[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozmowa z matką nie wypadła dobrze.Rozmawiały przez dziesięć minut, a kiedy Maja wróciła do salonu, Gemmel spostrzegł, że była zmartwiona.Delikatnie próbował ją wybadać, więc powiedziała mu, że matka jest smutna, że bardzo za nią tęskni.Przyjaciele opuścili ją, obawiając się narazić władzom.Została sama.Chciał ją pocieszyć, przekonywał, że z czasem wszystko wróci do normy, a zresztą niczego innego nie można było się spodziewać.Widział jednak jej przygnębienie, kiedy ze smutną miną poszła do kuchni, by przygotować kolację.Mógł tylko wzruszyć ramionami i włączyć gramofon oraz mieć nadzieję, że zły nastrój szybko przeminie.Gordik, Tudin i Larysa ponownie zebrali się, aby przesłuchać zapis rozmowy telefonicznej.Kiedy Larysa wyłączyła magnetofon, Gordik z zadowoleniem pokiwał głową.– Dobrze.Powinna wszystko zrozumieć.– Czy nie za bardzo ją ponaglasz? – spytał Tudin.– Minęło raptem dziesięć dni.Gordik rozłożył ręce gestem wyrażającym bezradność.– Nie da się tego ocenić.Mam jednak przeczucie, że nie zostało zbyt wiele czasu.Poza tym, jeśli ma się czegoś dowiedzieć, łatwiej jej będzie to zrobić właśnie w początkowym okresie ich romansu, kiedy on jest najmniej ostrożny.Tudin nie wyglądał na przekonanego.Podejrzewał też, że Gordik nagli dziewczynę do wykonania zadania, nim znajdzie się ona pod zbyt silnym wpływem Gemmela.– W każdym razie – odezwał się Gordik – wycofali ochronę spod jego domu.Przynajmniej jawną ochronę.Musimy wykorzystać tę okazję.W Petworth House Bennett wyłączył magnetofon i spojrzał na Greya.– Futrzane botki – rzekł z naciskiem.Grey przebiegł wzrokiem stenogram rozmowy i z wolna pokiwał głową.– Tak.Może i nasze lata są rzeczywiście paskudne, ale najbardziej troskliwa matka nie zachowywałaby się w ten sposób.Zwłaszcza Rosjanka.Puść jeszcze raz ten kawałek.Bennett uruchomił magnetofon.Usłyszeli głos starszej pani Kaszewej wyrażającej obawę, że Maja marznie i dopytującej się, czy kupiła już sobie futrzane botki.Maja odparła, że nie, była bardzo zajęta, ale niebawem je kupi.Poza tym jest całkiem ciepło, nie ma więc powodu do obaw.Matka nie chciała jednak ustąpić.Nie zazna spokoju, dopóki nie będzie pewna, że córka ubiera się odpowiednio i sprawi sobie futrzane botki.Bennett ponownie zatrzymał taśmą.– Zaczynają ją poganiać – stwierdził.– Minęło dopiero dziesięć dni, a już ją poganiają.Grey zamyślił się.Wyglądał na odrobinę zirytowanego.– Gdyby tylko Perryman zechciał nam powiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi – rzekł wreszcie.– Myślę, że to by nam pomogło, gdybyśmy wiedzieli, czego szukają.To znaczy, nad czym Peter pracuje.– Ano, jeśli KGB tak się niecierpliwi, musi to być coś ważnego.– Niewątpliwie – z goryczą orzekł Grey.– A wychodzi na to, że Ruscy wiedzą o tym więcej od nas.Podniósł słuchawkę i wykręcił numer telefonu Perrymana.Podczas kolacji Maja milczała i tylko udawała, że coś je.Gemmel zaniechał bezskutecznych prób podnoszenia jej na duchu i tylko włączył płytę z koncertem Beethovena, by tym sposobem zagłuszyć ciszę panującą w salonie.– Będziesz jeszcze pracował? – zapytała, sprzątając naczynia ze stołu.Pokręcił przecząco głową.– Nie.Wykończyłaś mnie tym łażeniem po Londynie.– Wskazał na obracającą się płytę.– Jak tylko to się skończy, idę do łóżka.Odniosła tacę do kuchni, zaparzyła kawę i rozlała ją do dwóch filiżanek.Następnie otworzyła torebką i wyjęła z niej puderniczkę.Za pomocą łyżeczki zeskrobała kilka gramów pudru i rozpuściła go w jednej z filiżanek.Przebrzmiały ostatnie tony koncertu.Gemmel dopił wieczorną kawę i uśmiechnął się do Mai.– Nie jestem aż tak zmęczony, żeby pozwolić ci samej iść do łóżka.Odpowiedziała mu delikatnym uśmiechem, w oczach widać było jednak smutek.On podniósł ją z fotela i pocałował.– Spróbuj o tym nie myśleć.Nic jej nie będzie.Zadzwonisz do niej za kilka dni i sama się przekonasz.Wyłączył gramofon, zgasił światło i zaprowadził ją do sypialni.Próbował się z nią kochać, ale była dziwnie nieczuła, a w pewnym momencie ujrzał w jej oczach łzy.Potem powieki zaczęły mu ciążyć i to było wszystko, co zapamiętał z tej nocy.Za rogiem przyśpieszyła kroku.Było pusto, jeśli nie liczyć pijaka, który toczył się chodnikiem po przeciwnej stronie ulicy, obojętny na wszystko dookoła.Mimo to zatrzymała się przed czerwoną budką telefoniczną i czekała aż się oddali.Rozejrzała się nerwowo i wśliznęła do środka.Wiedziała, jak działa automat telefoniczny.Ćwiczyła w Moskwie na aparacie będącym dokładną kopią tego, który miała przed sobą.Wybrała numer i po pierwszym sygnale usłyszała odpowiedź.Wrzuciła monetę, wymówiła dwa krótkie zdania i odwiesiła słuchawkę.Do domu wracała niemal biegiem.Przyszli po dwudziestu minutach.Trzej.Kiedy wpuściła ich do przedpokoju, przywitali się uprzejmie i z szacunkiem.Mieli na sobie ciemne płaszcze, a na dłoniach rękawiczki.Rozglądali się ciekawie, idąc w kierunku salonu.Zdążyła już usunąć książki z półki, toteż natychmiast podeszli do sejfu i uważnie wysłuchali jej instrukcji.Schody na piętro były wąskie i mieli trudności ze zniesieniem go na dół; podobnie jak wcześniej ona z założeniem mu piżamy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •