[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet Galileusz (fot.27), który tyle nowego wniósł do astronomii i dokonał tylu wspaniałych odkryć,nie mógł porzucić idei orbit kołowych i nigdy nie uwierzył Keplerowi w jego prawa ruchu planet.Byłoto zresztą jednym z powodów, dla którego ci dwaj ludzie, początkowo przyjaznie z sobąkorespondujący, poróżnili się.14Słynna Supernowa Tychona w gwiazdozbiorze Kasjopei.Dopiero gdy wielki Newton podał prawo powszechnego ciążenia i dowody matematyczne, że orbityplanet są eliptyczne, dopiero wtedy przyjęto prawa Keplera i w astronomii przestało straszyć widmodoskonałych ruchów po okręgach.To jest pierwszy przykład ufania autorytetom i tradycji w nauce.Przykład drugi dotyczy recepcjiodkryć Galileusza, o którego pewnym konserwatyzmie mowa była przed chwilą, ale który należyniewątpliwie do gigantów myśli naukowej i jest jednym z twórców nauki nowoczesnej.Otóż w lecie1609 r.do Galileusza, wówczas profesora uniwersytetu w Padwie, doszła wiadomośćo skonstruowaniu we Flandrii lunety, przez którą można widzieć przedmioty w zbliżeniu.Galileuszzbudował własnoręcznie kilka lunet i zwrócił je ku niebu, odkrywając wspaniały świat zjawisk nigdyprzedtem przez człowieka nie widzianych.Odkrył na Księżycu góry i doliny, wyjaśnił, że DrogaMleczna to nie zgęszczone wyziewy ziemskie, lecz mnogość słabo świecących gwiazd, odkryłwreszcie, że Jowisz ma cztery księżyce, które obiegają go, tworząc miniaturę układu planetarnego.W marcu 1610 r.Galileusz ogłosił o tych odkryciach w niewielkiej książeczce Posłanie z gwiazd(Sidereus nuncius).W tym czasie był już on zwolennikiem kopernikańskiego systemu świata i swojeodkrycia uznawał za potwierdzenie idei wielkiego polskiego astronoma.Chcąc się przypodobaćMedyceuszom i zdobyć posadę w rządzonej przez nich jego rodzinnej Toskanii poświęcił im swenajwiększe odkrycie, za jakie uważał odkrycie satelitów Jowisza (które zresztą nazywał nowymiplanetami), nadając nowym ciałom niebieskim nazwę Gwiazdy Medycejskie [64].Ogłoszenie Posłania z gwiazd wywołało ogromną sensację i zatrzęsło podstawami ówczesnychwyobrażeń o ciałach niebieskich.Rozpoczął się natychmiast zacięty opór filozofów i astronomów,wyznawców Arystotelesa i Ptolemeusza.Argumenty wysuwane przeciw Galileuszowi były bardzoróżne.Jedni filozofowie twierdzili, że przez lunetę Galileusza niczego nie widzą - co zresztą mogło byćczęściowo prawdą, zważywszy na to, że do obserwacji przez lunetę trzeba się przyzwyczaić - drudzytwierdzili, że Gwiazdy Medycejskie i inne cuda są w samym przyrządzie.Tym Galileusz odpowiedziałwyznaczając nagrodę dla człowieka, który potrafi zbudować lunetę pokazującą satelity krążące tylkowokół Jowisza, a nie wokół każdej gwiazdy czy planety.Inni wreszcie, jak np.profesor Giulio Libri, czy największy filozof uniwersytetu w Padwie Cesare Cremonini odmawiali nawet spojrzenia przezlunetę.Cremonini stwierdził wręcz: Nie wierzę, żeby ktokolwiek poza Galileuszem widział tegwiazdy, a poza tym od patrzenia przez szkła kręci mi się w głowie.Nie chcę nic o tym więcej słyszeć.Jaka szkoda, że pan Galileusz wdał się w te błazeńskie sztuczki i porzucił swe towarzystwoi bezpieczną przystań w Padwie.Może jeszcze tego żałować!To właśnie o tych ludziach pisał Galileusz w liście do Keplera: Zmiejmy się, mój Keplerze, z ogromu głupoty ludzkiej.Cóż można powiedzieć o najlepszychfilozofach tutejszego uniwersytetu, którzy z potwornym uporem, mimo tysiąckrotnych zaproszeń, niechcieli popatrzeć ani na planety, ani na Księżyc, ani nawet na lunetę.Zaiste, gdy jedni są głusi, innimają oczy zamknięte na światło prawdy.Jest to niezwykłe, lecz mnie to nie dziwi.Ten typ ludzi uważafilozofię za jakąś książkę w rodzaju Eneidy czy Odysei i sądzi, że prawdy należy szukać nie wewszechświecie, nie w przyrodzie, lecz w zestawieniu tekstów.Dlaczego bym się nie miał pośmiaćrazem z Tobą? Niewątpliwie sam roześmiałbyś się głośno słysząc, jak w Pizie w obecności wielkiegoksięcia występował przeciwko mnie najlepszy tutejszy uczony, jak usiłował przy użyciu logicznychargumentów, niby zaklęciami magicznymi, odwołać i usunąć z nieba nowo odkryte planety.Kiedy w parę miesięcy potem Libri zmarł, Galileusz z właściwym sobie humorem wyraził nadzieję, żeczłowiek ten, chociaż będąc na Ziemi, nie zdobył się na obejrzenie nowych ciał niebieskich, zobaczyteraz Gwiazdy Medycejskie na swej drodze do nieba.Inny stary rywal Galileusza, profesor GiovanniAntonio Magini, namówił swego asystenta Martina Horky'ego do ostrego wystąpienia.Horkyw przepełnionym furią pamflecie dowodził, że nowe planety ani gwiazdy nie mogą istnieć.Wszakżeastrologowie wzięli już pod uwagę wszystko na niebie, co może mieć wpływ na Ziemię i na ludzi.Ponieważ natura niczego nie czyni na próżno, więc nowe planety, nie służące żadnemu celowi, niemogą istnieć.Na to jeden z uczniów Galileusza miał odpowiedzieć, że nowe planety służą bardzookreślonemu celowi, a mianowicie dręczą Horky'ego i wprawiają w ogłupienie przesądnych.Wspomnijmy wreszcie, że fanatyk religijny, Francesco Sizi, w swym traktacie Dianoia astronomicainspirowanym wyraznie przez kabalistykę dowodził, że nie może być żadnych satelitów wokół Jowiszaz następujących powodów: Jest siedem otworów w głowie, dwa nozdrza, dwoje oczu, dwoje uszu i usta; podobnie w niebie sądwie gwiazdy pomyślne, dwie niepomyślne, dwie jaśniejące i jeszcze Merkury, niezdecydowanyi obojętny.Z tego, jak również z wielu innych zjawisk natury, jak na przykład, że jest siedem metali,i tak dalej, czego wymienianie jest nużące, wnioskujemy, że liczba planet musi koniecznie być siedem(.) Ponadto %7łydzi i inne narody starożytne, jak również współcześni Europejczycy, przyjęli podziałtygodnia na siedem dni, które nazwali od siedmiu planet.Jeżeli teraz zwiększymy liczbę planet, tocały ten system rozpada się (.) ponadto satelity są niewidoczne dla gołego oka i wobec tego niemogą mieć wpływu na Ziemię, więc byłyby bezużyteczne, a jako takie nie istnieją.Jednakże jedna po drugiej próby oczyszczenia nieba z nowych planet nie przynosiły powodzenia.Filozofowie natknęli się na takie fakty, których ich teorie nie były zdolne wytłumaczyć.Coraz więcejfilozofów i astronomów przechodziło na stronę Galileusza, a jego najbardziej zaciekli wrogowiemusieli w końcu dać za wygraną i uciekali się do pogróżek i intryg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]