[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczekiwała go jednak miła nie-spodzianka: ani słowa wymówki, ani cienia kwaśnej miny.Była uszczęśliwiona, że wrócił,radosna i śliczna.Jej złotawa opalenizna, świeża cera i humor, a nawet jakby tkliwość, spra-wiły, że przez całą dobę nie ruszył się z domu.Zresztą i ten dom był taki miły, przytulny,zaciszny.W przedpokoju na ścianie rozwiesiła nowy kilim, w saloniku zaś bufiaste, muśli-nowe firanki.Najbardziej rozczuliła go jednak pidżama, własnoręcznie przez nią uszyta.O aferze naftowej nie opowiedział jej wszystkiego.Przemilczał przede wszystkim obec-ność w Koszołowie Czabanówny i skłamał, że nie pisywał z braku czasu.Gdy wyraziła na-dzieję, że interes przyniesie dużo pieniędzy, wręcz zaprzeczył: Dobrze będzie, jeżeli wyjdzie bez strat.62 W każdym razie cieszę się, że Czaban wciągnął cię do wielkich interesów, zobaczysz,dorobisz się milionów! Nie podzielał jej optymizmu, liczył jednak, że kilkadziesiąt tysięcyprzypadnie nań z naftowej imprezy.Zataił zaś to przed Arletką z przyczyn, których sam jasnosobie nie uświadamiał.W każdym razie i bez podniet z jej strony pragnął teraz bogactwa.Otarcie się o świat wielkich pieniędzy, o luksus, o ludzi dysponujących tysiącami na drobnezachcianki, zrobiło swoje.Toteż nie zamierzał wcale spełnić marzeń Arletki, to znaczy wyco-fać wszystko, co się da i wyjechać w zagraniczną podróż, by wszystko puścić.Przeciwnie,postanowił nadal trzymać się Czabana, przy którego szczęściu i talencie spodziewał się doro-bić wielkiego majątku.Nie zapomniał też bynajmniej o pannie Tunce i chociaż teraz, przyArletce, po tak długim rozstaniu, nijako mu było wobec własnego nastroju rozmyślać o mał-żeńskich zamiarach, jednak nie wyrzekł się ich ani na moment.Wkrótce wszakże musiał zabrać się do interesów Czabana.Niektóre z nich znał już daw-niej, w innych trzeba było rozejrzeć się szczegółowo.Pan %7łołnasiewicz, jak się okazało, niemiał żadnych ambicji władczych i wolał podporządkować się decyzjom Murka niż brać nawłasną głowę jakąkolwiek odpowiedzialność.Dzięki temu Murkowi udało się szybko wejśćwe wszystko.Gdy zaś Bierkiewiczowie zaproponowali mu przeoczenie pewnego terminu, conie przynosiło doraznej straty Czabanowi a pozwalało im wygrać na czasie, zaś wydać się niemogło w żadnym razie, wziął od nich za tę uprzejmość cztery tysiące złotych.Przez Bier-kiewiczów poznał kilku panów, zawodowo zajmujących się mniej klarownymi interesami ipośrednictwem, a urzędujących po kawiarniach.Nie były to złe znajomości.Ostrożny z natu-ry Murek trzymał się od nich na pewnym dystansie i unikał takich kombinacji, które wyglą-dały zbyt ryzykownie.Przekonał się jednak wkrótce, że nie święci garnki lepią.Geszefty tuwprawdzie nie były wielkie, lecz za to szybkie i przynoszące niemal natychmiastowy, propor-cjonalnie wysoki zysk.Zaangażował w te sprawy nie tylko swoje pieniądze, lecz i te, którewyciągał z przedsięwzięć Czabana.Najpoważniejszy dochód dawał skup niepewnych weksli ilichwiarskie pożyczki pod zastaw.Czasami prowizja za pośrednictwo przynosiła okrągłesumki.Odtąd Murek całe przedpołudnia spędzał w kawiarniach, wieczory u Czabana na Skoli-mowskiej, a resztę czasu w domu z Arletką.Właściwie nie krępowała go zupełnie.Jednak gdy jego wieczorna nieobecność w domustała się regułą, wydawało mu się, że zaczyna posądzać go o zdradę.Dlatego od czasu do cza-su zostawał wieczorami z nią, a świadomość, że u Czabanów jakiś młody człowiek może za-biegać o względy panny Tunki, psuła mu humor i nie bywał wtedy dla Arletki zbytnio ser-deczny.W istocie w willi Czabana bywało dużo młodzieży.Sporo panien, przeważnie koleżanekTunki i jeszcze więcej panów tańczących, a przy sposobności oglądających się za posagiemlub polujących na romans.%7łołnasiewicz nazywał ich po prostu darmozjadami i usiłował pod-burzyć Murka przeciw wydatkom na kosztowne przyjęcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]