[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chciałabym pracować w laboratorium. Z biologii molekularnej! Jestem pod wrażeniem  oświadczył szczerze Spencer. Gdzie pani studiowała, jeśli można wiedzieć? Na Harvardzie  odparła Deborah.Przedyskutowały tę kwestię z Joanną, wypeł-niając przesłane im kwestionariusze osobowe.Bojąc się, że wzmianka o Harvardzie jezdradzi, zastanawiały się, czy nie wymienić innej uczelni.Zdecydowały się jednak wyja-wić prawdę, by móc sprostać bardziej konkretnym pytaniom na temat ich studiów.92  Na Harvardzie!  wykrzyknął Spencer.Przez chwilę był zakłopotany.Biologiamolekularna była wystarczającą niespodzianką.Harvard pogarszał tylko sprawę, suge-rując, że Deborah może wcale nie być tak wolnym duchem, jak mu się początkowo zda-wało, i że być może wcale nie tak łatwo będzie jej zaimponować. A pani koleżanka? zapytał, żeby zmienić temat. Ona też szuka pracy w laboratorium? Nie.Prudence.Prudence Heatherly.chce się zatrudnić w biurze  odparłaDeborah. Zna się doskonale na przetwarzaniu tekstów i w ogóle na komputerach. Ach, tak.Jestem pewien, że znajdzie się u nas miejsce dla was obu  stwierdziłSpencer. Jeśli można, chciałbym coś zaproponować.Czy po rozmowie z Helen niewstąpiłyby panie do mojego gabinetu?Deborah spojrzała na niego z ukosa, jak gdyby próbując ocenić jego zamiary. Moglibyśmy napić się kawy albo coś w tym rodzaju  podsunął Spencer. Jak pana znajdę?  zapytała Deborah. Proszę po prostu zapytać Helen  odparł Spencer. Jak powiedziałem, będędzwonić do niej w waszej sprawie, więc przy okazji wspomnę, że chcemy się spotkać. Zrobię to  powiedziała Deborah.Uśmiechnęła się i ruszyła z powrotem do sa-mochodu.Spencer odprowadził ją wzrokiem.Choćby nie chciał, nie mógł nie dostrzec zmy-słowego falowania jej pośladków pod połyskliwym, syntetycznym materiałem sukien-ki.Ubranie dziewczyny nie było w najlepszym gatunku, widział to, przyznał jednak,że doskonale podkreśla jej wdzięki. Harvard  powtórzył w duchu.Skłonny byłbyuznać własną alma mater, Sommerville High, za bardziej prawdopodobną i zdecydo-wanie bardziej obiecującą. Jak można chodzić w takich butach przez cały dzień?  jęknęła Deborah, wsiada-jąc z powrotem do samochodu. Szkoda, że siebie nie widzisz  parsknęła śmiechem Joanna. Niezły ubaw! Uważaj!  ostrzegła Deborah. Podkopiesz moją samoocenę.Gdy ciężarówki przed nimi zaczęły posuwać się naprzód, Joanna uruchomiła silnik. Zauważyłam, że rozmawiałaś z tym dżentelmenem z bentleya  powiedziała. Nigdy nie zgadniesz, kto to taki  odparła tajemniczo Deborah.Joanna wrzuciła bieg i powoli ruszyła do przodu.Ku jej utrapieniu Deborah jak zwy-kle kazała się ciągnąć za język.Dziewczyna opierała się przez chwilę, w końcu jednakciekawość wzięła górę. W porządku.Kto to jest?  zapytała. Sam doktor Wingate! I wbrew twoim obawom, był podniecony moim strojem. Podniecony czy oburzony? To olbrzymia różnica, chociaż nie zawsze bywa oczywista.93  Bez wątpienia to pierwsze  odparła Deborah. Mam na to dowód: zostałyśmyzaproszone na kawę po wizycie u kadrowej. %7łartujesz? Ależ skąd  oświadczyła triumfalnie Deborah.Joanna wjechała do tunelu.Spencer wciąż jeszcze stał między mężczyzną w czernia uzbrojonym strażnikiem.Brama, dotąd otwarta, zaczęła się zamykać tuż za ostatniąciężarówką.Spencer gestem dał Joannie znak, żeby zatrzymała samochód.Dziewczynaprzystanęła i opuściła szybę. Czekam na panie z niecierpliwością  przypomniał szef kliniki. Powodzeniana rozmowie kwalifikacyjnej. Wyciągnął z portfela niebieską kartę magnetyczną, po-dobną do tej, jakiej wcześniej użył mężczyzna w czerni, i przesunął ją przez szczelinęczytnika.Brama zatrzymała się, zakołysała, po czym zaczęła rozchylać się ponownie.Spencer wytwornym gestem zaprosił dziewczyny do środka. Wygląda dość dystyngowanie  zauważyła Joanna, wyjeżdżając z tunelu. Też tak sądzę  zgodziła się Deborah. To niesamowite, jak bardzo przypomina mojego ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •