[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wolni szermierze rzadko mieli okazję zaprowadzać porządek w dużych miastach.- Odbierz od garnizonów przysięgi i poinformuj króla Ki San oraz starszych Dri, że o wszelkich kłopotach z szermierzami mają w przyszłości donosić mnie albo lordowi Shonsu, tutaj w Casr.Boariyi energicznie pokiwał głową.- Wiem, że dowódca Ki San, czcigodny Farandako, jest złodziejem - kontynuował Nnanji.- Ukradł mi niewolnicę.Pozbądź się go! Sprzedaj jego majątek, a pieniądze oddaj do skarbca zjazdu.Przywieź Farandako w łańcuchach do Casr.Sam się z nim rozprawię.A oskarżenie? Proces? Oczywiście, Nnanji wręczy aresztowanemu miecz i rzuci mu wyzwanie, ale to nie będzie pojedynek, tylko ezgekucja, zupełnie jakby nieszczęśnik położył głowę na pniu.Walliego dręczyły coraz większe wątpliwości.- Co z szermierzami, którzy odmówią złożenia przysięgi, suzerenie? - zapytał Boariyi.Nnanji wzruszył ramionami.- Niech wybierają: głowy albo kciuki.Ani jeden sprawny szermierz nie może pozostać niezaprzysiężony!Boariyi zasalutował.W tym momencie Thana szepnęła coś mężowi do ucha.Nnanji uśmiechnął się do niej i spojrzał na Shonsu roziskrzonymi oczami.- Ile Casr wydało na zjazd, bracie?Po dłuższym namyśle Wallie odparł, że około pięciu tysięcy, jeśli liczyć opłaty portowe.Nnanji pokiwał głową i spojrzał na Boariyiego.- Dri i Ki San są dużo większe i bogatsze, ale pięć tysięcy od każdego na razie wystarczy.Dokładnie podliczymy je później.Uśmiechnął się triumfalnie do Walliego.Szermierze będą mieli co jeść.- A jeśli odmówią, suzerenie? - zapytał Boariyi.Dowódca przygryzł wargę.- Wykonasz rozkazy, trzymając się kodeksu honorowego- Nnanji! - wyrwało się Walliemu.We wszystkich czasach i miejscach tyrani postępowali tak samo.Boariyi otrzymał pozwolenie, żeby działać gorliwie i bez ograniczeń, ale suzeren mógł później wyprzeć się wszelkich okrucieństw popełnionych przez wasala.Klasyczne zepchniecie odpowiedzialności na podwładnych, sama istota despotyzmu.Wallie niemal czuł swąd płonących domów.- Bracie? - Nnanji miał niepewną minę.Wallie nie zdecydował się na konfrontację.Powziął decyzję i już nie mógł się wycofać.Publiczne kwestionowanie rozkazów nowego dowódcy byłoby rażącą nielojalnością.Któregoś dnia poruszy sprawę na osobności, w nadziei że Nnanji posłucha rozsądku.- Nawet bogate miasto może nie zebrać takiej sumy od razu - zauważył.Młody suzeren najwyraźniej poczuł ulgę, że protest nie jest zbyt ostry.- Oczywiście możesz dać im czas na uiszczenie opłaty, wasalu.Lordzie Jansilui, Wo i Tau leżące w górze Rzeki są mniejsze, więc po dwa tysiące od każdego na razie wystarczy.Zaprzysięgnij tamtejszych szermierzy.Obawiam się, że nie wystarczy ci czasu na Shan.Jansilui zasalutował, uśmiechając się na myśl o akcji.Wreszcie Nnanji skierował wzrok na Tivanixiego.Kasztelan już miał rozradowaną minę.- Quo, suzerenie?Siódmy skinął głową.Walliemu zrobiło się niedobrze.Jego strzemię po raz pierwszy miało sprawdzić się w działaniu.ale nie przeciwko czarnoksiężnikom.Kawaleria wyprawiała się do przyjaznego miasta, żeby je złupić w imieniu prawa.- Jak duże jest Quo? - zapytał Nnanji.- Mniejsza o to.Sam zadecyduj, ile od nich wziąć.Wallie zdusił w sobie kolejny protest.Carte blanche! Tivanixi był uczciwym człowiekiem, ale nie należało oczekiwać, że jakikolwiek szermierz okaże cywilom litość.Z nadgorliwości i chęci wykazania się mógł zniewolić i ograbić nieszczęsne miasto.Wybacz mi, Bogini!Tivanixi zasalutował.Wreszcie przyszła kolej na Walliegou Odsunął od siebie Jję i przybrał bardziej żołnierską postawę, żeby dowiedzieć się o swoim losie.- Katapulty spełniły zadanie, bracie - stwierdził Nnanji.- Na tyle wystraszyły czarnoksiężników, że zgodzili się na traktat.Mówił tonem łagodniejszym niż przed chwilą do wasali, a rozkazy miały charakter próśb, lecz musiały być spełnione.Prawdopodobnie w taki sam sposób zwracał się do niego Wallie jako mentor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]