[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Konie? Naprawdę? Pochowali go razem z końmi?— Z końmi, zbroją i wszystkim.Nie wiem, kto zakopał w ziemi TelleKurre, ale nie ograbili go.Mamy całe pudło monet, biżuterii i odznak.— Monety z czasów Dominacji? To jest więcej niż gorący towar.Większość została przetopiona.Wartość dobrze zachowanej monety z okresu Dominacji może pięćdziesięciokrotnie przekroczyć wartość samego metalu.— Zostaw tutaj Króla Jakiegoś-tam.Dołożę do niego jeszcze konia i zabierzesz go następnym razem.— To nie potrwa długo.Rozładuję towar, który mam na wozach i zaraz wrócę.A tak przy okazji, gdzie jest Stance? Chciałem się z nim przywitać.— Tokar pomachał jedną ze skórzanych toreb.— Glory?— Glory.Powinna pisać romanse.Prosiła, żebym kupił jej papier.— Stance kopie na naszej działce.Chodźmy.Jasmine! Zabieram Tokara do naszego wykopu.Po drodze Bomanz co chwilę oglądał się przez ramię.Kometa była teraz tak jasna, że nawet w ciągu dnia było ją wyraźnie widać.— Kiedy zblednie, ta okolica będzie przypominała piekło.— Słowa Bomanza zabrzmiały jak przepowiednia.— Tego właśnie oczekuję.— Uśmiech Tokara zdenerwował Bomanza.Wyobrażam sobie — pomyślał.Stancil otworzył drzwi sklepu, napierając na nie plecami, gdyż ręce zajęte miał stertą broni.— Nasza kopalnia zaczyna się wyczerpywać, tato.To już wszystko, co wykopałem ostatniej nocy.Bomanz skręcał końcówki miedzianych drutów, wystających z ramy podtrzymującej szkielet konia.— Więc pozwólmy zająć się nią Men fu.I tak nie ma tu już miejsca.Rzeczywiście, sklep niemal pękał w szwach i Bomanz przez wiele lat nie musiałby kopać, a i tak żyłby w dostatku.— Dobrze wygląda — stwierdził Stancil, przeciskając się obok konia.— Będziesz musiał pokazać mi, jak posadzić na nim króla, to zajmę się tym, gdy wrócę.— Mogę to zrobić sam.— Myślałem, że postanowiłeś zostać.— Może.Nie wiem.Kiedy zaczniemy pisać tę rozprawę?— Pracuję nad tym.Robię notatki.Gdy tylko zbiorę wszystkie materiały, to tak — pstryknął palcami — ją napiszę.Nie martw się.Mam mnóstwo czasu — powiedział i wyszedł.Jasmine przyniosła herbatę.— Wydawało mi się, że słyszałam Stance'a.Bomanz skinął głową w stronę drzwi.— Jest na zewnątrz.Jasmine szukała wolnego miejsca, na którym mogłaby postawić dzbanek i filiżanki.— Będziecie musieli trochę uporządkować tę rupieciarnię.— Cały czas to sobie powtarzam.Wrócił Stancil.— Jest tu wystarczająco dużo odpadków, żeby złożyć całą zbroję.Pod warunkiem, że nikt nie będzie próbował jej założyć.— Herbaty? — zapytała matka.— Jasne.Tato, przechodziłem obok kwatery głównej.Przyjechał ten nowy Monitor.— Już?— Spodoba ci się.Przywiózł karetę i trzy wozy pełne ciuchów dla swojej pani.I cały pluton służących.— Co? Ha! Umrze, kiedy Upiaszczony pokaże mu jego kwaterę.Monitor mieszkał w celi odpowiedniejszej dla mnicha niż dla najpotężniejszego człowieka w prowincji.— Zasłużył sobie na nią.— Znasz go?— Ze słyszenia.Uprzejmi ludzie nazywają go Szakalem.Gdybym wiedział, że to on.Co mógłbym zrobić? Nic.Jest szczęśliwy, że rodzina wysłała go tutaj.Gdyby dłużej został w mieście, na pewno ktoś by go zabił.— Niezbyt popularny, co?— Przekonasz się, jeśli tu zostaniesz.Wracajmy, tato.— Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, Stance.— Ile czasu ci to zabierze?— Kilka dni, może trochę więcej.Wiesz, że muszę zdobyć to imię.— Tato, możemy spróbować teraz, póki nowy Monitor zajęty jest własnymi sprawami.— Żadnych eksperymentów, Stance.Chcę to załatwić na zimno.Nie będę ryzykował z Dziesiątym.Stance miał ochotę dyskutować z ojcem, ale w końcu dał za wygraną.Wypił herbatę i znów wyszedł.— Tokar powinien już być z powrotem—powiedział, kiedy wrócił.— Może przyjedzie więcej niż dwoma wozami.Bomanz zachichotał.— Masz na myśli, że przywiezie więcej niż dwa wozy czy że przywiezie siostrę?— Tak, to miałem na myśli.— Jak chcesz zdążyć napisać tę rozprawę?— Zawsze znajdzie się wolna chwila.Bomanz przetarł zakurzoną szmatką klejnot na czole królewskiego konia.— Na dziś wystarczy, koniku.Idziemy pokopać.— Zakołysz nim i sprawdź, czy druty dobrze trzymają — poradził Stancil.— Nie musisz mnie pouczać — oburzył się Bomanz.Tego popołudnia Upiaszczony przyszedł do wykopu i przyłapał Bomanza na drzemce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]