[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prosiłbym, aby ta lista była gotowa na ponie-działek, na godzinę 12.Do widzenia, panie Pickroft; jeżeli pan będzie pilny i sumienny, są-dzę, że będzie panu u nas dobrze.Wróciłem do hotelu z wielką księgą pod pachą i ze zwątpieniem w sercu.Z jednej stronymam niby stanowisko i sto funtów zaliczki.Z drugiej widok pustego biura, nieobecnośćurzędników i inne szczegóły zmuszały mnie do głębokiej zadumy nad statusem moich chle-bodawców.Tak czy owak, pieniądze mam w kieszeni; wziąłem się więc do pracy.Pisałemprzez całą niedzielę, nie rozprostowując nóg, i w poniedziałek doszedłem zaledwie do literyN.Poszedłem do szefa; zastałem go w tym samym pokoju i przedstawiłem księgę.Przedłużyłmi termin do środy.W środę praca była jeszcze nie skończona; przesiedziałem nad nią dopiątku, to jest do dnia wczorajszego, i znowu udałem się do pana Harry Pinnera. Dziękuję panu bardzo! rzekł mi. Przykro mi, że pan tak bardzo umęczył się tą pracą,lecz była to dla mnie ważna rzecz. Tak jest, trzeba było nad nią przysiąść fałdów rzekłem. Teraz niech pan mi przygotuje drugi taki wypis, jeśli łaska. Oczywiście. Jutro koło siódmej niech pan się zgłosi i powie mi, co pan zrobił.Tylko niech się pan nieprzeciąża.Nie zaszkodzi, jeżeli pan po dniu pracy spędzi sobie kilka godzin gdzieś przy mu-zyczce!Przy tych słowach roześmiał się; zostałem porażony widokiem złotej plomby na jednym zprzednich zębów, z lewej strony szczęki.Holmes aż ręce zatarł z radości, ja zaś słuchałem, nic a nic z tego nie rozumiejąc. Niech pan się nie dziwi, panie doktorze rzekł Pickroft chodzi jednak o to, że kiedyrozmawiałem w Londynie z tamtym Pinnerem i kiedy się uśmiechnął na moje oświadczenie,że nie będę pisał do Mawsona, zauważyłem, że miał złotą plombę w zębie.Plomba obecnegoPinnera jest w tym samym zębie i od razu uderzyła mnie swoją identycznością.Gdy porów-nałem głos oraz figurę obydwu braci i odrzuciłem to, co łatwo można zmienić za pomocąbrzytwy i farby, nie wątpiłem już dłużej, że obydwaj Pinnerowie to jedna i ta sama osoba.Rzecz prosta, bracia mogliby być bardzo podobni, trudno jednak przypuścić, by mieli za-plombowany ten sam ząb, w tym samym miejscu.Pinner wkrótce mnie pożegnał i wróciłemod niego jak zaczadzony.Przede wszystkim zlałem głowę zimną wodą i tak orzezwiony po-cząłem rozmyślać nad swym losem.Po co mnie wysłał z Londynu do Birmingham? Po cosam tu przybył przede mną? Po co pisał list sam do siebie? Było to wszystko dla mnie zbytzagadkowe, nie mogłem się z tym uporać i postanowiłem udać się do pana, panie Holmes.179 Jak ci się to podoba, Watsonie? zapytał Holmes, gdy Pickroft skończył swe opowiada-nie. Co? Niezle by było, gdybyśmy zobaczyli pana Pinnera w jego tymczasowym biurzeTowarzystwa Sródziemno Francusko Harwardzkiego? Ale jak to urządzić? zapytałem. O, to nic trudnego rzekł Pickroft. Powiem mu, że panowie jesteście mymi przyja-ciółmi i że poszukujecie zajęcia; nie będzie w tym nic dziwnego, że przyprowadzam panówdo niego, jako do dyrektora towarzystwa. Wybornie! rzekł Holmes. Z przyjemnością popatrzę na tego pana i postaram się roz-wiązać tajemnicę.Ciekawa rzecz, które z pańskich zalet wydały mu się ważne lub też.Zamilkł i począł wyglądać przez okno.Do końca drogi nie mogliśmy wydobyć z niego anisłowa.O siódmej wieczorem wszyscy trzej szliśmy Corporation Street wprost do biura Pinnera. Nie ma się co spieszyć rzekł Pickroft dopiero siódma za parę minut, on zaś przycho-dzi regularnie o siódmej; do tej pory biuro jest zupełnie puste. No, nie wiadomo, czy tak jest zawsze zauważył Holmes. A co! nie mówiłem? zawołał Pickroft. Oto idzie przed nami.Proszę!Pokazał nam jegomościa niskiego wzrostu, jasnego blondyna, przyzwoicie odzianego, któ-ry szedł po drugiej stronie ulicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]