[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bóg jest jeden i w jednej osobie, krzyknął nagle ksiądz Bartłomiej.Zwabieni tym krzykiem Baltazar i Blimunda stanęli w drzwiach, wprawdzie nie dziwiły ich już deklamacje księdza, ale do tej pory jeszcze nie zdarzyło się, by kierował ku niebu tak gromkie wołania.W chwili ciszy, jaka nastąpiła, słychać było tylko granie świerszczy, wnet jednak ponownie rozległ się jego głos, Bóg jest jeden, ale w trzech osobach.Ani po pierwszej, ani po drugiej wypowiedzi nic się nie zdarzyło.Ksiądz Bartłomiej wrócił do szopy i powiedział, Wygłosiłem dwa sprzeczne stwierdzenia, które według was jest prawdziwe, Ja tam nie wiem, odparł Baltazar, Ja też nie, odrzekła Blimunda, ksiądz zaś powtórzył, Bóg jest jeden i w jednej osobie, Bóg jest jeden, ale w trzech osobach, gdzie jest prawda, a gdzie fałsz, Nie wiemy, powiedziała Blimunda, i nie rozumiemy tych słów, Ale wierzysz w Trójcę Przenajświętszą, w Ojca, Syna i Ducha Świętego, mam na myśli tę, o której naucza Kościół Święty, a nie tę, o której mówi Włoch, Wierzę, A zatem dla ciebie Bóg jest w trzech osobach, Zgadza się, A jeślibym ci teraz powiedział, że Bóg jest tylko jedną osobą, że był sam, kiedy tworzył świat i ludzi, czy uwierzyłabyś mi, Jeśli ksiądz mówi, że tak jest, to wierzę, Mówię ci tylko, uwierz, ale sam nie wiem w co, nie mów nikomu o tym, co teraz usłyszałaś, A jakie jest twoje zdanie, Baltazarze, Odkąd zająłem się budową latającej maszyny, przestałem myśleć o tych rzeczach, czy Bóg jest jeden, czy też potrójny albo nawet poczwórny, to przecież wszystko jedno, może jest on jedynym żołnierzem, jaki został przy życiu ze stutysięcznej armii, stąd też jest zarazem szeregowym, kapitanem i generałem, a ponadto jest bezręki, jak mi już kiedyś wyjaśniono i w co uwierzyłem, Piłat spytał Jezusa, co jest prawdą, a on nie odpowiedział, Może wówczas było jeszcze za wcześnie na tę odpowiedź, powiedziała Blimunda i usiadła obok Baltazara na kamieniu obok drzwi, na tym samym, gdzie czasem się iskali, teraz zaś odwiązała mu rzemienie mocujące hak i okaleczoną rękę położyła sobie na kolanach, chcąc ulżyć temu wielkiemu i nieuleczalnemu cierpieniu.Et ego in illo, te słowa ksiądz Bartłomiej wypowiedział już w szopie, obwieszczając w ten sposób temat kazania, ale dziś nie przywiązywał wagi do efektów głosowych, do potoczystych tremolo, które wzruszyłyby słuchaczy, do grzmiących napomnień, do wymownych pauz.Wypowiadał słowa wcześniej spisane i te, które teraz przychodziły mu do głowy i były zaprzeczeniem tamtych, podawały je w wątpliwość bądź nadawały im inny sens.Et ego in illo, tak, ja jestem w nim, ja, Bóg, w nim, w człowieku, we mnie, który jestem człowiekiem, jesteś ty, któryś jest Bogiem, Bóg mieści się w człowieku, ale jak Bóg może zmieścić się w człowieku, skoro Bóg jest ogromny, a człowiek tylko małą cząstką jego stworzenia, odpowiedź jest taka, że Bóg jest w człowieku poprzez sakrament, to jasne, ale jeśli jest w człowieku poprzez sakrament, trzeba, żeby człowiek go przyjął, a więc Bóg nie jest w człowieku, kiedy zechce, ale wtedy gdy człowiek zechce go przyjąć, w świetle tego, co zostało powiedziane, można założyć, że w jakiejś mierze stwórca jest stworzony przez człowieka, jak wielka zatem niesprawiedliwość spotkała Adama, który nie miał w sobie jeszcze Boga, gdyż nie było wówczas sakramentu, mógł więc Adam sprzeciwić się Bogu, który za ten jeden jedyny grzech zabronił mu jeść z drzewa życia i na zawsze zamknął przed nim bramy raju, a przecież potomkowie tegoż Adama, popełniający znacznie więcej, i w dodatku cięższych grzechów, mają w sobie Boga i jedzą z drzewa życia bez najmniejszych wątpliwości czy przeszkód, jeśli więc Adam został ukarany za to, że chciał być podobny Bogu, to dlaczego ludzie, którzy teraz mają w sobie Boga, nie są karani, a może karani nie są, bo nie chcą go przyjąć, ale też jednakowo absurdalne jest chcieć jak i nie chcieć przyjąć Boga, jedno i drugie jest przecież niemożliwe, a mimo to Et ego in illo, Bóg jest we mnie albo Bóg we mnie nie jest, jak się połapać w tej gmatwaninie twierdzeń i negacji, twierdzeń, które są negacjami, i negacji, które są twierdzeniami, sprzeczne zbieżności, zbieżne sprzeczności, jak tu bezpiecznie przejść po ostrzu brzytwy, a zatem reasumując można powiedzieć, że zanim Chrystus stał się człowiekiem, Bóg znajdował się poza człowiekiem i nie mógł być w nim, dopiero później, przez sakrament w nim zamieszkał, przez co człowiek stał się prawie Bogiem, a może nawet jest samym Bogiem, tak, tak, jeśli Bóg jest we mnie, ja jestem Bogiem, jestem nim nie w trzech czy czterech osobach, ale w jednej, w jedności z Bogiem, my Bóg, on mną, ja nim, Durus est hic sermo, et quispotest cum audire.Noc stawała się coraz chłodniejsza.Blimunda zasnęła z głową wspartą na ramieniu Baltazara.Po jakimś czasie zaprowadził ją do środka i położyli się.Ksiądz wyszedł na podwórzec, gdzie spędził całą noc stojąc i patrząc w niebo, które najwyraźniej wodziło go na pokuszenie, bo przez cały czas coś do siebie szeptał.Po kilku miesiącach pewien zakonnik, konsultant cenzury Świętego Oficjum, napisał w recenzji kazania, że tego rodzaju tekst budzi raczej uznanie niż obawy, raczej podziw niż wątpliwości.Jednak mimo wszelkiego uznania i podziwu brat Manuel Wilhelm musiał najwidoczniej poczuć się jakoś nieswojo i zaleciało mu chyba trochę herezją, skoro nie mógł się powstrzymać od napomknięcia o obawach i wątpliwościach, jakie go opadły podczas zbożnej lektury.Inny zaś wielebny ksiądz magister, Antoni Caetano de Sousa, gdy przyszła jego kolej na ocenzurowanie kazania, stwierdził, że tekst nie zawiera nic sprzecznego ze świętą wiarą i dobrymi obyczajami, nie budzi wątpliwości i obaw, które, jak się wydaje, nękały pierwszą instancję, i na zakończenie podkreślił życzliwość, jaką doktorowi Bartłomiejowi Wawrzyńcowi de Gusmao okazuje się na dworze, i tym dwornym argumentem rozwiał ostatecznie wszelkie doktrynalne niejasności, które być może wymagały dokładniejszego rozpatrzenia.Ostatnie słowo należało wszakże do księdza Bonawentury od św.Gwidona, królewskiego cenzora, który rozpływając się w pochwałach i zachwytach orzekł, że tylko głos milczenia mógłby się okazać wymowniejszy nad jego słowa, a zatem ograniczy swoją wypowiedź, przydając jej tym sposobem większej wagi i rewerencji, w tej sytuacji my, którzy znamy większą część prawdy, powinniśmy zapytać, jakie to inne grzmiące głosy lub straszna cisza będą odpowiedzią na słowa, które ksiądz kierował ku gwiazdom owej nocy na folwarku księcia Aveiro, kiedy Baltazar i Blimunda spali po nużącym dniu, a passarola stojąca w ciemnej szopie wysilała wszystkie swoje żelastwa, by zrozumieć, o czym mówił na zewnątrz jej twórca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •