[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jedyny sposób, żeby ujarzmić tych nieposÅ‚usznych synów.MyÅ›lisz, że Cezar i August okazywali wiÄ™cej pobÅ‚ażliwoÅ›ci? Jest wojna, Baudolinie, czywiesz, co to takiego? Czy ty, który jesteÅ› wielkim mÄ™drcem w Paryżu, wiesz, że kiedywrócisz, znajdziesz siÄ™ na dworze poÅ›ród moich dostojników i może nawet zrobiÄ™ z cie-bie rycerza? MyÅ›lisz, że bÄ™dziesz jechaÅ‚ w orszaku Å›wiÄ™tego cesarza rzymskiego i niezbrukasz sobie rÄ…k? Brzydzisz siÄ™ krwiÄ…? Tylko powiedz, a uczyniÄ™ ciÄ™ mnichem.Leczwtedy bacz, bÄ™dziesz musiaÅ‚ dochować czystoÅ›ci, a przecież opowiadano mi niejednoo twoich sprawkach paryskich, które mnichowi nie przystojÄ….SkÄ…d ta blizna? DziwiÄ™ siÄ™jeno, że masz jÄ… na twarzy, a nie na rzyci! Twoi szpiedzy opowiadali ci różne rzeczy o moim pobycie w Paryżu, ja zaÅ› niepotrzebowaÅ‚em szpiegów, żeby usÅ‚yszeć piÄ™knÄ… opowieść o tym, jak poczynaÅ‚eÅ› sobiepod Adrianopolem.WolÄ™ już mojÄ… historiÄ™ o paryskich mężach niż twojÄ… o bizantyj-skich mnichach.Fryderyk zesztywniaÅ‚ i pobladÅ‚.Doskonale rozumiaÅ‚, co ma na myÅ›li Baudolino(który dowiedziaÅ‚ siÄ™ o wszystkim od Ottona).Kiedy byÅ‚ jeszcze diukiem Szwabii, wziÄ…Å‚krzyż i udaÅ‚ siÄ™ na drugÄ… krucjatÄ™, by ratować chrzeÅ›cijaÅ„skie królestwo Jerozolimy.I kiedy chrzeÅ›cijaÅ„ska armia maszerowaÅ‚a z trudem nieopodal Adrianopola, jedenz jego szlachty oddaliÅ‚ siÄ™ od kolumny, zostaÅ‚ napadniÄ™ty i zabity być może przezmiejscowych bandytów.MiÄ™dzy Å‚acinnikami i Bizantyjczykami stosunki byÅ‚y już wów-czas napiÄ™te, a Fryderyk potraktowaÅ‚ incydent jako zniewagÄ™.Podobnie jak pod CremÄ…,nie panowaÅ‚ nad swoim gniewem, rzuciÅ‚ siÄ™ do szturmu pobliskiego klasztoru i urzÄ…-dziÅ‚ rzez wszystkich mnichów.To wydarzenie pozostawiÅ‚o plamÄ™ na imieniu Fryderyka, wszyscy udawali, żeo tym zapomnieli, przemilczaÅ‚ je nawet Otton w Gesta Friderici; nie omieszkaÅ‚ zato wspomnieć, jak to natychmiast potem mÅ‚ody diuk uratowaÅ‚ siÄ™ niedalekoKonstantynopola z powodzi, co byÅ‚o wszak znakiem, iż niebiosa nadal miaÅ‚y nad nimpieczÄ™.Jedynym, który nie zapomniaÅ‚ o rzezi mnichów, byÅ‚ sam Fryderyk, a to, jak przy-jÄ…Å‚ sÅ‚owa Baudolina, Å›wiadczyÅ‚o, że rana, jakÄ… pozostawiÅ‚ ten niegodziwy czyn, nigdysiÄ™ nie zablizniÅ‚a.Jego twarz, jeszcze przed chwilÄ… blada, oblaÅ‚a siÄ™ czerwieniÄ…; chwyciÅ‚76Å›wiecznik z brÄ…zu i rzuciÅ‚ siÄ™ na Baudolina, jakby chciaÅ‚ go zabić.ZÅ‚apaÅ‚ już mÅ‚odzieÅ„ca za ka5àan, opanowaÅ‚ siÄ™ jednak, opuÅ›ciÅ‚ swój oręż i rzekÅ‚ przezzaciÅ›niÄ™te zÄ™by: Na wszystkie diabÅ‚y z piekielnej czeluÅ›ci, nigdy mi o tym nie wspominaj. RuszyÅ‚w stronÄ™ wyjÅ›cia z namiotu.Na progu obróciÅ‚ siÄ™ jeszcze i powiedziaÅ‚: Idz, pokÅ‚oÅ„ siÄ™cesarzowej, a potem wracaj miÄ™dzy owe kobieciÄ…tka i swoich paryskich klerków. Jeszcze obaczysz, czy moje miejsce jest miÄ™dzy kobieciÄ…tkami, obaczysz, co potra-fiÄ™ rozmyÅ›laÅ‚ Baudolino, opuszczajÄ…c obóz, choć nie wiedziaÅ‚, co wÅ‚aÅ›ciwie cesarzmiaÅ‚by obaczyć, tyle że czuÅ‚ nienawiść do przybranego ojca i pragnÄ…Å‚ wyrzÄ…dzić mu coÅ›zÅ‚ego.Nadal przepeÅ‚niony wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…, dotarÅ‚ do kwatery Beatrycze.PocaÅ‚owaÅ‚ jak należyrÄ…bek jej sukni, potem dÅ‚oÅ„, cesarzowa zaÅ› zdumiaÅ‚a siÄ™ bliznÄ… na twarzy i zaczęła goz niepokojem o niÄ… wypytywać.Baudolino zbyÅ‚ jÄ… zapewnieniem, że to wynik potyczkiz paroma zÅ‚odziejami, którzy zaczajajÄ… siÄ™ na podróżnych przemierzajÄ…cych drogi Å›wia-ta.Beatrycze popatrzyÅ‚a na niego z podziwem, a trzeba powiedzieć, że dwudziestolateko lwich rysach twarzy, jeszcze bardziej mÄ™skiej przez tÄ™ bliznÄ™, wyrósÅ‚ na jednego z tych,których zwykÅ‚o siÄ™ okreÅ›lać mianem urodziwych rycerzy.Cesarzowa poprosiÅ‚a, żebyusiadÅ‚ i opowiedziaÅ‚ o swych najnowszych czynach.UÅ›miechniÄ™ta, ha5àowaÅ‚a pod piÄ™k-nym baldachimem, a on przysiadÅ‚ u jej stóp i opowiadaÅ‚, nie wiedzÄ…c nawet, co mówi,gdyż chciaÅ‚ po prostu rozÅ‚adować napiÄ™cie w swej duszy.SnujÄ…c opowieść, zerkaÅ‚ jed-nak co jakiÅ› czas od doÅ‚u na przepiÄ™kne oblicze; wracaÅ‚y wszystkie zapaÅ‚y z minionychlat lecz wszystkie jednoczeÅ›nie i pomnożone przez sto aż wreszcie Beatrycze po-wiedziaÅ‚a z jednym ze swoich najbardziej powabnych uÅ›miechów: Nie pisaÅ‚eÅ› jednak, ile ci rozkazaÅ‚am i ile bym pragnęła.Być może powiedziaÅ‚a toze zwykÅ‚Ä… siostrzanÄ… życzliwoÅ›ciÄ…, być może chciaÅ‚a po prostu podtrzymać konwersa-cjÄ™, lecz dla Baudolina wszystko, co wyszÅ‚o z ust Beatrycze, byÅ‚o balsamem i jednocze-Å›nie truciznÄ….Drżącymi dÅ‚oÅ„mi wydobyÅ‚ zza pazuchy swoje listy do niej i jej do niego, i podajÄ…cje, szepnÄ…Å‚: O nie, pani, pisaÅ‚em, i to dużo, ty zaÅ› mi odpowiadaÅ‚aÅ›.Beatrycze nie pojęła zrazu, co Baudolino ma na myÅ›li, ale wzięła listy i zaczęła czytaćje półgÅ‚osem, by Å‚atwiej oswoić siÄ™ z dwoistoÅ›ciÄ… kaligrafii.Baudolino siedziaÅ‚ dwa krokiod niej, wykrÄ™caÅ‚ palce, obficie siÄ™ pociÅ‚, powtarzaÅ‚ sobie, że chyba oszalaÅ‚, że Beatryczewezwie straże i przepÄ™dzi go na zawsze, żaÅ‚owaÅ‚, że nie ma sztyletu, który mógÅ‚by zato-pić we wÅ‚asnym sercu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]