[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem pójdziesz spory kawaÅ‚ekpod ziemiÄ… prosto przed siebie, aż znajdziesz siÄ™ na cmentarzu mnichów z Katabates.Nikt nie wie, że jest taki cmentarz, ale jest.Tunele, majÄ…ce poczÄ…tek na cmentarzu, do-chodzÄ… do samej krypty, ale możesz zatrzymać siÄ™ wczeÅ›niej. Zaprowadzisz mnie? Baudolinie, przyjazÅ„ to rzecz Å›wiÄ™ta, lecz wÅ‚asna skóra jeszcze Å›wiÄ™tsza.WytÅ‚umaczÄ™ ci co i jak, a ty jesteÅ› przecież chÅ‚opcem Å‚ebskim i sam znajdziesz drogÄ™.Dobrze?Boiamondo opisaÅ‚ szlak i daÅ‚ mu dwa żywiczne bierwiona.Wtedy Baudolino wró-ciÅ‚ do Boidiego i zapytaÅ‚ go, czy boi siÄ™ zmarÅ‚ych.Wyobraz sobie  odparÅ‚ Boidi  żebojÄ™ siÄ™ tylko żywych. Zrobimy tak  rzekÅ‚ na to Baudolino. Wezmiesz swojÄ… gÅ‚owÄ™ Jana Chrzciciela,a ja ci bÄ™dÄ™ towarzyszyÅ‚.Ty udasz siÄ™ w umówione miejsce, ja zaÅ› ukryjÄ™ siÄ™ trochÄ™wczeÅ›niej, by zobaczyć, co chodzi po gÅ‚owie temu szaleÅ„cowi. No to w drogÄ™  odparÅ‚ Boidi.Kiedy wychodzili, Baudolino zastanowiÅ‚ siÄ™ chwilÄ™ i zawróciÅ‚, żeby zabrać takżeswojÄ… gÅ‚owÄ™ Jana Chrzciciela, którÄ… owinÄ…Å‚ w szmatÄ™ i wsunÄ…Å‚ pod pachÄ™.Potem pomy-Å›laÅ‚ jeszcze raz i wetknÄ…Å‚ za pas dwa arabskie sztylety które kupiÅ‚ niegdyÅ› w Gallipolis. 38.Baudolino zdaje rachunkiPÅ‚omienie pożogi ogarniaÅ‚y coraz wiÄ™ksze obszary, kiedy Baudolino i Boidi dotarlido okolic Hipodromu, przedzierajÄ…c siÄ™ przez tÅ‚um przerażonych romaei, którzy niewiedzieli już, w którÄ… stronÄ™ uciekać, jedni krzyczeli bowiem, że pielgrzymi nadciÄ…gajÄ…z tej strony, a drudzy  że z tamtej.Odnalezli pawilon, zerwali marny Å‚aÅ„cuch chro-niÄ…cy drzwi, przedostali siÄ™ do podziemnego przejÅ›cia i ruszyli nim, oÅ›wietlajÄ…c sobiekorytarz Å‚uczywami, które daÅ‚ im Boiamondo.ByÅ‚a to dÅ‚uga droga, jako że tunel prowadziÅ‚ od Hipodromu aż do Muru Konstantyna.Potem wspiÄ™li siÄ™ po ociekajÄ…cych wilgociÄ… schodach i poczuli woÅ„ stÄ™chlizny.Nie byÅ‚ato jednak woÅ„ niedawno zmarÅ‚ych ciaÅ‚, lecz jeÅ›li można tak rzec, stÄ™chlizna stÄ™chlizny,stÄ™chlizna ciaÅ‚a, które rozÅ‚ożyÅ‚o siÄ™, a potem jakby wyschÅ‚o.Weszli do korytarza (po obu jego stronach widać byÅ‚o wejÅ›cia do innych koryta-rzy), w którego Å›cianach zobaczyli rozmieszczone gÄ™sto nisze zamieszkane przez pod-ziemny lud niemal żywych zmarÅ‚ych.ByÅ‚y jednak martwe, i to bez najmniejszej wÄ…t-pliwoÅ›ci, owe caÅ‚kowicie odziane istoty, które staÅ‚y wyprostowane w zagÅ‚Ä™bieniach, za-pewne podtrzymywane od strony pleców jakimiÅ› żelaznymi kolcami.WydawaÅ‚o siÄ™jednak, że czas nie dokoÅ„czyÅ‚ swego niszczycielskiego dzieÅ‚a, gdyż zasuszone, zabar-wione jak rzemieÅ„ twarze z pustymi oczodoÅ‚ami, czÄ™sto uÅ›miechajÄ…ce siÄ™ szyderczobezzÄ™bnymi ustami, dawaÅ‚y pozór życia.Nie byÅ‚y to szkielety, lecz ciaÅ‚a, tyle że niejakowyssane przez jakÄ…Å› siÅ‚Ä™, która wysuszyÅ‚a i skruszyÅ‚a trzewia, pozostawiajÄ…c w nienaru-szonym stanie nie tylko koÅ›ci, lecz również skórÄ™ i być może część mięśni. Panie Niketasie, znalezliÅ›my siÄ™ w labiryncie katakumb, w których od stuleci mnisiz Katabates umieszczali zwÅ‚oki swoich konfratrów, nie grzebiÄ…c ich, gdyż cudowne po-Å‚Ä…czenie gleby, powietrza i jakiejÅ› spÅ‚ywajÄ…cej po Å›cianach tufowej substancji zachowy-waÅ‚o ich ciaÅ‚a prawie bez zmian. Zdaje siÄ™, że teraz już nie ma pochówków na cmentarzu w Katabates, że poszedÅ‚w zapomnienie, co Å›wiadczy, iż miasto to kryje jeszcze tajemnice, o których nikt z nasnie ma pojÄ™cia.SÅ‚yszaÅ‚em jednak, że niektórzy dawni mnisi, chcÄ…c wesprzeć dzieÅ‚o natu-356 ry, marynowali zwÅ‚oki konfratrów przez osiem miesiÄ™cy w tufowych pÅ‚ynach, a potemwydobywali je, obmywali octem, poddawali przez kilka dni dziaÅ‚aniu powietrza, a nakoniec umieszczali w niszy, aby tamtejsze, balsamiczne w pewnym sensie powietrze za-pewniÅ‚o im owÄ… zasuszonÄ… nieÅ›miertelność.DefilujÄ…c przed tym nieruchomym orszakiem zmarÅ‚ych mnichów, odzianych w szatyliturgiczne, jakby mieli jeszcze odprawiać nabożeÅ„stwo i caÅ‚ować ziemistymi wargamiroziskrzone ikony, patrzyli na oblicza ozdobione uÅ›miechem szerokim i ascetycznym,na inne, którym pobożność żywych przykleiÅ‚a na nowo brody i wÄ…sy, aby przywrócićim dawnÄ… hieratycznÄ… powagÄ™, opuÅ›ciÅ‚a powieki, aby wyglÄ…dali jak uÅ›pieni, a i na takie,których gÅ‚owy zmieniÅ‚y siÄ™ w czaszki, choć z grubymi pÅ‚atami skóry przywartymi dokoÅ›ci jarzmowych.Niektórzy ulegli w ciÄ…gu wieków deformacji i robili wrażenie dziwo-lÄ…gów natury, pÅ‚odów, które w niewÅ‚aÅ›ciwy sposób wyszÅ‚y z matczynego Å‚ona, odczÅ‚o-wieczonych istot, od których skurczonej postaci odbijaÅ‚y w nienaturalny sposób po-kryte esami-floresami ornaty, czasem o wyblakÅ‚ych już kolorach, dalmatyki niby prze-cież ha5àowane, lecz przeżarte wskutek upÅ‚ywu lat i dziaÅ‚ania jakiegoÅ› katakumbowegorobactwa.Z jeszcze innych zetlaÅ‚e ze staroÅ›ci odzienie opadÅ‚o i spod strzÄ™pów para-mentów wyzieraÅ‚y wychudÅ‚e ciaÅ‚eczka, żebra obciÄ…gniÄ™te epidermÄ… napiÄ™tÄ… jak bÅ‚onabÄ™bna. JeÅ›li to pobożność przygotowaÅ‚a owo Å›wiÄ™te widowisko  powiedziaÅ‚ NiketasowiBaudolino  bezbożnikami okazali siÄ™ żywi, gdyż narzucili ludziom pamięć o tychzmarÅ‚ych jako o wiecznej i nieuniknionej grozbie, która wcale nie miaÅ‚a pogodzić ży-jÄ…cych ze Å›mierciÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •