[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednakże mam nadzieję, że uda nam się przeniknąć do Morii i wyjaśnić raz na zawsze, co się tam dzieje.- Czy to znaczy, że i Rogwold postanowił zamienić miecz na oskard? - uśmiechnął się Namiestnik.- Cóż, to dobrze.Jego mądra rada zawsze się wam przyda.Będą wam potrzebne pieniądze, broń, narzędzia, i wszystko to możecie otrzymać tutaj: pieniądze w skarbcu, a całą resztę w arsenale.Trodzie, wydaj polecenie! Czcigodny Torinie, mówiłeś o dwudziestu towarzyszach, ale jeśli wśród Arnorczyków znajdą się ochotnicy, nie będę się sprzeciwiał.Rogwoldzie, możesz zwrócić się bezpośrednio do mojej gwardii, jestem pewien, że chętni się znajdą.- Dziękujemy ci, szacowny Namiestniku.- Torin złożył ukłon.- Nie bierz moich słów za wyraz nieufności do twojej mężnej drużyny, ale ludzie nie są najlepszymi pomocnikami w podziemnych sprawach.W Morii ważniejsze są umiejętności.Tam są potrzebne krasnoludy.- Cóż, wiesz lepiej, czcigodny Torinie - zgodził się Namiestnik.- Dam wam list podróżny na cały Arnor.Dostaniecie i kuce, i konie, i powozy, jeśli będą potrzebne.Mimo wszystko, Torinie, kiedy wyruszycie, postarajcie się utrzymywać łączność z Annuminas.Nikt nie wie, co czeka was w Morii, a ludzie mogą się przydać na powierzchni.Nie będę jednakże nalegał.A więc sprawa zdecydowana.- Skreślił kilka słów na małym kawałku pergaminu i podał go krasnoludowi.- Mając ten rozkaz, otrzymasz wszystko przed wyruszeniem na wyprawę, a wtedy powtórnie się spotkamy.Czy macie jeszcze jakieś pytania?- Posłuchaj, panie! - nagle odważył się Folko i natychmiast się skonfundował.- I wybacz.Chciałem się tylko dowiedzieć, czy nie spotkałeś takiego człowieka, garbusa o imieniu Sandello? Zawsze zwyciężał w turniejach.Na obliczu Namiestnika nagle pojawił się ponury, niedobry uśmiech, jego wzrok stał się ciężki jak ołów.- Skąd go znasz? - Bezbarwne oczy wpatrywały się w Folka, ale młody hobbit wytrzymał to spojrzenie.- Spotkałem go przypadkowo, na szlaku do Annuminas - odpowiedział możliwie spokojnie.- Spotkałeś Sandella? - W nieruchomych oczach Namiestnika błysnęły zimne iskry, jak gdyby jakieś dawno zapomniane wydarzenia wypłynęły na powierzchnię jego pamięci.- Rozmawiałeś Z nim?- Nie, dowiedziałem się tylko, jak ma na imię i że znakomicie włada bronią.Folkowi z trudem udało się zachować spokój.Namiestnik wolno kiwał głową; zastanawiał się nad czymś.- Znam Sandella - odpowiedział w końcu.- Dawno temu, jako zupełnie młody człowiek, Sandello przybył do Annuminas i nieoczekiwanie dla wszystkich wygrał turniej szermierczy.Mamy taki stary obyczaj, zwycięzcę czeka honorowa służba w arnorskiej drużynie i Sandello niewątpliwie liczył na to.Rozmawiałem z nim, wiem, że pochodzi z południa, zza Południowych Wzgórz, wcześnie został osierocony.Gdzie się nauczył sztuki walki, jest dla mnie zagadką, chociaż on sam twierdził, że do wszystkiego doszedł sam.Nie wziąłem garbusa do drużyny.Myśli tylko o sobie, nie obchodzą go losy jego ojczyzny.Zapytał mnie wprost, jakie dostanie wynagrodzenie jako zwycięzca turnieju.Poza tym, już wtedy, w młodości - a nie widziałem go od bardzo dawna - wydał mi się pełen zimnej, pogardliwej złości i zawiści.Jest wielkim mistrzem fechtunku, ale to za mało.Sandello i później pojawiał się w Annuminas, jeszcze trzykrotnie zwyciężał w turniejach, hardo odmawiał przyjęcia nagród i pieniędzy.Byłem nim zaintrygowany, nie będę ukrywał, lubię mistrzów, którzy osiągnęli doskonałość w jakiejś dziedzinie.Ale.- Namiestnik rozłożył ręce - zniknął; nie wiem, w jaki sposób i za co żył przez cały ten czas.Tak więc nie potrafię w pełni zaspokoić twej ciekawości, czcigodny hobbicie.A teraz pora nam się pożegnać.Czekają mnie inne sprawy! - Namiestnik podniósł się i lekko skinął głową.- A ty, Rogwoldzie, nie zapominaj o mnie.Wkrótce zamierzam wybrać się na łowy, czekaj więc znaku ode mnie.Niech czuwają nad wami Siedem Wiecznych Gwiazd i Królowa Gwiazd!Ochrona odprowadziła przyjaciół do zewnętrznego muru.Audiencja skończyła się, a w głowie Folka panował zamęt.Cóż dała im ta wizyta? Co naprawdę ważnego przekazali Namiestnikowi? Nie zainteresowała go historia karzełka, spokojnie potraktował Upiory Mogilników! Po co więc spieszyli do Annuminas, kogo obchodzą przyniesione przez nich wieści?! Folko zerknął na Torina.Doświadczony krasnolud maszerował, patrząc pod nogi.Rogwold był wesoły i ożywiony.- No to jak, zadowoleni? Mam nadzieję, że was uspokoił?- Uspokoił.- mruknął Torin.- Gadać potrafi, to pewne.Ale mnie nie opuszczają wątpliwości.Jasne, nic nie mam przeciwko wytrzebieniu zbójców, niech Durin ma nas w opiece! Ale dlaczego on nie rozumie, że karzełki to tylko ogniwo jakiegoś łańcucha, wiążącego niezrozumiałe dla nas wydarzenia?- To nie jest takie proste - zaprotestował Rogwold.- Jakie masz dowody przeciwko karzełkowi? Tylko niedobre opowieści dotyczące ich plemienia.Nie mogą one jednak prowadzić do jakichś poważnych wywodów! Powiadasz, że posłano ich do Isengardu po orków.A skąd wiesz, że wysłał ich właśnie ten twój niewidzialny, żądny władzy nikczemnik?- Masz inne wyjaśnienie? - zmrużył oczy Torin.- Oczywiście.Karzełka przekupili i posłali sami orkowie, którzy jakimś cudem ocaleli na północy i teraz szukają spokojnego miejsca.Isengard im bardzo odpowiada, na dodatek tam mieszkają ich ziomkowie.Nie pasuje?Torin przygryzł wargę.- Uważam, że powinniśmy nastawić się na najgorsze i przygotowywać do walki z nimi! - powiedział, pochyliwszy głowę.- No to zamknijmy na głucho bramę miejską, każ kowalom w dzień i w nocy kuć sterty broni, zmuś wszystkich, by włożyli zbroje i chwycili za miecze, wyślij wszystkich mężczyzn i młodzieńców na granice, zacznij budowę wałów obronnych, przekształć kraj w jeden olbrzymi obóz wojskowy.- Rogwold mówił to z chmurą na czole, zagniewany.- Przecież każesz spodziewać się wszystkiego co najgorsze, a więc należy przygotowywać się na całego! Zobaczmy, co z tego wyjdzie.Ludzie chwycą za topory, dlatego że przywykli żyć po ludzku, odpowiadać za swoje życie i zajmować się przede wszystkim nim.W takim przypadku wszystkie przedsięwzięcia będą usprawiedliwione.- Nie przekręcaj moich słów, Rogwoldzie! - W ciemnych oczach Torina błysnął gniew.- Nie chcę sprzeczać się z tobą tak głupio, ale przygotowywać się na najgorsze w moich ustach znaczyło tylko: nie machaj ręką na niepokojące wieści, tylko staraj się przynajmniej je sprawdzić!- Namiestnik sprawdził twe słowa, Torinie, nie powinieneś w to wątpić - powiedział Rogwold cichym, pełnym złości głosem i już zamierzał dodać coś, gdy zaskoczony początkowo kłótnią Folko rzucił się między krasnoluda i człowieka, stojących twarzą w twarz.- Przyjaciele, co z wami?! - Patrzył błagalnie z dołu do góry to na jednego, to na drugiego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]