[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Broń i amunicja również są przygotowane.– Ile koni zamierzasz zabrać?– Sześć, cztery dojazdy wierzchem oraz dwa luzaki do dwukołowego wozu, na który załadujemy klatkę na panterę i juki.– To wystarczy.– Słuchaj, Andrzeju, do powrotu Udadżalaki nie odstępuj Pawłowa ani na krok – ostrzegł Smuga.– Szczególnie pilnuj juka, w którym ukryta jest tygrysia skóra.– Będę o tym pamiętał, Janie, możesz na mnie polegać – zapewnił Wilmowski.Obydwaj przyjaciele naradzali się aż do samego świtu.Omawiali plan działania poszczególnych grup wyprawy, starając się przewidzieć wszelkie ewentualne przeszkody, na jakie mogli natrafić w decydującej chwili.Najwięcej trudności sprawiała im obecność agenta policji.Smuga doradzał pozbyć się go w ostateczności nie przebierając w środkach, lecz Wilmowski, jak zwykle, kategorycznie sprzeciwił się temu.Uważał, że nikt nie ma prawa pozbawiać życia drugiego człowieka.Długo nie mogli osiągnąć porozumienia.W końcu przerwali dyskusję widząc, że Tomek i bosman już budzą się ze snu.Zaledwie wykąpali się w rzece i zasiedli do posiłku, młody chiński drwal Fu Czau przybiegł z wiadomością o wytropieniu irbisa.Uzasadnione podniecenie łowców nie wzbudziło żadnych podejrzeń Pawłowa.Krainy, gdzieżył irbis, były wówczas tak samo mało znane Europejczykom, jak i to zwierzę, bardzo rzadko spotykane w ogrodach zoologicznych.Dlatego choćby tylko skóra śnieżnej pantery mogła stanowić dość cenny łup.Na krótkiej, ożywionej naradzie łowcy postanowili zapolować na irbisa.Pawłow nie odradzał wyprawy na mandżurski brzeg, ale zalecał jak najdalej posuniętą ostrożność ze względu na grasującą w okolicy bandę chunchuzów, o której istnieniu wiedział Fu Czau.W polowaniu mieli wziąć udział: Smuga, bosman, Udadżalaka i Tomek.Nie tracąc czasu, zaczęli się przygotowywać do drogi.Wilmowski z Pawłowem odprowadzili towarzyszy aż do miejsca przeprawy przez Amur.Miała się ona odbyć poruszanym przez koło wodne promem, sporządzonym z dwóch łodzi oraz położonej na nich drewnianej platformy.Właściciel promu, Chińczyk o kosmykowatych wąsach i brodzie, zwany był przez okolicznych mieszkańców kapitanem Wangiem.Prymitywny prom nie mógł od razu unieść wozu, sześciu koni i ludzi.Wobec tego Wang zmuszony był dwukrotnie przepływać Amur, aby przewieźć cały tabor wyprawy.Dopiero w porze popołudniowej prom wyruszył po raz drugi.Tomek niecierpliwie spoglądał na coraz bliższy prawy brzeg.Tam przecież znajdowała się Mandżuria[68], nie mniej groźna od rozległych krain Syberii.Od zachodu okalały ją góry Wielkiego Chinganu, od wschodu zaś nizina nad Ussuri i Góry Północnokoreańskie.Południową granicę Mandżurii stanowiło Morze Żółte, a północną właśnie Amur.Między częściowo zalesionymi górami leżała stepowa Nizina Mandżurska; tylko nad rzekami rosły lasy, w których obok tygrysów, panter, niedźwiedzi, wilków i lisów żyły dziki, sarny, jelenie oraz antylopy górskie.Prom uporczywie walczył z prądem rzeki.Powoli zdążał ku pasowi nadrzecznego stepu, przechodzącego wąskim przedgórzem w pocięty głębokimi dolinami, piętrzący się wyniośle Wielki Chingan.Za jego północną krawędzią płynęła rzeka Argun; na zachód od niej, w odległości zaledwie około dwustu pięćdziesięciu kilometrów, leżał Nerczyńsk.Dalej na południe rozciągała się Mongolia, ojczyzna osławionego okrucieństwem Dżyngis-chana, największego zdobywcy w dziejach Azji, który na przełomie XII i XIII wieku założył potężne państwo mongolskie, sięgające od Chin aż po Dunaj w Europie.U podnóża gór pokrytych lasami zamieszkiwał Fu Czau ze swoim ojcem.Łowcy chcieli dotrzeć do ich fanzy jeszcze tego dnia, a tymczasem prom niezdarnie płynął ukosem pod prąd rzeki.Kapitan Wang, pobrzękując przypiętym do pasa kociołkiem do herbaty, niby to popędzał dwóch półnagich kulisów wprawiających w ruch koło wodne, ale sam nie kwapił się z pomocą.Pokrzykiwał, groził kijem i kręcąc się w pobliżu dwukołowego wozu, wciąż myszkował wzrokiem po umieszczonych na nim jukach.Prom dobił w końcu do nędznej, skleconej z kilku bali przystani.Łowcy i kulisi namęczyli się porządnie przy wyładowaniu wozu na ląd.Mimo to zaraz zaprzęgli konie.Fu Czau zwinnie wspiął się na juki na wozie, łowcy dosiedli wierzchowców.Ruszyli w drogę.Wypoczęte konie raźno zdążały na południowy zachód.O zmierzchu Smuga zarządził postój.Obawiał się zabłądzenia w bezdrożnej krainie.Spętane konie puszczono na popas; ludzie również posilili się zapasami żywności wydobytymi z juków.Gdy zwierzęta nieco wytchnęły, Fu Czau zaproponował wyruszenie w dalszą drogę.Zapewniał, że nawet z zawiązanymi oczami może trafić do swej fanzy.Łowcy po krótkim wahaniu ulegli jego namowom.Zaledwie gwiazdy rozbłysły na niebie, osiodłali konie.Podążyli ku pasmu górskiemu.Jechali stępa, gwarząc i paląc fajki.ŚNIEŻNA PANTERAKsiężyc wyjrzał zza gór.Karawana posuwała się teraz wzdłuż linii rzadkiego lasu.Z szeroko rozwartej gardzieli doliny płynął orzeźwiający chłód.Konie widocznie poczuły bliskość ludzkiej sadyby, gdyż same przyspieszały kroku.– Już niedaleko, nasza fanza znajduje się tuż za lasem – zawołał Fu Czau ku Smudze jadącemu wierzchem.– Jeśli tak, to podskoczymy prędzej i zbudzimy twego ojca – odparł łowca.Popędzili wierzchowce; wkrótce wóz pozostał daleko za nimi.Nim minął kwadrans, wjeżdżali w dolinę.Nie opodal zaszczekał pies, zaraz wszakże umilkł i znów zapanowała cisza.Rzadki las urywał się na skraju poletka.W świetle księżyca łowcy ujrzeli charakterystyczną, ulepioną z gliny chińską fanzę z kamiennym kominem zbudowanym na tyłach domostwa.Dwie ściany szczytowe oraz tylna były całkowicie pozbawione otworów, natomiast niemal całą frontową zajmowały dwa wielkie okna, podzielone listwami na małe kwadraty, starannie oklejone papierem.Pomiędzy oknami widniały szeroko otwarte drzwi.Fanzę pokrywał dwuspadowy dach z płatów kory.Łowcy zatrzymali wierzchowce przed domem.Na kilkakrotne wołanie nikt nie odpowiedział, jakby fanza była zupełnie nie zamieszkana.Zeskoczyli z koni i zbliżyli się do stojących otworem drzwi.Tomek ostrożnie przekroczył próg domu.Przy blasku drgającego płomyka zapałki rozejrzał się wokoło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •