[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To ja nie dałem ci szansy powiedział Niggle. Nie próbowałem ni-gdy nic wyjaśnić.Nazywałem cię Stary Robal.Czy ma to teraz jakieś znaczenie?Mieszkaliśmy i pracowaliśmy razem.Los mógł kierować nami inaczej, ale niemógł lepiej.Mimo to obawiam się, że powinienem pójść.Przypuszczam, że spo-tkamy się znowu.Musi być jeszcze wiele rzeczy, które potrafimy zrobić razem.Do zobaczenia.Potrząsnął ręką Parisha była to dobra, mocna, uczciwa dłoń.Odwrócił sięna chwilę i spojrzał za siebie.Kwiaty Wielkiego Drzewa lśniły jak płomienie,a ptaki fruwały ponad nim, śpiewając.Uśmiechnął się, ukłonił Parishowi i odszedłz pasterzem.Odszedł nauczyć się wszystkiego o owcach i halach, odszedł, by patrzeć naniebo szersze i bardziej błękitne i iść wyżej, coraz wyżej, w Góry.Nie wiem, cozdarzyło się z nim pózniej.Nawet mały Niggle w swoim starym domku mógłszkicować Góry, wchodziły w świat jego obrazu, lecz co leży poza nimi wiedzątylko ci, którzy je przekroczyli. Myślę, że był to tylko głupi, mały człowiek powiedział radca Tompkins. Naprawdę bezwartościowy, żadnego pożytku dla społeczeństwa. Nie wiem odpowiedział Atkins, który nie był nikim ważnym, po prostunauczycielem. Nie jestem pewien, to zależy, co rozumiesz przez pożytek. Bez pożytku praktycznego czy ekonomicznego powiedział Tompkins. Odważę się powiedzieć, że można było zrobić z niego użyteczne kółko w me-chanizmie społecznym, gdybyście wy, nauczyciele, znali swoją robotę.Ale nieznacie i stąd biorą się tego rodzaju bezużyteczni osobnicy.Gdybym ja rządziłtym krajem, potrafiłbym znalezć pracę, do której on i jemu podobni się nadają:zmywanie naczyń w kuchni komunalnej czy coś podobnego i sprawdzałbym, czyrobią to dobrze.Jeśli nie, zrobiłbym z nimi porządek.Z nim już dawno zrobiłbymporządek. Zrobić porządek? To znaczy, że kazałbyś mu zacząć podróż przed jegoczasem? Tak, jeśli upierasz się przy tym starym, nic nie znaczącym określeniu.Prze-pchnąć przez tunel na Wysypisko Zmieci to miałem na myśli! Więc sądzisz, że malarstwo nie jest nic warte? Oczywiście, malarstwo bywa użyteczne.Jednak nie jego malarstwo.Jestogromne pole do działania dla śmiałych, młodych ludzi, nie bojących się nowych66idei i nowych metod, lecz nie ma żadnego dla takich staromodnych bzdur.Marze-nia na jawie! Nie potrafiłby zaprojektować plakatu reklamowego, nawet gdybyod tego zależało jego życie.Marnowanie czasu na liście i kwiaty.Raz zapytałemgo: Po co? Odpowiedział, że sądzi, iż to ładne.Uwierzycie w to? Aadne! Co?Odżywcze i płciowe organa roślin? Powiedziałem mu to, lecz nie umiał odpowie-dzieć.Głupiec, robił z siebie wariata. Robił zgodził się Atkins. Tak, biedny ludzik.Nigdy niczego nie skoń-czył.Oczywiście, kiedy odszedł, z jego płócien zrobiono lepszy użytek.Jednaknie jestem tego taki pewien, Tompkins.Pamiętasz to wielkie, którego użyli donaprawy zrujnowanego domu w sąsiedztwie, po burzach i powodzi? Znalazłemjego fragment, wyrwany, leżący na polu.Był zniszczony, ale czytelny, szczyt góri gałąz pełna liści.Ciągle mam w głowie ten widok. Masz gdzie? zdziwił się Tompkins. O czym wy w ogóle mówicie? zapytał Perkins, próbując zaprowadzićspokój, Atkins bowiem mocno się zaczerwienił. Nie warto o nim mówić powiedział Tompkins. Nie wiem, po cow ogóle zaczęliśmy tę rozmowę.Nie mieszka w mieście. Nie zdenerwował się Atkins. Mimo to miałeś na oku jego dom.Dla-tego przychodziłeś, gadałeś i kpiłeś z niego, gdy pił herbatę.No więc masz te-raz jego dom i jeszcze jeden w mieście, więc nie zazdrość mu imienia.Mówimyo Niggle u, jeśli chcesz wiedzieć, Perkins. Biedny, mały Niggle.W ogóle nie wiedziałem, że malował.W ten sposób prawdopodobnie po raz ostatni wymieniono imię Niggle aw rozmowie.Jednak Atkins przechował ocaloną część obrazu.W końcu zgni-ła, ale jeden liść pozostał nietknięty.Atkins oprawił go, pózniej ofiarował nawetMuzeum Miejskiemu.Długo jeszcze Liść, dzieło Niggle a wisiał w kącie, zauwa-żany przez niewielu.W końcu muzeum spłonęło i liść, wraz z Niggle em, poszedłw zapomnienie w swej dawnej ojczyznie. To naprawdę okazało się użyteczne powiedział Drugi Głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]