[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rejs próbny pierwszego rybackiego statku Gdyni niewypadł co prawda zbyt fortunnie; statek zarekwirowany został za długi duńskiegowspółwłaściciela w jednym z jutlandzkich portów.Jan tymczasem na całych dwanaście latzakotwiczony na Helu, poślubi Marię Schmidt, córkę wysokiego rybackiego urzędnika, całyczas pozostając, czym wyłamie się z rodzinnej tradycji, na państwowej, tyle że rybackiejposadzie.W ślad za nim pójdą i młodsi bracia August i Leon, pierwszy znajdując pracę wMorskim Laboratorium Morskim, drugi zaś w Morskim Urzędzie Rybackim.Jan zaś, wtedyjuż rybacki instruktor, przeniesie się w roku 1938 do Gdyni.Gdynia tamtego czasu.Port jest już gotowy.Ulice wytyczone, choć nie całkiemzabudowane.Cementu na te budynki użyto w sam raz, dobudowanie choćby piętra okaże siępo latach niemożliwe.Tak czy owak, Zwiętojańska i Starowiejska już są.I Plac Kaszubskitakże.Splata obie te ulice z sobą, początkując w stronę portu miejscową kaszubską osadę,gdzie zaraz obok pobudowano kolonię rybacką, długi parterowy budynek podobny do tych zangielskich dzielnic górniczych.Mieszkało w nim 16 rodzin kaszubskich rybaków.Tuż obokw narożnym budynku, w samym środku tej posiadłości, zamieszkał Jan Netzel.W Gdyniotwierało się wtedy okno na świat, pozostał więc tutaj.Młodsi Augustyn, Leon, Franciszek,Bernard, Juliusz i Józef wsparli rodzimą marynarkę.Dwóch z nich zginie podczas służbynawet wojny nie doczekawszy.I tylko najmłodszy Stanisław pozostanie na chłapowskiejojcowiznie, podtrzymując wątlejące u Netzlów na korzyść morza związki z ziemią.54* * * Dziadek przyzna Jan w trzecim pokoleniu zdawało mi się zawsze, był mężczyznąwzrostu okazałego, słusznej postawy.Potem, gdy już dorosłem ojciec mnie w tym objaśniłczy mama, nie pamiętam okazało się, że średniego był wzrostu i postury.To dlatego, żewidziałem go z pozycji niesfornego pętaka.Jan Netzel, syn Jana, prawnuk JanaJeden z ośmiorga rodzeństwa, z których wszyscy, z wyjątkiem Barbary, ukończą studia.Gdy krótko po maturze podjęła decyzję o zamążpójściu, miast zdawać egzaminy wstępne,brat nakłonił ją do skreślenia następującego oświadczenia: Ja niżej podpisana Barbara Netzeloświadczam, że nie mam i nigdy nie będę miała do nikogo pretensji o to, iż nie poszłam nastudia.Jan mówi: Wuj Augustyn postawił dzieciom po II wojnie aż pięć willi.Moirówieśnicy mają samochody i własne segmenty.Ale za jaką cenę? Nas tymczasem ojciecposłał do szkół.I znów: czy wypychał nas? Czy szło mu o awans dla rodziny? Nie, po prostunie widział innej drogi.Ta była jedyną.Także i dla nas.Szło się do szkół jak dawniej dokościoła.I chyba właśnie tam, na architekturze, nastąpiło moje przegięcie w stronę morza.Zaprowadzi go ono kiedyś do stoczni im.Komuny Paryskiej.3 listopada 1922 roku.W biurze wejherowskiego.notariusza zarejestrowano Towarzystwo z ograniczoną poręką Stocznia w Gdyni z przeznaczeniem remont jużistniejących i budowa nowych statków morskich różnych wielkości nie wyłączając łodzi orazprowadzenia wszelkich robót związanych z budową statków.Rok 1929.Syn brukarza z Wąbrzezna, Jan Kilanowski, wysłany do Hamburga po zakuppływającego doku powraca stamtąd kierownikiem grupy remontowej i budującej statki.Polski Koncern Wspólnota Interesów nie zezwala na zamierzoną przez niemieckiekierownictwo Stoczni Gdańskiej likwidację gdyńskiego widać to coraz wyrazniej konkurenta.Lata 1937/38.Okres budowy pierwszego pełnomorskiego statku o 1000-fonowej nośności.Zamierzona nazwa Olza.Przewidywany moment wodowania: 1 listopada 1939.Pod koniec pazdziernika 1949 roku Sołdek wypływa z sąsiedniej gdańskiej stoczni wswój pierwszy.rejs.Zaczyna się okres awansu stoczni.Wodowanie 11-tysięcznika Francesco Nullo (1963). Płyń po morzach i oceanach te słowa wypowiada gdyńska robotnica stoczniowa w1970 roku w chwili wodowania 55-tysięcznika Manifest Lipcowy.Mów więc, Janie, o tym przegięciu.Oglądałem się właśnie za tematem pracy dyplomowej.Kolega robił projekt TeatruWielkiego w Warszawie.Inny; hotelu na 1000 miejsc.Jeszcze inny; Dworca Centralnego wWarszawie.Ja: Projekt architektoniczny liniowca pasażerskiego 18,5 tys.BRT, 800 miejsc.Tak, studia na architekturze są rozpustne.Nie pomieściły mi się w dyplomie 63 koje.Kto tambędzie, pomyślałem, liczyć 1400 pomieszczeń.I nie omyliłem się w rachubach.Wspomni pierwsze dni pracy.Robotę od-do.Rygor i dyscyplinę.Głowę wtulał wpoduszkę i, bywało, zapłakał.Nie będzie już mógł, gdy zechce, o drugiej w nocy przystąpićdo pracy.Rano musi zameldować się na portierni.Pękła bania wyobrażeń o artystycznejprofesji.Z zapisków inż.Netzla: Miałem trochę szczęścia.Jestem 11 architektem 23-tysięcznika budowanego dla Rosjan.Przyszli tu ze mną koledzy z roku.Odpadają po wprawkach.Nie iżby byli gorsi, a ja od nichlepszy.To nie to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]