[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktoś w końcu idzie po rozum do głowy i po kilku szybkich telefonach dwa szkolne autokary, połyskujące żółto w kroplach deszczu, zajeżdżają na dziedziniec pobliskiego Elks Club, by zabrać całą dzieciarnię na wycieczkę do Old Town Canoe Company i do miejscowej papierni Jamesa Rivera.(The James River Corporation wykupiło najwięcej czasu reklamowego w przewidywanej transmisji telewizyjnej).Gracze nie wyglądają na zbyt szczęśliwych, gdy przychodzi im zająć miejsca w auto-karach; kiedy wracają, też nie są wcale weselsi.Każdy ściska maleńkie wiosło wielkości dobrze zbudowanego elfa.Pamiątka z wytwórni łódek.Chłopcy nie bardzo wiedzą, co zrobić z podarunkami, lecz kiedy sprawdzam później, autokary są puste.Wiosełka zniknęły, podobnie jak proporczyki na meczu Bangor - Millinocket.Darmowy prezent - dobry interes.Wszystko wskazuje na to, że mecz jednak się zacznie.W pewnej chwili - w czasie gdy zawodnicy Małej Ligi podziwiali sprawność ludzi i maszyn przerabiających drzewa na papier toaletowy - przestało padać.Osuszono boisko, na wzgórku miotacza i w miejscu wybicia rozsypano quickdry, a koło trzeciej po południu zza chmur wyjrzało zamglone słońce.Gracze z Bangor wracają z wycieczki posępni i oklapnięci.Nikt jeszcze nie rzucił piłką, nie machnął pałką ani nie dobiegł do bazy, lecz wszyscy sprawiają wrażenie mocno zmęczonych.Smętnie człapią w stronę boiska; rękawice dyndają im na końcach palców.Idą niczym straceńcy i zachowują się jak straceńcy.Zamiast wykładu Dave zbiera całą grupę i zaczyna swobodną rozgrzewkę.Po chwili słychać śmiechy, kocią muzykę, ktoś próbuje sięgnąć do dziwnie rzuconej piłki, rozległy się jęki i głośne pohukiwania, gdy Dave krzyczy “błąd!" i kolejnego gracza odsyła na koniec kolejki.Tuż przed końcem zabawy, gdy Dave chce oddać chłopców w ręce Świętego i Neila, by poćwiczyli odbicia, Roger Fisher wybiega z szeregu i pochyla się nisko z rękawicą przyciśniętą do brzucha.Dave z zatroskaną miną podbiega do niego.Pyta, czy coś się stało.- Nie - odpowiada Roger.W jego ciemnych oczach wy-raźnie widać napięcie.- Po prostu chciałem to zerwać.Pochyla się jeszcze niżej, gmera palcami w trawie, po czym wyciąga dłoń w stronę Dave'a.Trzyma czterolistną koniczynę.W turniejach Małej Ligi “gospodarza" spotkania losuje się przez rzut monetą.Dave w takich chwilach miewa niesamowite szczęście, lecz tym razem przegrywa i zawodnicy z Bangor wchodzą na boisko jako “goście".Czasem pech wychodzi na dobre i tak właśnie dzieje się dzisiaj.Głównie za sprawą Nicka Trzaskosa.Umiejętności wszystkich graczy znacznie wzrosły w ciąguminionych sześciu tygodni, lecz w paru przypadkach można mówić o zmianie cech charakteru.Nick zwykle zajmował dość odleje miejsce w porządku startowym, choć potrafi dość nieźle grać w obronie i nieźle spisuje się jako pałkarz; strach przed przegraną paraliżował mu ruchy.Krok po kroku zdobywał coraz więcej pewności siebie, aż w końcu Dave uznał, że dziś może jako pierwszy stanąć na pałce.- Chłopak wreszcie zrozumiał, że koledzy z zespołu nie będą mu dokuczać, jeśli zgubi piłkę lub zostanie wyautowany - mówi St Pierre.U dzieciaka takiego jak Nick to ogromna przemiana.Przy trzecim narzucie Nick odbija głęboko w zapole.Piłka leci szybko, coraz wyżej, i niknie za ogrodzeniem, nim środkowy obrońca ma szansę dogonić ją wzrokiem, nie mówiąc o złapaniu.Nick mija drugą bazę, zwalnia i biegnie truchtem, tak dobrze znanym z telewizji.Kibice zgromadzeni za siatką mają okazję podziwiać rzadki widok: chłopak się śmieje.Gdy dociera do bazy domowej i wpada w ramiona uszczęśliwionych kolegów, wybucha niepowstrzymanym chichotem.Wraca na ławkę, gdzie Neil wita go serdecznym klepnięciem w plecy, a Dave - krótkim, gorącym uściskiem.W pełni osiągnął to, co Dave próbował zrobić podczas rozgrzewki; gracze przestali przysypiać i są gotowi do walki.Matt Kinney pozwala odbić Carlowi Gagnonowi, temu, który wydatnie przyczynił się do porażki Stanleya Sturgisa.Gagnon przechodzi na drugą po skróconym odbiciu Ryana Strettona, zdobywa trzecią przy złym narzucie, a przy kolejnym wpada na domową.Powtórka sytuacji z meczu z Belfastem.Kinney ma nieco kłopotów z celnością, lecz rzuca na tyle dobrze, by nie pozwolić przeciwnikom na zyskanie kolejnych punktów.Drużyna z Lewistonu jest w niewygodnej sytuacji, gdyż w drugiej zmianie pierwsi na pałkę wchodzą gracze Bangor.Owen King zalicza pierwszą bazę; Arthur Dorr idzie za jego przykładem.Mikę Arnold rusza do ataku po skrócie, łapacz Lewistonu, Jason Auger, podnosi piłkę z ziemi i rzuca na oślep w stronę bazy.Niecelnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •