[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.7) Poziom siódmy jest miejscem, gdzie napotykamy samą rzecz, obdartą z racjonalnychmodyfikacji.Ten poziom jest opisywany tutaj jako siedmioboczny zbiornik wodyprzykryty kopułą tworzoną przez siedem drzew, przytrzymującą siedem szklanychsiedmioboków i uwieńczoną znakiem planety Wenus.Jeśli świadomie zerwałeś racjonalne zmiany, które zasłaniały rozumienie mocy, ujrzyszczysty obraz w wodzie zbiornika.Możemy wtedy, jak sugeruje sławny obraz Botticellego,przywołać Wenus z wody i bezpośrednio doświadczać jej znaczenia.39MEDYTACJA #4: NETZACHZacznij jak zwykle: przejdz przez wejście do jaskini, potem przez tunel, w górę dziesięćschodów i do świątyni Malkuth, gdzie stoję, czekając na twoje przyjście.Kiedy przybędą już wszyscy uczestnicy, zbiorę nas razem i rzucę magiczny okrąg.Kiedy okrąg zostanie stworzony, spędzimy razem kilka chwil na środku świątyni Malkuth,trzymając się w kółku za ręce i skupiając się na świadomości innych uczestników.Gdybędziesz patrzeć dookoła, spróbuj wyczuć wyjątkową obecność każdego uczestnika.W stosownej chwili sprowadzę nasząuwagę na ołtarz wschodniej ćwiartki naszą bramę do Netzach.Naołtarzu stoi piękne dzieło ze szkła, aza nim widzimy tę samą kurtynę isymbol, które widzieliśmy przywejściu do jaskini.Zapalam świece na ołtarzu, a potemwszyscy, jednym głosem, mówimy: IHVH Tzabauth (wymawiane jod-hej-waw-hej tzabaut), proszę,zaprowadz mnie do Netzach.W odpowiedzi na naszą modlitwę,na górze kurtyny pojawiają sięhebrajskie litery twabc hwhy(IHVH TzBAUTh), jak gdybypisane światłem.Biały trójkątskierowany do góry zaczyna świecić,tak samo jak i najniższa sfera naprawym filarze, a delikatne światłopromieniuje za kurtyną.Kiedy widzimy tę iluminację,sięgam i odciągam kurtynę na bok.Ręka w rękę, wszyscy przechodzimyprzez bramę.Stoimy na początku ścieżki z ułożonych na przemian czarnych i białych, ociosanychkamieni.Jest ciemna noc i jedyne światło pada z gwiazd wypełniających niebo.To światłopozwala nam widzieć, że ścieżka przecina dziki teren, pełen gęstych krzaków i dziwnieułożonych, groznych drzew.Zaczynamy razem iść ścieżką.Wkrótce słyszymy odgłosy dzikich zwierząt przedzierającychsię przez krzaki.To brzmi, jakby były bardzo duże i zaczynały bardzo szybko nas gonić.40W strachu gdyż te stworzenia wydają przerazliwe mruki, warczenia i wycia, któreprzekazują nam jasno poczucie osobistego zagrożenia próbujemy uciec naszymprześladowcom.Dziwne, ale każdy krok wzdłuż tej ścieżki przenosi nas w przód nie tylko w przestrzeni, alerównież i w czasie.Gdy biegniemy, czas płynie szybko i niebo zaczyna rozjaśniać sięwschodzącą pełnią księżyca.Zdaje się, że bardzo szybko przebyliśmy kilka kilometrów, a wświetle księżyca widzimy przed sobą zarysy stromego muru.Za nami widzimy w oddalinaszych prześladowców teraz w świetle księżyca widać, że jest ich dwóch i wciąż za namibiegną.Zcieżka prowadzi nas do ciężkich drewnianych drzwi, jedynej drogi przez ten mur.A zdajesię on rozciągać jak okiem sięgnąć na lewo i na prawo.Próbujemy otworzyć drzwi, lecz niemożemy.Walimy w nie głośno w desperacji, gdyż nasi prześladowcy są coraz bliżej z każdąchwilą.Ostatecznie nie mamy gdzie iść: nie mamy gdzie się schować i nie możemy przedostać sięprzez mur, który blokuje drogę.Zatem odwracamy się, by bronić się przed prześladowcami.Gdy tylko się obrócimy, oni nadchodzą.Warcząc, wynurzają się z cienia i wchodzą wpromień światła księżyca.Ha! W jasnym, księżycowym świetle widać, że to tylko para machających ogonami psów, anie przerazliwych, żywiących się ludzmi bestii, jakie sobie wyobrażaliśmy.Nasz strachzmienia się w ulgę, gdy witamy te zwierzęta, i okazuje się, że są one przyjacielskie.Właśnie wtedy otwierają się drzwi w murze i pojawia się w nich wysoki, silnie zbudowanyczłowiek, ubrany w skóry i trzymający laskę.Przedstawia się jako strażnik bramy i mówi namo swoich psach.Są one strażnikami ścieżki, które ostrożnie naganiają podróżnych dobezpiecznej bramy.Podczas nagonki one szczekają i ujadają, by trzymać dzikie bestie z dalaod podróżnych.Psy nie były dla nas niebezpieczne, a jedynie miały zapewnić naszebezpieczne przejście!Strażnik jest przyjazny i prowadzi nas przez bramę na drugą stronę muru.Tutaj ścieżkabiegnie poprzez oswojone terytorium.Strażnik bramy wysyła z nami swoje psy, by służyłynam za towarzyszy podróży i przewodników już nie ma potrzeby, by nas broniły, gdyżjesteśmy po tej stronie muru.Księżyc w pełni jest teraz bardzo wysoko na niebie i w dużejilości srebrzystego światła widzimy naszą drogę.Z odnowionym wigorem i radością, kontynuujemy podróż ścieżką.Czas i odległość mijająszybko z każdym krokiem.Przechodzimy przez wzgórze i schodzimy w wielką dolinę.Widoki w świetle księżyca zapierają dech w piersiach!Gdy tylko księżyc zajdzie za nami, a przed nami zacznie wschodzić słońce, ścieżkadoprowadzi nas do brzegu rzeki.Kolor świtu odbija się złociście na powierzchni wody.Niemożemy zajrzeć do wody, by ocenić jej głębokość, lecz przekroczyć ją musimy, gdyż ścieżkaznika na krawędzi wody i pojawia się z powrotem na drugim brzegu.Po lewej stronie, kilka kroków dalej, widzimy postać w ciemnym płaszczu, która kuca nadkrawędzią wody i płacze.Lamentuje, że obawia się przekroczyć tak szeroką i głęboką rzekę,gdyż boi się utonąć.A jednocześnie mamrocze o chęci przekroczenia, o swojej tęsknocie za41celem końca podróży, który go woła i dręczy.On konfrontuje się ze swoim strachem, lecz niepenetruje go, a teraz kuca, płacząc z frustracji i bezsilności, rozdarty pomiędzy dwomapotrzebami: bezpieczeństwa samozachowawczego i ryzyka własnego rozwoju.Po prawej stronie widzimy inną osobę kąpie się ona na brzegu wody.Przycupnęła nago,blisko zakrętu rzeki i śpiewa modlitwę.Prosi rzekę, by oczyściła ją ze strachu, i prosi obłogosławieństwo dla swojego przejścia.Następnie wskakuje do wody i płynie doprzeciwnego brzegu.Jest to trudne, lecz ona jest silna i zdeterminowana.Mabłogosławieństwo rzeki i bezpiecznie wychodzi z niej, by kontynuować swą podróż.Byćmoże zobaczymy ją pózniej.Kiedy słońce wychyla się nad wzgórzami naprzeciw nas i jego pierwsze promienie pojawiająsię w dolinie, nasze psy przewodnicy szczekają i prowadzą nas prosto do wody na końcuścieżki.Pluskają radośnie i bez strachu.Ku naszemu zaskoczeniu, woda sięga im jedynie pokolana i nie robi się głębsza im dalej idą.Promień słońca odkrywa, że ścieżka jest tuż podpowierzchnią wody i bezpiecznie prowadzi przez rzekę!Zdając sobie sprawę z tego, że nie trzeba się bać, przekazujemy to płaczącej osobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]