[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— To jak ja nie chcę, żeby tata wiedział, co ja myślę, to co mam robić? W ogóle nie mówić?— Jak nie chcesz, żeby tata wiedział, co o nim myślisz — zdecydował Janek — to musisz tak długo myśleć, aż nie wymyślisz czegoś zupełnie innego, a wtedy to powiedz i on się nie domyśli, co ty naprawdę myślisz.— Wydaje mi się, że ktoś gada straszne głupstwa,— powiedziała matka Janka, odgryzając nitkę przy samej pięcie pończochy.— To znaczy, że ty nie myślisz — ucieszył się Andrzej.—— Już, teraz rozumiesz.Czy ty myślałeś, zanim to powiedziałeś?— Jeszcze jak — oburzył się Janek.— A czy można myśleć zamiast? — dowiadywał się Andrzej uparcie.— Zamiast czego?— Zamiast mówienia.— Nawet trzeba.Ja bym osobiście była bardzo szczęśliwa, gdybyście chcieli tak robić od dzisiaj.— Ty najlepiej nie mów i nie myśl — zaproponował Andrzej Jankowi.— Kiedy jak ja siedzę i nic nie robię, to mi się nudzi i muszę koniecznie o czymś myśleć — oburzył się Janek.— Wy myślicie, że jest tak łatwo o niczym nie myśleć.Tylko spróbujcie.— To ja wam coś zaproponuję — matka Janka wzięła się do drugiej pięty.— Gadajcie, ale najpierw myślcie o tym, co chcecie powiedzieć, a jak już wiecie na pewno, to dopiero wtedy mówcie, zgoda?— Zgoda! — wykrzyknęli obydwaj chłopcy.— Zgoda!Zapanowała długa cisza.Po dobrych dwóch minutach matka Janka podniosła głowę znad cerowania zupełnie oszołomiona.— Co wam się stało? — zapytała.— Nic — odpowiedział Janek ponurym tonem.— Ja się staram nic nie myśleć, to szalenie trudne.Ciągle mi się coś plącze po głowie.— Ciekawa jestem co?— Nie mogę ci powiedzieć, bo będziesz krzyczała.— Tylko jeżeli skłamiesz.— Jak ja ci powiem prawdę, to dopiero będziesz krzyczała.— Wy mi przeszkadzacie myśleć — oburzył się Andrzej.— Gadacie i gadacie.Jak wszyscy gadają, to nie można myśleć i samemu się zaczyna gadać.Znowu zapanowała cisza.Lejek, który leżał pod kaloryferem, wstał, przeciągnął się, merdnął szybko dwukrotnie ogonem, przeciągnął się po raz drugi, po czym usiadł i zaczął się drapać za uchem.— Ciekaw jestem, czy on myśli — zastanowił się Janek.— Na pewno — zdecydował Andrzej.— Wystarczy na niego popatrzeć.On nie tylko myśli, ale on się okropnie nudzi.— No bo co on ma za życie? Trzy razy dziennie sobie polata, a resztę czasu leży pod kaloryferem.Ty chodzisz do szkoły, tata do biura, ja do przedszkola.A ten leży i myśli już dwa lata.— Za to nigdy nic głupiego nie powie.— Ale nic mądrego też nie.— A gdyby psy umiały czytać, toby się nie nudziły, tak okropnie?— Ty umiesz czytać — powiedział Janek pogardliwie — i co z tego? Mało się nudzisz? Co innego oglądać obrazki.Gdyby on umiał oglądać obrazki, toby się nie nudził.Ja próbowałem mu pokazywać, ale on tylko wąchał i odchodził, jakby mubrzydko pachniały.— Można by je polać mamy wodą kolońską — zaproponował Andrzej.— Można by — zgodził się Janek chętnie — Ale trzeba wziąć jakiś duży obraz, żeby mu łatwiej było zobaczyć.Gdyby tak psy wpuszczali do „Zachęty”.Tam jest kilka bardzo dużych obrazów.Gdyby je jeszcze można było polać wodą kolońską, toby on je na pewno zauważył.— Nie ma mowy o mojej wodzie kolońskie| — krzyknęła matka Janka.„— Lepiej je wysmarować boczkiem — zaproponował Andrzej.— W końcu co pies ma z wody kolońskiej? Żadnego zainteresowania.Boczek, to co innego.To jest dopiero zachęta.— Zachęta to może i jest, ale kiedy psów nigdzie nie wpuszczają — zafrasował się Janek — a te obrazki, co wriszą u nas w mieszkaniu, to żaden pies na nie nie spojrzy,— A skąd wiesz, że on na nie nie spojrzy? — spytał Andrzej.— Bo są nieładne.— Po czym poznajesz?— Po tych obrazkach.— A czy najpierw myślałeś?— Nie.— Ano widzisz.Miałeś nie mówić, zanim nie pomyślisz.Janek nagle zaczął płakać.— Czego beczysz? Beksa! — wrzasnął Andrzej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]