[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uprzytomniła sobie nagle, że jeśli on pójdzie dokrawca Ashbych, wywoła to sensację.- Da ci adres swegokrawca.- A dlaczego nie miałby uszyć mi ubrania Walters? - spytałchłopak.Na moment zaniemówiła.- Czy nie ma już tej firmy?- Owszem, jest, ale gdybyś tam poszedł, trzeba by za wielewyjaśniać.- Musi się opanować.Każdy mógł się dowiedzieć,kto szyje ubrania Ashbym.- Tak, rozumiem.Poszukała znów oparcia w rozmowie na obojętne tematy, apotem zaczęła się żegnać.- Nie powiedzieliśmy rodzinie o tobie - rzekła szykując siędo wyjścia.- Uważaliśmy, że tak będzie lepiej, dopóki sprawysię nie.nie wyklarują, jak to określa pan Sandal.W jego oczach pojawił się błysk rozbawienia.Przez chwilępoczuli się sprzymierzeni, tając śmiech.- Rozumiem.Odwróciła się do drzwi.Chłopak stał na środku pokojupatrząc za nią i pozwalając, by pan Sandał ją wyprowadził.Wydawał się osamotniony i daleki.A jeśli to Patryk? -pomyślała.Patryk, który wrócił do domu.A ja rozstaję się znim, jakby był przypadkowym znajomym.Myśl o jegosamotności była nie do zniesienia.Podeszła znów do niego, ujęła lekko ręką w rękawiczce jegotwarz i pocałowała go w policzek.- Witaj w domu, mój drogi - powiedziała.Rozdział VIIIBiuro prawne  Cosset, Thring i Noble" rozpoczęło badania,a Bee wróciła do Latchetts załatwiać sprawy związane z odłożeniem przygotowywanej uroczystości z racji pełnoleciaSimona.Czy ma powiedzieć dzieciom teraz, nim rzecz się wyjaśni? Ajeśli nie powie, to jaki podać powód, że uroczystość nieodbędzie się we właściwym czasie?Pan Sandał uważał, że nie powinno się jeszcze nic mówić.Opinia tego Kevina wywarła najwyrazniej na nim wrażenie;był zdecydowanie gotów znalezć jakiś słaby punkt w takkompletnym materiale.Uważał, że nie byłoby wskazaneinformować o tym dzieci, dopóki roszczenie nie zostanienajdokładniej sprawdzone.Z tym się zgadzała.Gdyby się okazało, że ten chłopak zPimlico to nie Patryk, po co dzieci miałyby o tym wszystkimwiedzieć? Simona prawdopodobnie trzeba by ostrzec przedewentualnymi próbami oszustwa, ale wtedy zainteresowanietą sprawą byłoby jedynie teoretyczne, a sama sprawazupełnie bezosobowa.Trudność polegała na tym, jakpogodzić odłożenie uroczystości i faktem, że dzieci mają sięnie dowiedzieć o przyczynie tej decyzji.Z kłopotu wybawił Bee dziadek stryjeczny Charles, któryzatelegrafował donosząc o swoim, znacznie spóznionym,przejściu na emeryturę i wyrażając nadzieję, że będzie mógłwziąć udział w przyjęciu z okazji dojścia do pełnoletności synaswojego bratanka.Wraca do domu z Dalekiego Wschodu, aponieważ nie chce podróżować samolotem, jego powrótprawdopodobnie się opózni, spodziewa się jednak, że Simonnie otworzy szampana przed jego przybyciem.Stryjeczni i cioteczni dziadkowie nie zajmują zwykle zbytważnej pozycji w rodzinach, ale dla Ashbych Charles był kimświęcej niż stryjecznym dziadkiem, jego imię stało sięsymbolem.Każde urodziny nabierały żywszych barw, a świątBożego Narodzenia nie można się było doczekać na myśl oprezencie dziadka Charlesa.Prezenty rodziców mieściły sięzawsze w rozsądnych granicach, a Zwięty Mikołaj spełniałjedynie zamówienia.Ale z prezentami dziadka Charlesa ani granice, anirozsądek nie miały żadnego związku.Kiedyś przysłał komplet chińskich pałeczek do ryżu, co zburzyło na tydzień dyscyplinęw dziecinnym pokoju, Kiedy indziej nadeszła w paczce skórawęża; radość z posiadania tej skóry oszołomiła Simona nawiele dni.Eleanor do dziś biegała do łazienki w pantoflach zeskóry o dziwnym zapachu, które dostała na dwunasteurodziny.Co najmniej cztery razy do roku dziadek Charlesstawał się najważniejszą osobą w rodzinie Ashbych; a gdy sięjest najważniejszą osobą cztery razy w roku przez dwadzieścialat, znaczy się niemało.Simon może sarkać, a inni będątrochę protestować, lecz z pewnością zaczekają na dziadkaCharlesa.Ponadto przyszła jej do głowy chytra myśl, że Simon niebędzie chciał obrazić ostatniego z Ashbych tej generacji.Charles nie był bogaty - zbyt szczodrze rozdawał przez całeżycie - ale żył dostatnio i wygodnie.A Simon mimo swojejniedbałej beztroski i wdzięku jest człowiekiem niezwyklepraktycznym.Tak więc rodzina z rezygnacją odłożyła uroczystość, a wClare przyjęto tę decyzję ze spokojem.Uznano za bardzowłaściwe, że rodzina Ashbych chce zaczekać na starszegopana.Bee spędziła wolny czas po obiedzie zmieniając datę nazaproszeniach i dziękując niebu za szczęśliwy zbiegokoliczności.Przeżywała wewnętrzną rozterkę.Pragnęła, żeby tenchłopiec był Patrykiem, ale czuła, że dla wszystkichzainteresowanych byłoby o wiele lepiej, gdyby się okazało, żenim nie jest.Siedem ósmych jej jestestwa pragnęło powrotuPatryka: żywego, serdecznego, kochanego.Jedna ósmawzdrygała się na myśl o wstrząsie, jakiego dozna szczęśliwyświat Ashbych z powodu jego powrotu.Kiedy się przyłapałana tej myśli, zgromiła się i zawstydziła, ale nie potrafiła jej wsobie zwalczyć.Była tak roztargniona i zniecierpliwiona, żeRuth powiedziała do Jane:- Czy nie myślisz, że ona się czymś w duchu martwi?- Pewnie nie zgadzają jej się rachunki.Ona bardzo zledodaje.Pan Sandał od czasu do czasu donosił, jak posuwają się badania; informacje te były jednostajne i monotonne.Wszystko, co mówił chłopak, znajdowało potwierdzenie.- Rzeczą najbardziej przekonującą-powiedział pan Sandał -jest fakt, że ten młody człowiek od chwili przyjazdu do Angliinie styka się z nikim.Mieszka w tym samym miejscu odczasu, gdy  Filadelfia" przybiła do portu, nie otrzymujeżadnych listów, nikt go nie odwiedza.Właścicielka domuzajmuje mieszkanie na parterze.To kobieta, która nie ma nicdo roboty, siedzi więc w oknie i obserwuje swoich sąsiadów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •