[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zamrugała, westchnęłai wyszła z transu, miała zmartwioną minę. Nigdy nie widziałam takiego pomieszania  oznajmiła. Instrument powiedziałmnóstwo rzeczy.Chyba go zrozumiałam.Tak myślę.Najpierw powiedziało równowadze.Powiedział, że nóż może wyrządzić szkodę albo czynić dobro, ale tarównowaga jest tak chwiejna, tak delikatna, że najdrobniejsza myśl albo życzenie mogąprzechylić szalę na jedną albo drugą stronę.I chodziło mu o ciebie, Willu, o twoje myślialbo życzenia, tylko że nie określił, co jest złą myślą, a co dobrą.A potem.powiedział:tak  zakończyła, błyskając oczami na szpiegów. Powiedział, żeby naprawić nóż.Iorek popatrzył na nią nieruchomym wzrokiem, a potem kiwnął głową.Tialys i Salmakia zeszli z półki, żeby lepiej się przyjrzeć, a Lyra zapytała: Potrzebujesz więcej opału, Iorku? Ja i Will możemy iść po chrust, nie ma sprawy.Will zrozumiał, o co jej chodziło: z dala od szpiegów mogli porozmawiać. Za pierwszym wzniesieniem na szlaku  powiedział Iorek  rosną żywiczne krzaki. Przynieście tyle gałęzi, ile uniesiecie.Lyra zerwała się natychmiast, a Will dołączył do niej.Księżyc świecił jasno, ścieżkawydeptanych śladów wyraznie odcinała się w śniegu, powietrze było zimne i ostre.Obojepoczuli ożywienie, przypływ energii i nowej nadziei.Nie rozmawiali, dopóki nie oddalilisię od jaskini. Co jeszcze powiedział przyrząd?  zapytał Will. Powiedział kilka rzeczy, których nie zrozumiałam i ciągle nie rozumiem.Powiedział, że nóż oznacza śmierć pyłu, ale potem dodał, że to jedyny sposób, żebyzachować Pył przy życiu.Nie rozumiem go, Will.Pokazał, że to niebezpieczne, ciągle topowtarzał.Powiedział, że jeśli zrobimy.no wiesz.to, co myślałam. Jeśli wejdziemy do świata zmarłych. Tak.jeśli tam wejdziemy.możemy już nie wrócić, Will.Możemy stracić życie.Nie odpowiedział i szli dalej w milczeniu, wypatrując krzaka, o którym wspomniałIorek, otrzezwieni myślą o ryzyku, na jakie się porywają. A jednak musimy tam pójść, prawda?  odezwał się Will. Nie wiem. To znaczy teraz, kiedy wiemy.Musisz pomówić z Rogerem, a ja z ojcem.Terazmusimy. Boję się  szepnęła.Wiedział, że nie wyznałaby tego nikomu innemu. Czy przyrząd powiedział, co się stanie, jeśli tego nie zrobimy?  zapytał. Pokazał pustkę.Nicość.Naprawdę go nie rozumiem, Will.Ale to chyba znaczy, żenawet jeśli to niebezpieczne, powinniśmy spróbować uratować Rogera.Jednak to niebędzie jak wtedy, kiedy uratowałam go z Bolvangaru; wtedy właściwie nie wiedziałam,co robię, po prostu wyruszyłam w drogę i miałam szczęście.Bo inni mi pomagali,Cyganie i czarownice.Tam, dokąd musimy pójść, nikt nam nie pomoże.A ja widzę.Widziałam we śnie.To miejsce było.gorsze niż Bolvangar.Dlatego się boję. A ja się boję  powiedział Will po chwili, nie patrząc na Lyrę  że gdzieś utknęi nigdy więcej nie zobaczę matki.Nie wiadomo, skąd naszło go to wspomnienie: był bardzo mały, zanim jeszczezaczęły się jej kłopoty, i zachorował.Przez calutką noc, jak mu się zdawało, matkasiedziała przy jego łóżku w ciemności, śpiewała mu kołysanki, opowiadała bajki i jakdługo słyszał jej kochany głos, wiedział, że jest bezpieczny.Nie mógł jej teraz opuścić.Nie mógł! Chciał opiekować się nią do końca życia, gdyby tego potrzebowała.Lyra jakby odgadła jego myśli, bo powiedziała ciepło: Tak, to prawda, to byłoby straszne.Wiesz, nigdy nie zdawałam sobie sprawy. Wyrosłam właściwie sama, nie pamiętam, żeby ktoś mnie tulił czy głaskał, zawszebyliśmy tylko we dwoje z Pantalaimonem.Nie pamiętam, żeby pani Lonsdale tak mnietraktowała; była gospodynią w Kolegium Jordana i dbała tylko, żebym była czysta.Tegopilnowała, och, i manier.Ale w jaskini, Will, naprawdę poczułam.Och, jakie todziwne, wiem, że ona robiła straszne rzeczy, ale naprawdę czułam, że mnie kochai troszczy się o mnie.Pewnie myślała, że umrę, skoro tak długo spałam.Chybazłapałam jakąś chorobę.ale nigdy nie przestała troszczyć się o mnie.Pamiętam, jak sięobudziłam raz czy dwa i ona trzymała mnie w objęciach.naprawdę pamiętam.Tosamo zrobiłabym na jej miejscu, gdybym miała dziecko.Więc nie wiedziała, dlaczego spała tak długo.Czy powinien jej powiedzieći zniszczyć wspomnienia, nawet jeśli były fałszywe? Nie, oczywiście, że nie. To ten krzak?  zapytała Lyra.Księżyc świecił dostatecznie jasno, żeby widzieli każdy listek.Will odłamał gałązkę.Na palcach został mu silny sosnowy zapach żywicy. I nic nie powiemy tym małym szpiegom  zakończyła Lyra.Zebrali naręcza gałęzi i zanieśli je do jaskini. 15.KuzniaGdym przechadzał się pośród ogni piekielnych, oczarowany radościami Geniuszu.William BlakeZaślubiny nieba i piekłaW tym samym czasie Gallivespianie rozmawiali o nożu.Zawarłszy niepewny pokójz Iorkiem Byrnisonem, wdrapali się z powrotem na swoją półkę, żeby nie zawadzać.Kiedy trzask płomieni narastał i w jaskini huczał ogień, Tialys powiedział: Nie możemy go odstępować ani na chwilę.Jak tylko naprawią nóż, musimytrzymać się go jak cień. On jest zbyt czujny.Zawsze ma na nas oko  powiedziała lady Salmakia.Dziewczynka jest bardziej ufna.Myślę, że powinniśmy zdobyć jej sympatię.Ona jestniewinna i łatwo się przywiązuje.Możemy nad nią popracować.Uważam, że takpowinniśmy zrobić, Tialysie. Ale to on ma nóż.On umie się nim posługiwać. On nigdzie bez niej nie pójdzie. Ale ona musi pójść za nim, jeśli on ma nóż.Myślę, że jak tylko odzyskająnaprawiony nóż, użyją go, żeby wymknąć się do innego świata i uciec przed nami.Widziałaś, jak ją uciszył, kiedy chciała powiedzieć coś więcej? Mają jakiś ukryty cel,całkiem inny od naszego. Zobaczymy.Ale chyba masz rację, Tialysie.Musimy trzymać się chłopca zawszelką cenę.Oboje patrzyli ze sceptycyzmem, jak Iorek Byrnison wykłada narzędzia nazaimprowizowanym warsztacie.Wszechpotężni robotnicy w fabrykach artylerii podtwierdzą Lorda Asriela, ze swoimi huczącymi piecami i walcowniami, anbarycznymikuzniami i hydraulicznymi prasami, wyśmialiby ten otwarty ogień, kamienny młoti kowadło z kawałka pancerza.Niedzwiedz jednak przystąpił do dzieła ze spokojemi pewnością siebie, co w pewnym stopniu przytłumiło pogardę małych szpiegów.Kiedy Lyra i Will wrócili z opałem, Iorek pokierował układaniem gałęzi na ognisku.Oglądał każdą gałąz, obracał na wszystkie strony, a potem kazał ją umieścić dokładniepod określonym kątem albo odłamać kawałek i położyć oddzielnie z brzegu.W rezultaciepowstał ogień o wyjątkowej sile, skupiający całą energię po jednej stronie.W jaskini zrobiło się gorąco.Iorek dalej dokładał do ognia i kazał dzieciom zrobićjeszcze dwie wycieczki w dół zbocza, żeby zapewnić dostateczną ilość opału na całą operację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •