to zdjęcie, które nam pokazałeś.- Chrześcijańskie bóstwo - rzekł Jackson.- Nie.- Tibor potrząsnął gwałtownie głową.Zdumiewające, pomyślał, oni wydają się nie mieć pojęcia o KOT-ach czy choćby o nas.No cóż, my także nic nie wiedzieliśmy o nich.Zbliżył się trzeci jaszczurowaty.- Witaj, naturalny - powiedział, podnosząc do góry otwartą dłoń.- Chciałem tylko zerknąć na ludzką istotę.- Patrzył uważnie na Tibora.- Aż tak bardzo się nie różnisz.Czy potrafisz żyć na powierzchni?- Tak, i to całkiem dobrze - odparł Tibor.- Nie jestem całkowicie ludzką istotą.Jestem - jak my to mówimy - impem, imperfektusem, jak sami widzicie.- Pokazał trzeciemu jaszczurowatemu zdjęcie Carletona Lufteufla.- Czy widziałeś tego człowieka? Zastanów się.To dla mnie bardzo ważne.- Masz zamiar go odszukać? - spytał trzeci jaszczurowaty.- Tak, oczywiście, odbywasz Pielg.Z jakich innych powodów podróżowałbyś, i to nocą, chociaż jesteś upośledzony, nie masz nóg, stóp ani rąk.Niezły pojazd sobie zbudowałeś.Jak ci się to udało, skoro nie masz rąk? Czy ktoś zrobił to za ciebie? A jeśli tak, to dlaczego? Czy jesteś wartościowy?- Jestem malarzem - odpowiedział Tibor.- A zatem jesteś wartościowy - rzekł jaszczurowaty.- Posłuchaj, impie.Czy wiedziałeś, że ktoś cię śledzi?- Co? - spytał Tibor ogromnie zaniepokojony.- Kto? - dopytywał się.- Inna prawdziwa istota ludzka - wyjaśnił jaszczurowaty.- Porusza się na maszynie z dwoma dużymi kołami, z układem przekładni połączonych łańcuchem, napędzanej nożnie.Zdaje się, że nazywają to rowyrem.- Rowerem - poprawił Tibor.- Tak właśnie.- Czy możecie mnie ukryć? - spytał Tibor, lecz zaraz przyszło mu coś innego do głowy.Zmyślili to.Chcą mnie pewnie zwabić do swojej osady.- Pewnie, że możemy cię ukryć - odezwali się jednocześnie wszyscy trzej jaszczurowaci.- Z drugiej strony - rzekł Tibor - ludzka istota nie zabijałaby innej ludzkiej istoty.- Oczywiście, wiedział, że wcale tak nie jest: wielu ludzi zabijało innych.Ostatecznie to właśnie ludzie spowodowali wielkie Zniszczenie.Jaszczurowaci nachylili się ku sobie i zaczęli się naradzać.Niespodziewanie wyprostowali się i odwrócili do Tibora.- Czy masz metalowe pieniądze? - spytał Jackson z udawaną obojętnością.- Ani trochę - odpowiedział ostrożnie Tibor.To także było nieprawdą: w sekretnym schowku swojego pojazdu ukrył pięćdziesięciocentową monetę.- Pytam cię o to - powiedział Jackson - ponieważ mamy psa, którego chętnie byśmy ci sprzedali.- Co? - spytał Tibor.- Psa.- Potter i Jackson zniknęli w ciemności.Najwyraźniej ich zmysł wzroku znacznie przewyższał wzrok ludzki.- Nigdy nie widziałeś psa? - spytał trzeci jaszczurowaty.- Widziałem, ale to było dawno temu - odpowiedział Tibor, kłamiąc po raz kolejny.- Pies, twój pies - rzekł jaszczurowaty - odpędziłby tego drugiego człowieka.gdybyś wydał mu odpowiedni rozkaz.Oczywiście, psy trzeba szkolić, gdyż pozostają na niższym szczeblu drabiny ewolucyjnej w porównaniu z ludźmi czy z nami.Dzisiejsze psy nie są takie, jak te o ogromnych łbach, hodowane przed Zniszczeniem.- Czy pies potrafiłby odnaleźć człowieka, którego szukam? - spytał Tibor.- Jakiego człowieka?Tibor podał mu poplamione zdjęcie Carletona Lufteufla.- Szukasz go? - spytał jaszczurowaty, przyglądając się fotografii.- Czy to miły gość?- Trudno mi powiedzieć - odpowiedział Tibor.Jaszczurowaty oddał mu zdjęcie.- Czy można dostać nagrodę? Tibor zastanawiał się przez chwilę.- Pięćdziesięciocentowa moneta - powiedział.- Naprawdę? - Jaszczurowaty zatrzepotał z podniecenia łuskami.- Płatne za żywego lub martwego?- On nie może umrzeć - odrzekł Tibor.- Wszyscy umierają.- On nie umrze.- Czy on jest istotą nadprzyrodzoną?- Tak.- Tibor skinął głową.- Nigdy nie widziałem nadprzyrodzonego - oświadczył jaszczurowaty.Pokręcił głową.- Ani razu.- Macie swoją religię, prawda?- Tak.Czcimy świt.- Dziwne - rzekł Tibor.- Kiedy słońce wschodzi - powiedział jaszczurowaty - zło znika ze świata.Czy wierzysz, że na słońcu istnieje życie?- Jest tam za gorąco - powiedział Tibor.- Może oni są z diamentów.- Nic nie może żyć na słońcu - powiedział Tibor.- Z jaką szybkością porusza się słońce?- Mniej więcej miliona mil na godzinę.- Jest większe, niż się wydaje, prawda? - Jaszczurowaty spojrzał na Tibora.- O wiele większe.Prawie miliard mil w obwodzie.- Byłeś tam? - spytał jaszczurowaty.- Mówiłem ci - powiedział Tibor - że na słońcu nie może istnieć jakiekolwiek życie.Jego powierzchnia i tak jest roztopiona.Nie byłoby gdzie stanąć.- Kto mnie śledzi?, zastanawiał się.Głośno zaś zapytał: - Rozbójnik, ten, który mnie śledzi, jak on wygląda?- Jest młody - rzekł jaszczurowaty.- Pete Sands - domyślił się Tibor.Z ciemności wyłonili się dwaj pozostali jaszczurowaci.Potter prowadził ogromnego szarego psa, który zaskomlał gwałtownie na widok Tibora - odgłos miłości.Tibor przyglądał się zwierzęciu, które także patrzyło na niego uważnie.- Spodobałeś się Toby’emu - powiedział Jackson.- Bardzo bym chciał mieć psa - rzekł Tibor tęsknie.Byłby jego przyjacielem, takim jak Tom Swift i Jego Elektryczny Magiczny Dywan dla Pete’a.Poczuł, że wzbiera w nim dziwne uczucie, nadzieja.- Ho, ho - powiedział.Wysunął przednie prostowniki, by pogładzić gęste drżące futro machającego ogonem olbrzyma.- Tylko czy jesteście gotowi rozstać się z tak wspaniałym.- Ludzie wymagają ochrony - oświadczył zdecydowanie Jackson.- Takie jest prawo.Znamy je od chwili naszych narodzin.- Żeby mogli się odrodzić - dodał Potter.- Wraz ze swoimi nie naruszonymi genami.- Co to jest gen? - spytał Tibor.- No wiesz.- Potter wykonał nieokreślony gest.- Jest to składnik męskiej spermy.- A co to jest sperma? - dopytywał się Tibor.Cała trójka roześmiała się zawstydzona, lecz żaden nie odpowiedział.- Co ten pies je? - spytał Tibor.- Wszystko - odparł Jackson.- Coś sobie upoluje.Można na nim polegać.- Jak długo będzie żył?- Pewnie jakieś dwieście, trzysta lat.- W takim razie przeżyje mnie - powiedział Tibor.Myśl ta zasmuciła go z jakiegoś powodu.Nagle poczuł się słaby i stary.Nie powinienem poddawać się podobnym uczuciom, pomyślał.Mimo to ogarnęło go silne poczucie rozłączenia.W końcu jestem ludzką istotą.Tak przynajmniej uważają jaszczurowaci; dla nich jestem dość dobry.Powinienem odczuwać siłę i dumę, pomyślał, a nie zawracać sobie głowę końcem przyjaźni, który może dotknąć nas wszystkich.Nagle trzej jaszczurowaci odwrócili się gwałtownie i spojrzeli w ciemność; ich napięte ciała wyprężyły się czujnie, może pod wpływem strachu, w oczekiwaniu na coś niewidzialnego.- Co to jest? - spytał Tibor, sięgając po ukryty pistolet.- Robale - odparł Potter lakonicznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •