[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On naprawdę wyglądał jak Paul.Rozległo się pukanie i zaraz do środka wsadził głowę Kröger, pytając, czy może się przyłączyć.– No i co? – zapytał Fabel, ledwie tamten zdążył zająć miejsce obok Wernera.– Nic, przynajmniej jak dotąd.Sześciu moich najlepszych ludzi nieustannie przekopuje sięw Pharos przez zawartość wszystkich plików, przez każdy pakiet danych, a ja mam tutaj tuzinprzyniesionych stamtąd twardych dysków.Tak jak sugerowałeś, skoncentrowaliśmy się nakomputerach Wieganda i Baedorfa, jak również na systemach używanych przez Biuro Konsolidacjii Dopasowania, ale okazało się, że są puste.Przykro mi.– Czyli zdążyli wyczyścić wszystkie obciążające ich materiały, kiedy zobaczyli, żenadjeżdżamy?– Prawdę mówiąc, nie mam pojęcia.– Pociągła twarz Krögera wyglądała na jeszcze bardziejponurą niż zazwyczaj.– Przepraszam.Zwykle potrafimy powiedzieć, że jakieś dane zostały usunięte,i najczęściej umiemy te dane odzyskać, no, chyba że twardy dysk został całkowicie zniszczony, i mamtu na myśli fizyczne uszkodzenie.Ale w tym wypadku raczej nie wygląda na to, że oni wywalilipliki, których szukamy.Po prostu nie było od czego zacząć.– Nie mogę uwierzyć, że niczego nie ma na ich mainframie czy jak tam mówicie.Do cholery! –Frustracja Fabla zaczynała się zmieniać w gniew.– Myślałem, że ty i twoi spece od siedmiu boleścifaktycznie jesteście najlepsi w tym fachu, ale teraz wydaje mi się, że trafiła kosa na kamień.Najzwyczajniej ci z Pharos Project przewyższają was umiejętnościami i sprytem.Kröger przez chwilę zastanawiał się nad tym, co usłyszał.Nic nie wskazywało, że poczuł sięurażony słowami Fabla.– Nie.– powiedział po namyśle.– Nie, nie sądzę, żeby tam kiedykolwiek coś było.Bo jednakcoś byśmy znaleźli.Nie uda się wymazać z komputera absolutnie wszystkich śladów zawartości,która wcześniej znajdowała się na twardym dysku, zaś jedyną anomalią, jaką zauważyliśmy, jest taka,że w ciągu ostatnich paru godzin mnóstwo plików zostało zaktualizowanych.I to nowych plików.A w niektórych czas aktualizacji został zafałszowany.Sądzę, że to ma związek z tym, co stało sięz twoją komórką.– Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał Werner.– Szukamy jakiegoś zaawansowanego technologicznie rozwiązania – odparł Kröger, a na jegowysokim czole pojawiły się bruzdy.– Może wszystko jest o wiele prostsze niż sądzimy.Myślę, żePharos Project fizycznie pozbył się swoich danych.Pewnie kilka komputerów, które badamy,zostało skądś przyniesionych albo przynajmniej wymieniono w nich twarde dyski.Myślę, żeoryginalne dyski spoczywają na dnie Łaby lub zostały rozgniecione z jakimiś odpadami.To bytłumaczyło, dlaczego tyle nowych plików znajduje się w kluczowych komputerach systemu,szczególnie w Biurze Konsolidacji i Dostosowania.Ich serwer również wygląda na całkiem nowy.Osobiście sądzę, że oni przenieśli te komputery z całkiem innych miejsc, wgrali tam nieszkodliwedane, a potem dodali jakieś materiały związane z Pharos Project, żeby wyglądało to, jakby tam stałyod miesięcy.– Czy właśnie coś takiego stało się z moim telefonem?– Uważam, że tak.Telefon, który badaliśmy, wcale nie należał do ciebie.To był substytut.Klon.A twoja sieć wcale nie była twoją siecią.Oni ją sfabrykowali, żebyś przy każdej rozmowie łączyłsię z ich siecią i żeby przez cały czas mogli monitorować twoje połączenia.Fabel zastanowił się nad tym, co przed chwilą powiedział oficer z WydziałuCyberprzestępczości.– Więc chcesz powiedzieć, że nie uda ci się w ich systemie znaleźć czegokolwiek, tak? Czyzdajesz sobie sprawę, Kröger, że jeśli ci się nie uda, to Wiegand wyjdzie stąd wolny jak ptak?– Nie mogę znaleźć czegoś, czego nie ma – odparł Kröger.– Tak naprawdę sądzę, że zaczęliśmyszukać w złym momencie i w niewłaściwym miejscu.Gdybyśmy dobrali się do ich sieci, zanimzdążyli wymienić dyski.Jeżeli miałeś rację i Meliha Yazar faktycznie znalazła na nich jakiegośhaka, to musisz go znaleźć, jeśli wciąż jeszcze istnieje.Ktoś ostrożnie zapukał do drzwi i do środka wsunęła się Anna.– Przepraszam, że przeszkadzam, szefie, ale jest coś, co chyba chciałbyś zobaczyć.– Co takiego?– W Wilhemsburgu.Wygląda na samobójstwo.– I dlaczego to takie interesujące?– Z dwóch powodów.Po pierwsze, zdaje się, że ten chłopak popełnił samobójstwo za pomocątorby ostatecznego wyjścia, podobnie jak tamten inwalida, Reisch.Po drugie, sąsiad denatastanowczo żąda rozmowy z tobą.Wymienił twoje nazwisko.– To wygląda inaczej niż ostatnim razem – oświadczył Fabel, kiedy tylko przekroczył prógmieszkania.– Potrzebny będzie zespół z medycyny sądowej.Podszedł do miejsca, gdzie na biurku komputerowym bezwładnie spoczywało potężne cielskomartwego mężczyzny.Gdyby stał nieco dalej, pewnie miałby problemy z domyśleniem się, że tenkształt to ludzka postać.Raczej przypominał ogromny, nieforemny wór.Inaczej niż w wypadkuReischa i jego torby ostatecznego wyjścia, rozdętej jak balon od wypełniającego jej wnętrze helu,tutaj plastikowa torba szczelnie oklejała twarz nieboszczyka.– Więc uważasz, że to nie było samobójstwo? – spytała Anna, która towarzyszyła Fablowipodczas oględzin.– Ten facet ma na głowie plastikową torbę, ale nigdzie nie widać pojemnika z helem ani z innymgazem.Kiedy odchodził, każda cząstka jego ciała domagała się oddechu.Musiałby wykazaćniezwykłą siłę woli, żeby mając nieskrępowane ręce nie zerwać z twarzy tego plastiku.– Jakoś nie wydaje mi się, żeby należał do ludzi obdarzonych silną wolą – zauważyła Anna.–Zwłaszcza gdy chodzi o wyroby cukiernicze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]