[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I jeszcze jedno uczucie, wyciekająca wiez drążąca przez jego serce jak strumień albo wino,głęboka potrzeba uwolnienia duszy, gdy jej ciepłe ciało wysysało z niego toksyny zatrucia, leczyłogo, paląc więzienie jego nieszczęśliwego życia łącząc go radośnie z jego młodą kochanką w sposóbw który wiedział, że nie byłby możliwy bez bólu.To uczucie opuściło go i zostawiło słabego zwdzięcznością.I kiedy po wielu próbach szczytowania wreszcie go uwolniła, pozwalając by cała trucizna irozczarowanie, które zapuściło korzenie w jego duszy wylało się z niego w rozpalonej przypływiefizycznej i psychicznej rozkoszy.Tristan starał się skupić swój wzrok na moment na jej twarzy,patrzącej na niego intensywnie z góry ze skaczącym ogniem za sobą.Nie była to sztywna maskaprzyjemności, otwarte usta i dyszenie, którego mógł się spodziewać, ale raczej wystudiowanewyrażenie zainteresowania.W tamtej chwili, zanim dzikie pozostałości opierania się i pchnięćzaniosły go z powrotem do hedonistycznego zapomnienia, Tristan Steward miał wrażenie, żepatrzy na niego w poszukiwaniu czegoś głębszego.Myśl zaraz uciekła gdy moment minął.Pózniej, gdy leżeli rozłączeni, twarzami do siebie przed strzelającym gorącem ognia, LordRolandi wziął rękę pokojówki i pocałował ją z wdzięcznością, szczęśliwy że ciągle czujepołączenie, nawet pomimo tego, że chwila namiętności minęła, nie zaznał tego nigdy z jegojędzowatą żoną.- Kiedy jestem z tobą przynajmniej czuję się dzielny, Portio powiedział cicho.- Czuję,że być może świat nie biegnie dalej beze mnie,Młoda kobieta przeciągnęła się leniwie przed ogniem.- Miło mi, że jestem użyteczna, milordzie - odpowiedziała, przebiegając palcami po jegowilgotne kasztanowe lokach. Twoja satysfakcja jest największą radością dla kogoś o mojejpozycji społecznej.- Przepraszam, że poczułaś się mniej warta niż jesteś kontynuował Tristan, jego siłamalała, gdy przemęczenie zaczęło dawać o sobie znak.- Przepraszam, że sprawiłem, że poczułaśsię jak bezimienna dziwka dla mnie jesteś kimś o wiele ważniejszym.Portia oparła się na ramionach i zaśmiała się.- I to właśnie tu się mylisz, milordzie.Nie mam nic przeciwko żebyś uważał mnie zadziwkę jestem nią, jedną z najbardziej pozbawionych wstydu.Ale nie jestem bezimienna.Cenięswoje imię, jako niska pokojówka muszę je ukrywać przez długi czas, pozostawiając jeniewypowiedziane, nawet ten przymilny szambelan z trudnością zwraca się do mnie tylko jako ty,dziewczyno.Ale kiedy moje zadanie dobiegnie końca moje imię zostanie wypowiedziane z dużąmocą i wszyscy zadrżą. Jej oczy błyszczały. Zaczynając od ciebie milordzie.Tristan sennie zbliżył się do niej i pocałował ją w ucho- Portio wyszeptał łagodnie Drżę, Portio.Kobieta uśmiechnęła się jedynie, wpatrzona w buzujący ogień.Zaczekała aż Lord Rolandizaczął zasypiać, potem wstała na palcach, przyłożyła usta do jego ucha i wyszeptała swoje imię,gdy zapadał w sen.Był tak śpiący, że zdołał usłyszeć tylko odgłos trzaskających płomieni.26W najciemniejszej części tej samej nocy, Lord Rolandii leżał nagi na podłodze przeddogasającym kominkiem, drżący i samotny.Jego wyczerpane sny były nękane przez przytłaczającego poczucie straty, opowiadały o wędrówce po ciemnych pieczarach bez światła.Tonął w swojejrozpaczy, gdy poczuł delikatny koc owijający się wokół niego, pieszczotę delikatnej dłoni,przebiegającej przez jego czoło.Jego ciało zziębnięte po utracie ciepła ciała Portii i ognia,zauważyło obecność delikatnego ciepła obok siebie.Tristan Steward zamrugał i przetoczył się na plecy.W ciemności klęczała przed nim kobieta, jej długie, złote pukle łapały pozostałości światła zwygasających węgli.Tristan ledwie mógł dojrzeć jej kształt w cieniu, który ją otaczał, ale łuk jejmałej twarzy, kształt jej sylwetki, ciemne zielone oczy były dla niego rozpoznawalne gdy tylko siębudził.Znajomy zapach wanilii i ziołowego mydła, kwiatów i drzewa sandałowego wypełnił jegonozdrza, odpędzając odór samotności i popiołu, który czuł jeszcze przed chwilą.- Rapsodio? wyszeptał, jego mózg ciągle powlekała mgła snu, jego ciało ciągle byłowyczerpane po seksualnych ekscesach.Uśmiechnęła się do niego ciepło z uprzejmością, w jej oczach nie było śladu pogardy.- Wyglądałeś na przemarzniętego powiedziała okrywając go szczelniej kocem.Nikomu nie może być zimno w moim domu.Tristan starał się skupić wzrok w ciemnym świetle.- Ty& ty jesteś tutaj? Czy jesteś snem?Zaśmiała się, potem wstała i podeszła do kominka, jej ciężka brokatowa suknia zaszeleściłamuzycznie dla jego uszu.Węgle zabłysły gdy się zbliżyła, był to fenomen który Tristan widziałwielokrotnie w jej obecności, jakby ostatnie ślady ognia witały ją w domu.Odsłoniła zasłonę,wzięła dwa kawałki drewna i włożyła je delikatnie do popiołów, jej ręce wydawały się nieczułe naoparzenia.Ogień natychmiast zapłonął, płomienie skakały na powitanie, rozrzucając błyski wokółciemnego pokoju, rozpraszając cienie.Tristan obserwował ją nie odrywając od niej wzroku ażwróciła do niego i raz jeszcze przykucnęła przy nim.- To nie sen powiedziała łagodnie. Jako Bajarka, mogę czuć ciche wołanie tych,którzy są w rozpaczy i mogę przekraczać granice przestrzeni i czasu by przybyć jeśli potrzeba jestwielka.Przesunęła jeden z czerwono-brązowych loków z jego czoła. Musisz być w wielkiejrozpaczy by wezwać mnie z tak daleka.Nie smuć się Tristanie, masz tak wiele za co możesz byćwdzięczny.- Wiem powiedział Tristan walcząc by stać się bardziej przytomnym. Wiem,Rapsodio.Jestem błogosławiony, ale& - jego słowa zanikły, jego głos zachwiał się pod ciężaremsamolubnej potrzeby, jego obsesji.- Ale, co?Podniósł się na łokciach patrząc do góry na perfekcję jej twarzy.- To nie wystarczy powiedział wreszcie. To nie wystarczy.Uśmiech opuścił jej oczy i usta, zastąpiony przez smutek.- A wiec co by wystarczyło, Tristanie?Wszystkie bariery, które zbudował żeby utrzymać swoje potrzeby pod kontrolą, by pozostaćtowarzysko pożądany, by jej od siebie nie odepchnąć, zniknęły w obliczu tego co mogło być jegojedyną szansa by powiedzieć jej prawdę.- Ty wyszeptał Ty& potrzebuje ciebie.Od naszego pierwszego spotkania, dawnotemu, kiedy przybyłaś skargą pod opieką króla Bolgów, kiedy cię odprawiłem, czuje w sobieprzepaść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]