[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym jednym łagodnym pytaniem Menolly dała' Dirzanowi i całej reszcie wiele do myślenia.— Ach, więc poleciał z płaczem do ciebie?Piemur słyszał szyderstwo w głosie Dirzana.Wciągnął głęboko powietrze, ale nadal zbierał swoje rzeczy.— Faktem jest — w głosie Menolly pojawiło się zakłopotanie że wcale nie był rozmowny, poza uwagami na temat pogody i samopoczuciem moich jaszczurek ognistych.Czy ma jakieś powody do skargi, Dirzanie?Piemur niemal biegiem udał się do pokoju, żeby uprzedzić wszelkie wyjaśnienia czeladnika.Ta okazja wspaniale ułatwiała mu zadanie.— Jestem gotów, Menolly.— Tak, i musimy się spieszyć.— Było jasne dla Piemura, że Menolly chciałaby usłyszeć odpowiedź Dirzana.— Porozmawiamy jeszcze o tym, Dirzanie.Chodź, Piemurze.Zeszli po schodach i dopiero kiedy minęli pierwszy podest Menolly odwróciła się do niego.— Co ty zmalowałeś, Piemurze?— Nic nie zmalowałem — odpowiedział tak porywczo, że Menolly szeroko się do niego uśmiechnęła.— W tym cała rzecz.— Czy wciąż dąży ci twoja opinia?— Tak.Wykorzystuje się ją przeciw mnie.— Mimo że Piemur bardzo chciał szerzej omówić ten temat, zdecydował, że im mniej powie, nawet Menolly, tym mocniejsza będzie jego pozycja.— Inni uczniowie są przeciw tobie? Tak, widziałam jakie mieli miny.Co ty im zrobiłeś, że tak się wściekli?— Za szybko nauczyłem się kodów, to wszystko co potrafię wymyślić.— Jesteś pewien?— Jak najbardziej, Menolly.Czy myślisz, że zrobiłbym coś, przez co mógłbym stracić zaufanie Mistrza Harfiarza?— Nie — powiedziała z namysłem, kiedy zbiegali z ostatniej kondygnacji.— Nie, nie zrobiłbyś.Słuchaj, spróbujemy to rozwikłać, jak wrócimy.Dzisiaj w Warowni Igen jest Zgromadzenie.Sebell i ja mamy wziąć w nim udział jako harfiarze, ale Mistrz Robinton chce i tobie przydzielić jakieś zadanie.— Czy wolno mi zapytać jakie? — Piemur zadał to pytanie na koniec długiego, cierpiętniczego westchnienia.Menolly roześmiała się i wyciągnęła rękę, żeby mu zmierzwić włosy.— Wolno ci, ale ja nie znam odpowiedzi.Nam również nie powiedziano.On po prostu chce, żebyś łaził po Zgromadzeniu i się przysłuchiwał.— Czy chodzi o jeźdźców z przeszłości? — zapytał Piemur tak niedbale jak potrafił.— Prawdopodobnie tak — rzekła Menolly po chwili zastanowienia.— On się martwi.Jestem jego czeladniczką, ale mimo to nie zawsze wiem, co go gryzie.A Sebell też nie wie!Doszli teraz do sklepionego wejścia i skierowali się na łąkę.— Będę leciał na smoku? — zapytał Piemur.Zachwiał się, stanął i wytrzeszczył oczy.Spiżowy Lioth potrząsał skrzydłami w słońcu, jego wielkie przypominające klejnoty oczy lśniły niebieskawą zielenią, kiedy odwracał głowę, żeby przypatrywać się wybrykom jaszczurek ognistych.Pomniejszone przez jego wielkość wysokie postacie N'tona, Przywódcy Weyru Fort, oraz Sebella stały przy jego ramieniu.— Chodź, Piemurze.Nie można pozwolić im czekać.Zgromadzenie w Igen rozpoczęło się już na dobre.Piemur naciągnął na siebie swoją wherową kurtkę i skorzystał z tego wykrętu, żeby zostać trochę z tyłu za Menolly.Po prawdzie to był równocześnie przerażony i niezmiernie uradowany, że będzie leciał na smoku! Ci wszyscy gamonie tam na wieży bębnów! Miał nadzieję, że się przyglądają, że zobaczą jak odlatuje na smoku! To ich nauczy szargać jego opinię.Doszedł do wniosku, że przywilej latania na smoku ściągnie na niego zawiść innych uczniów.Ale szybko tę myśl od siebie odrzucił.Ważne było to, co działo się teraz.Będzie leciał na smoku.N'ton był zawsze dla Piemura ideałem smoczego jeźdźca: wysoki, szeroki w barach, z ciemnobrązowymi lekko kręcącymi się włosami, zachowywał się swobodnie i śmiało, patrzył ludziom prosto w oczy.Kontrast między obecnym Przywódcą Weyru Fort a jego zbuntowanym poprzednikiem.Tronem, stał się jeszcze bardziej widoczny, kiedy N'ton z uśmiechem powitał ucznia harfiarzy.— Przykro mi, że ci się głos zmienił, Piemurze.Czekałem na to Zgromadzenie u Lorda Groghe'a i na tę nową Sagę, o której tyle słyszałem od Menolly.Czy latałeś już kiedyś na smoku, Piemurze? Nie? No, wsiadaj, Menolly.Pokaż Piemurowi, jak się to robi.I kiedy Piemur uważnie się przyglądał, Menolly chwyciła za rzemień uprzęży i wspięła się po barku Liotha, przerzuciła zwinnie nogę przez grzebień na karku, a Piemur wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć w swoje szczęście.Wyobrażał już sobie jak Tron pozwala jakiejś tam czeladniczce, nie mówiąc już o uczniu, dosiąść swego spiżowego smoka.— Widziałeś, jak to się robi? Dobrze.No, to jazda w górę, Piemurze! — Sebell go podsadził, Menolly pochyliła się i podała mu pomocną dłoń i linkę.Droga w górę po tym smoczym barku wydawała się długa.Piemur chwycił za linkę i stawiając swą obutą stopę na barku Liotha zaczął się zastanawiać, czy nie urazi miękkiej skóry smoka.N'ton roześmiał się.— Nie, nie urazisz Liotha swoimi butami! Ale dziękuje ci on za troskę.Piemura tak to zaskoczyło, że niemal się puścił.— Nie wiedziałem, że on mnie może słyszeć — powiedział i sapnąwszy usiadł na karku Liotha.— Smoki słyszą to, co chcą — powiedziała Menolly, szeroko się uśmiechając.— Siadaj blisko mnie.Sebell musi się zmieścić przed tobą.Zaledwie to powiedziała, a Sebell już dosiadł smoka z łatwością świadczącą o znacznej wprawie i usadowił się przed Piemurem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •