[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jadąc pustą windą, Eryka przypomniała sobie o długich przerwach na lunch.Obawiała się, że do późnego popołudnia nie spotka się z Nasefem Malmudem.Drzwi jego biura były jednak uchylone.Weszła do środka, zerkając na tabliczkę:Nasef MalmudPrawo międzynarodowe; Dział Importu - ExportuW sekretariacie nie zastała nikogo.Eleganckie maszyny do pisania firmy Olivetti, stojące na mahoniowych biurkach, świadczyły o kwitnącym interesie.- Halo! - zawołała Eryka.W drzwiach pojawił się krępy mężczyzna ubrany w starannie skrojony trzyczęściowy garnitur.Miał około pięćdziesiątki i nawet w finansowej dzielnicy Bostonu wyróżniałby się eleganckim wyglądem.- W czym mogę pomóc? - zapytał tonem prawdziwego biznesmena.- Szukam pana Nasefa Malmuda - odpowiedziała Eryka.- To ja jestem Nasef Malmud.- Czy ma pan chwilę, aby ze mną porozmawiać?Malmud zajrzał do swego gabinetu, zaciskając usta.W prawej dłoni trzymał pióro; najwyraźniej nad czymś pracował.Odwrócił się i powiedział niezdecydowanie:- Dobrze, kilka minut.Eryka weszła do przestrzennego, narożnego gabinetu z widokiem na Shari el Tahrir, plac i Nil.Nasef usiadł w fotelu z wysokim oparciem i kiwnął na dziewczynę, zapraszając, by także usiadła.- Co mogę dla pani zrobić, młoda damo? - spytał, ściskając koniuszki palców.- Chciałam porozmawiać o człowieku imieniem Abdul Hamdi - przerwała, czekając na jakąś reakcję.Na darmo.Malmud milczał, oczekując na dalsze informacje.Po chwili stwierdził:- To imię nie jest mi znane.Skąd miałbym znać tego człowieka?- Myślałam, że może był pańskim klientem - rzuciła Eryka.Mężczyzna zdjął okulary i położył je na biurku.- Gdyby był moim klientem, nie jestem pewien, czy miałbym ochotę udzielać na ten temat informacji - mruknął niechętnie.Był prawnikiem, a prawnicy wolą otrzymywać informacje niż je sprzedawać.- Mam pewne wiadomości o człowieku, który zainteresowałby pana, gdyby Hamdi był pana klientem - rzuciła Eryka pewnie, z udaną agresywnością.- Skąd pani zna moje nazwisko? - spytał.- Od Abdula Hamdiego - oświadczyła, wiedząc, że nagina nieco fakty.Malmud przyjrzał się jej bacznie, wyszedł do sekretariatu i przyniósł brązową teczkę z aktami.Usiadł za biurkiem, założył okulary i otworzył ją.Zawierała tylko jeden dokument, który przeglądał przez minutę.- Tak, wygląda na to, że reprezentuję interesy Abdula Hamdiego - spojrzał wyczekująco na Erykę zza swych okularów.- Cóż, Abdul Hamdi nie żyje.- Eryka zdecydowała się nie używać słowa „zamordowany”.Malmud popatrzył w zamyśleniu na dziewczynę i ponownie przeczytał dokument.- Dziękuję pani za tę informację.Będę musiał zbadać swe obowiązki co do jego majątku.Wstał, wyciągnął do Eryki rękę, dając do zrozumienia, że uważa rozmowę za zakończoną.Podchodząc do drzwi, Eryka zapytała:- Czy pan wie, co to jest bedeker?- Nie - rzucił krótko, prowadząc ją przez sekretariat.- Czy miał pan kiedyś przewodnik Baedekera?- Nigdy.Yvon czekał na jej powrót w hotelu.Przygotował kolejną serię zdjęć.Jeden z mężczyzn wydał jej się jakby znajomy, ale nie miała pewności.Miała świadomość, że szansę na rozpoznanie zabójców są bardzo nikłe i próbowała to powiedzieć Yvonowi, ale on nie dawał za wygraną.- Wolałbym, żebyś okazała większą gotowość do współpracy, a nie tylko mówiła mi, co mam robić.Wychodząc na taras, Eryka przypomniała sobie poprzednią noc.Yvon przeniósł swe zainteresowanie na sprawy zawodowe i Eryka nie żałowała, że wdała się w ten romans, nie tracąc poczucia rzeczywistości.Tymczasowo zaspokoił swe pożądanie i całą uwagę skupił na poszukiwaniu posągu Setiego LZe spokojem zaakceptowała ten fakt, ale postanowiła opuścić Kair i wrócić do Luksoru.Weszła do apartamentu i poinformowała Yvona o swoich planach.Ponarzekał przez chwilę, a Eryka cieszyła się, że choć przez moment może mu się przeciwstawić.Najwyraźniej takie traktowanie było mu obce.Ustąpił w końcu, oferując jej nawet swój samolot.Obiecał, że przyjedzie do niej, jak tylko będzie mógł.Powrót do Luksoru był prawdziwą radością.Mimo wspomnień o mężczyźnie z wystającym siekaczem, Eryka o wiele bezpieczniej czuła się w Górnym Egipcie niż w surowej brutalności Kairu.Po powrocie do hotelu znalazła kilka wiadomości od Ahmeda z prośbą o telefon.Położyła je obok aparatu, podeszła do oszklonych drzwi prowadzących na balkon i otworzyła je na całą szerokość.Minęła siedemnasta.Popołudniowe słońce powoli traciło na swej intensywności.Eryka przygotowała kąpiel, by zmyć z siebie kurz i zmęczenie po podróży, choć lot samolotem był wyjątkowo krótki.Gdy wyszła z wanny, zadzwoniła do Ahmeda, który ucieszył się niezmiernie na dźwięk jej głosu.- Bardzo się martwiłem - oświadczył.- Zwłaszcza kiedy w hotelu powiedziano mi, że nikt pani nie widział.- Pojechałam do Kairu.Yvon de Margeau zabrał mnie swoim samolotem.- Ach tak - wycedził Khazzan.Zapadła niezręczna cisza.Dziewczyna przypomniała sobie, że on już od pierwszego spotkania był uprzedzony do Yvona.- Cóż - zabrzmiał w słuchawce głos Ahmeda.- Czy chciałaby pani dziś odwiedzić świątynię w Karnaku? Jest pełnia księżyca.Świątynia otwarta będzie do północy.Warto to zobaczyć.- Ależ oczywiście - zgodziła się Eryka.Umówili się na godzinę dwudziestą pierwszą.Po zwiedzeniu świątyni postanowili zjeść razem kolację.Ahmed znał małą restauracyjkę nad Nilem, która należała do jego przyjaciela.Zapewnił Erykę, że jej się spodoba, i odłożył słuchawkę.Dziewczyna nałożyła swą brązową jerseyową suknię z dekoltem.Lekko opalona, z jasnymi pasemkami we włosach, poczuła się prawdziwą kobietą.Zamówiła do pokoju kieliszek wina i usiadła na balkonie z bedekerem i zerwaną okładką w dłoniach.Imię wypisane na wewnętrznej stronie oderwanej okładki przewodnika brzmiało Nasef Malmud.Nie mogła się pomylić.Dlaczego Malmud kłamał? Podniosła książkę i przejrzała ją dokładnie.Była starannie wykonana, zszyta, a nie sklejona.Zawierała sporo wykresów i rysunków przedstawiających różnorodne zabytki.Eryka przerzucała kartki, zatrzymując się na ilustracjach i czytając niektóre rozdziały.W przewodniku znajdowało się też kilka składanych map Egiptu, Sakkary i nekropolii w Luksorze.Obejrzała je po kolei.Składając mapę Luksoru, zauważyła, że papier, z którego została wykonana, był inny niż pozostałe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •