[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leżał z głową wspartą o moje kolano, a smużka krwi ciekła z jego ust.Gdy ujrzałam ranę, trudno mi było uwierzyć, że dotarliśmy aż tutaj.Dama Math przekazała mi na tyle swojej wiedzy, bym wiedziała, że jest to rana śmiertelna, mimo to starałam się zatamować upływ krwi kawałkiem lnianej tkaniny, którą nożem wycięłam ze swej halki.Łagodnie ujęłam jego głowę.Tak niewiele mogłam zrobić, by ulżyć ostatnim chwilom mężczyzny, który oddawał swe życie za moje! W świetle księżyca i Gryfa dobrze widziałam jego twarz.Jakie kręte ścieżki losu zaprowadziły nas ku sobie? Gdybym mogła sobie na to pozwolić, z radością przyjęłabym go za małżonka.Czemu go nie chciałam?W księgozbiorze Opactwa poznałam wiele tajemniczych pism, wątków wiedzy nie nauczanych powszechnie.Może uznawano je za tajemnice Płomienia.Teraz wspomniałam jeden z tych zwojów runicznych: Czy to mąż, czy niewiasta — każdy człowiek żyje po wielekroć i powraca na świat w innym czasie, aby spłacić dług, który zaciągnął niegdyś wobec innego człowieka.Dlatego każdego z nas łączą więzy, które być może zadzierzgnięte były nie w tym życiu ani czasie, ale które sięgają dalej, niż zgłębi to jasnowidz.Od pierwszej chwili Torossa ciągnęło do mnie i to tak mocno, iż mało brakowało, by splamił honor własnego Rodu, gdy chodził w ślad za mną i starał się wzbudzić we mnie podobne uczucie.Chociaż oparłam się mu, przyszedł do mnie, by umrzeć w moich ramionach, ponieważ moje życie miało dla niego większą wagę niż jego własne.Jaki dług mógł ciążyć na mm — o ile stary przesąd był prawdą? Czy może zobowiązywał teraz mnie, bym z kolei ja kiedyś musiała swój dług spłacić?Poruszył głową.Nachyliłam się, by usłyszeć jego szept:— Wody.Woda! Nie miałam wody.Najbliższą wodą była rzeka, a to szmat drogi.Chwyciłam swą spódnicę, wciąż mokrą, i wytarłam jego twarz, gorzko żałując, że nie mogę oddać mu tak drobnej przysługi.Wtem ujrzałam w martwej białej poświacie tak silnej w tym miejscu, że ze szczelin w bruku wyrastają rośliny.Sięgały mi ramion i miały ogromne mięsiste liście, szeroko rozpostarte na światło księżyca.Na liściach błyskały srebrne krople.Poznałam ziele, którego używała Dama Math.Lecz tamto było maleńkie w porównaniu z okazami tu rosnącymi.Ziele to miało tę własność, że skraplało na swych liściach wodę, gdy powietrze ochładzało się nocą.Łagodnie położyłam Torossa i poszłam zbierać upragnione krople, ostrożnie zrywając największe liście, aby nie uronić bezcennej zawartości.Przyniosłam je i zwilżyłam jego wargi, delikatnie wlewając kilka kropel do ust, zrozpaczona, iż jest tego tak mało.Ale chyba liście miały jakąś właściwość leczniczą, którą przenikła woda, ponieważ zdawało się.że ugasiły jego pragnienie.Uniosłam go znowu i gdy ułożyłam jego głowę wygodniej, otworzył oczy i poznał mnie.Uśmiechnął się.— Moja.pani.Chciałam go uciszyć, nie żeby jego słowa były mi przykre, ale dlatego, że nie powinien trwonić sil.Lecz on ciągnął:— Wiedziałem.pani moja.gdy.pierwszy raz.cię.ujrzałem.— Jego głos stawał się mocniejszy w miarę jak mówił.Wcale nie słabł.— Jesteś bardzo piękna, Joisan, bardzo mądra, bardzo.pociągająca.Ale to.— kaszlnął i z jego ust popłynęła znów krew, którą obmyłam mokrymi liśćmi.— Nie dla mnie — dokończył wyraźnie.Starał się nie mówić przez chwilę, a potem:— Nie o dziedzictwo, nigdy, Joisan.Musisz.mi uwierzyć.Przy.szedł.bym.w zaloty, nawet gdybyś nic nie miała w posagu.Nie o tytuł.choć mówili, że tym go sobie zapewnię.Chciałem.ciebie!— Wiem — odparłam.Była to prawda.Jego krewni mogli naciskać, by pojął mnie dla Ithkrypt, ale Toross pragnął mnie bardziej od jakiegokolwiek zamku.A najprzykrzejsze było to, że czułam do niego tylko przyjaźń i mogłabym miłować jak brata — nie więcej.— Gdybyś nie miała już męża.— Chwycił powietrze i zakrztusił się.Już nie mógł mówić.Wreszcie dałam mu to, co mogło go uspokoić: kłamstwo, które wygłosiłam z największym przekonaniem, na jakie umiałam się zdobyć.— Z radością bym cię przyjęła, Torossie.Uśmiechnął się wtedy, a jego uśmiech trafił mnie w serce niby pocisk z kuszy.Poznałam, że moje kłamstwo zabrzmiało prawdziwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]