[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatnie zapory pękły, Talia odwróciła się z wdzięcznością do Keren i płakałagorzko na jej ramieniu. Wszystko potoczyło się na opak!  Szlochała. Elspeth nie rozmawiajuż ze mną, a ja wiem, że na coś się zanosi.coś, co ukrywa zarówno przedSelenay, jak i przede mną.a ja nie mogę dowiedzieć się co! No i Dirk i Kris nadodatek.Pokłóciliśmy się i też nie chcą ze mną rozmawiać.i.i teraz Dirkzachorował.To jest ponad moje siły! O bogowie, zawiodłam na całej linii!Keren roztropnie milczała, pozwalając płynąć rozpaczliwym słowom i łzom,póki same się nie wyczerpały.Sherrill tymczasem na palcach obeszła izbę, zamy-kając drzwi i zapalając świece, bo zaczynało być już coraz ciemniej.Skończyw-szy, usiadła u stóp Keren i czekała. Jeśli chodzi o Elspeth nic nie mogę poradzić  powiedziała zamyślonaKeren, kiedy Talia uspokoiła się na tyle, że mogła uważniej słuchać. Ale gdybynam groziło naprawdę coś złego, Gwena nieuchronnie zwróciłaby się o pomoc doRolana, i ty zwiedziałabyś się o tym. Nie pomyślałam o tym. Talia strapiona swym brakiem rozsądku, nieodrywając głowy od ramienia Keren popatrzyła w górę, napotykając jej wzrok. A miałaś powody? Dotąd nie dostarczała ci trosk. Keren prawie sięuśmiechnęła. Nie potrafię jasno myśleć.Nie, to nieprawda  wcale nie potrafię myśleć!Wiem, że to zle, ale.Keren, nie wiem, czy na długo starczy mi cierpliwościz Dirkiem i się do cna nie rozkleję.Chwilami tak bardzo chciałabym być razemz nim, że już chyba umrzeć byłoby łatwiej!Keren westchnęła. Więz aż do śmierci, nieprawdaż? Wezmy Dirka do tego.Bogowie, a toci dopiero węzeł! Ha, oto wyjaśnienie jego szaleństwa, jak nic.Pani jedynie raczywiedzieć, jakaż to postrzelona myśl wpadła temu chłopcu do głowy, ale wszystkomu się w niej poplątało, to pewne. Wiadomo, jak to może wyglądać: agonia. Sherrill podniosła się ze swo-jego miejsca.Usiadła obok Talii i otoczyła ją ramieniem, wspólnie z Keren pró-bując podnieść ją na duchu. To piekielna udręka, szarpie tobą uczucie, któregonie można się wyprzeć, ani też skierować na nic innego.Czy ktoś pomaga ci towszystko wyjaśnić?Widząc, jak Talia kiwa głową, Keren odęła wargi w zamyśleniu.96  Doprawdy nie wiem, jak mogłabym ci pomóc, centaurku.Wpierw trzebaby zmusić Dirka i Krisa do rozmowy ze sobą, a potem nakłonić Dirka, by i w two-jej sprawie wreszcie coś zadecydował.Miejmy nadzieję, że to pierwsze już mamyza sobą.Jednak jeśli chodzi o to drugie.Jedyne, co przychodzi mi na myśl to,że on coś po drodze opacznie zrozumiał i teraz goni w piętkę.Czas, kochanieńka,czas jedynie temu zaradzi. Oby tylko starczyło mi sił. Talia z wysiłkiem starała się opanować.Keren wraz z Sherrill tuliły ją i długo pocieszały, otaczając głębokim uczuciemmiłości. Wiesz, że to rozumiemy, kochana  w końcu Sherrill odezwała się w imie-niu ich obojga. Któżby jak nie my? A teraz przejdzmy do czegoś innego, za-gięłyśmy parol, byś znowu się uśmiechnęła.I razem z Keren na zmianę zaczęły opowiadać najśmieszniejsze historyjki,jakie tylko przychodziły im do głowy  przeważnie o tym, co działo się w ko-legium podczas nieobecności Talii.Niemało z nich można by uznać za oszczer-cze, a wszystkie przynajmniej za nieprzystojne.Talia ogromnie żałowała, że niemogła widzieć poważnego i wyniosłego Kyrila, jak wychodzi ze stawu rybnegoz pasmem wodorostów za uchem.Wspólnymi siłami udało im się szybko zmusićją do śmiechu i nieco uwolnić z dręczącego ją napięcia.W końcu Keren skinęła do swej przyjaciółki i uścisnęła Talię serdecznie. Myślę, że rozbawiłyśmy cię dostatecznie, byś mogła przetrwać noc  po-wiedziała starsza kobieta. Czy tak? Tak myślę  odparła Talia. Zatem pozwól, by jutrzejszy dzień zatroszczył się sam o siebie, i smaczniezaśnij  doradziła jej Keren, po czym razem z Sherrill oddaliły się tak cicho, jakprzyszły.Talia wróciła do swej sypialni i zzuła uniform.Przebrała się do snu, lecz zmie-niła zamiar, owinęła się w powłóczystą szatę i usiadła na kanapie z książką w ręku.Musiała mimowolnie się zdrzemnąć, ponieważ następną rzeczą, z której zdała so-bie sprawę był widok Krisa stojącego obok kanapy i delikatnie dotykającego jejramienia, by ją obudzić, oraz dopalających się w świecznikach ogarków świec.Kogo jak kogo, ale jego nie spodziewała się zobaczyć. Kris!  wykrzyknęła radośnie, a potem strach przepłoszył z jej twarzyradość. Czy Dirk czuje się gorzej?  zapytała, czując jak krew odpływa jejz twarzy. Nie, ptaszyno, nie czuje się gorzej.Właśnie stamtąd przychodzę.Zpi,a uzdrowiciele powiadają, że wyzdrowieje za tydzień lub dwa.Znowu jesteśmyprzyjaciółmi.Pomyślałem, że chętnie o tym usłyszysz.Chciałbym pogodzić sięi z tobą. Och, Krisie.ja.ja nigdy w życiu nie czułam się tak bardzo nieszczę-śliwa-przyznała się. Byłam tak wściekła na ciebie, że poprzysięgłam sobie nie97 odzywać się do ciebie, póki nie przyjdziesz i nie przeprosisz mnie, jednak z po-wodu dumy nie warto niszczyć przyjazni.Wyraz jego twarzy złagodniał, a Talia uzmysłowiła sobie, że z niepokojemczekał na jej odpowiedz. Ja też w życiu nie czułem się tak kiepsko, ptaszyno.I do tego nigdy niemiałem takiego poczucia, że uczyniłem z siebie durnia. Nie jesteś durniem.Twój wuj jest. Mój wuj jest inny niż myślałem  wpadł jej w słowo. Muszę cię prze-prosić, tak jak przeprosiłem Dirka.Nie miałem racji.Nie jestem pewny, o co tuchodzi, lecz on naprawdę stara się podważyć twój autorytet.Usiłował oderwaćmnie od ciebie.Niejednokrotnie zdobywałem wieści od ludzi nie mających się nabaczności i powinienem się domyślić, że on postępuje ze mną tak samo.Zrozu-miałem to jednak dopiero niedawno.Zaczął być zanadto gorliwy i nie udało musię zamaskować swych zamiarów. Na twarzy Krisa odmalował się niepokój. Mam nadzieję, że nie miał zamiaru krzywdzić Dirka, lecz niestety nie jestemtego całkowicie pewny.%7łałuję, iż nie mogę przejrzeć, jaką prowadzi grę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •