[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz dostrzegł w niej przede wszystkim kobietę, której należało pomóc.Z serdecznym uśmiechem ujął dłoń Walerii.- Ja mogę z łatwością wyjaśnić, skąd się tutaj wziąłem.Goszczę u mego przyjaciela, Henryka von Waldheima, i pośród leśnej ciszy spokojnie pracuję.Jakimż jednak sposobem pani, wielkoświatowa panna, dostała się na to pustkowie?Bolesny półuśmiech przewinął się po jej ustach, torując sobie jednocześnie drogę do jego serca.- Prawdę mówiąc, nie byłam nigdy dumną wielkoświatową panną, panie doktorze, choć w czasie, gdyśmy się poznali, nie miałam o tym pojęcia.Przeżyłam dużo, poznałam smutek i gorycz.A te łzy.są po prostu skutkiem braku opanowania.Nie wiem dlaczego, ale ten cudny krajobraz uświadomił mi, jak bardzo jestem samotna, i zupełnie niepotrzebnie rozczuliłam się nad sobą.Waleria powiedziała to z taką prostotą, że Gerold odczuł silne wzruszenie.- Pani samotna i nieszczęśliwa? Posażna panna na wydaniu, otoczona rojem wielbicieli, wzbudzająca zawiść innych panienek.Nie mogę tego pojąć!Waleria nie wiedziała sama, co spowodowało, że wyznała mu wszystko.Na ogół nie była skłonna do zwierzeń, lecz gdy w momencie największego zwątpienia ujrzała Freda, zapragnęła nagle otworzyć przed nim swoje serce.Spojrzała nań ze smutkiem.- Wyjaśnię to, panie doktorze.Dora Lorbach zmarła, ja zaś kilka dni wcześniej dowiedziałam się, że nie jestem jej córką.Moi prawdziwi rodzice mieszkają w tej wiosce i są bardzo biedni.Nie uważałabym tego za rzecz straszną, gdyby nie fakt, że dom rodzinny, gdy tu przyjechałam, był nadzwyczaj zaniedbany, matka i rodzeństwo z początku traktowali mnie jak obcą, a ojciec.Ojciec mój znany jest w całej okolicy jako pijak.Słabą pociechę stanowi to, że wyniósł ów nałóg z czasów wojny.Moje próby odzwyczajenia go od picia spełzły na niczym.Krzyczy na mnie i chce, abym sobie wreszcie poszła z jego domu.Ogromne współczucie ogarnęło Freda; ta pobladła, zapłakana dziewczyna wzbudzała w nim litość.- Czemu pani nie odjedzie stąd, panno Walerio? Rozumiem doskonale, że tutaj musi się pani czuć obco, niełatwo bowiem przywyknąć do sfery, z której się dawno wyszło.Wszak posiada pani zapewne wielki majątek, odziedziczony po swej przybranej matce.W krótkich słowach opowiedziała mu, jak się warunki zmieniły, jak tęskniła za najbliższymi i z jakimi nadziejami przyjechała do nich.Nie tając swego rozczarowania, oznajmiła jednak i to, że uważa za obowiązek pomaganie im.Wysłuchał wszystkiego uważnie, co przyniosło Walerii pewną ulgę.Potem spytał poważnie:- Dlaczego czyni pani tak wiele dla tych ludzi, choć obecnie nic was nie łączy?- Bo chciałabym okazać wdzięczność wobec losu, który zaoszczędził mi tego wszystkiego.Czysty przypadek sprawił, że nie wyrosłam w tych samych warunkach co oni.Wszakże moi krewni nie są winni temu, iż nie mają pojęcia o wznioślejszych wartościach życia!- Nie wiadomo tylko, czy nie wyświadczy im pani niedźwiedziej przysługi, odkrywając przed nimi szersze horyznonty - powiedział rozrzewniony.- Och - odrzekła Waleria.- Matka i rodzeństwo już zmienili się na korzyść.Są dla mnie o wiele lepsi, cieszą się wracając do czystego domu, nauczyli się solidnej pracy.Matka szuka u mnie pomocy, gdy pijany ojciec zamierza ją bić.Fred pomyślał, że kiedy Waleria odjedzie, w jej domu rodzinnym zapanują znowu stare porządki.Znał wiele takich przypadków, nie chciał jednak zachwiać jej ufności w słuszność tego, co robiła.To jej należało pomóc! Nie była już teraz rozgrymaszoną pannicą, lecz istotą, która ponosiła ofiarę za ofiarą, nie zdając sobie przy tym sprawy z tych bezcelowości.Podziwiał ją za olbrzymi hart ducha - ona, która wychowała się w zbytku i dostatkach, musiała przywyknąć do mniej niż skromnych warunków bytowania! I jak to dobrze, że przewidujący mecenas Scholz zabronił jej wspominać o pieniądzach oraz biżuterii - krewni wydarliby jej wszystko, zwłaszcza ten, pożal się Boże, ojciec!- Musiał to być dla pani okropny cios - zauważył ze współczuciem.- Pomijając już biedę, trzeba było przecież przeżyć ten nieszczęsny powrót do domu i jego następstwa.Po twarzy Walerii przemknął uśmiech, który wydał mu się niezwykle uroczy.- Nie martwi mnie to, że jestem uboga, ponieważ mam odwagę samodzielnie zarabiać na chleb.Poza tym proszę nie posądzać mnie o mazgajstwo dlatego tylko, że płakałam.Było to chwilowe zdenerwowanie.I niech się pan nie gniewa, że zanudzałam pana zwierzeniami.Wiem, że jest pan dobrym, szlachetnym człowiekiem, który pojmie bez trudu, iż sprawiło mi ulgę zrzucenie tego ciężaru z serca.Dziękuję bardzo, że pan tak cierpliwie słuchał.Nie będę pana dłużej zatrzymywać.- Pani mnie wcale nie zatrzymuje, bo wyszedłem, aby zażyć trochę świeżego powietrza.Mogę to przecież uczynić w towarzystwie pani.Wszystko, co usłyszałem, wzbudziło we mnie żywe współczucie.Dałbym wiele za to, aby pomóc, toteż rad jestem, że te zwierzenia przyniosły pani ulgę.Czy mogę pozostać tak długo, póki się pani zupełnie nie uspokoi?Policzki dziewczyny zapłonęły rumieńcem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •