[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Któż bowiem mógł przypuszczać, że zwłoki Pakosława kryje ziemia w namiocie Lestka? Chętniej zresztą uczestniczy się w weselach niż naraża na utratę życia w walce.Opowiada się i śpiewa, że nie doszło jednak do drugiego wesela.Oto bowiem wielka gromada Wilków podpaliła Lubusz na lewym brzegu Odry i dawni mieszkańcy grodu z rozpaczą w sercach patrzyli z prawego brzegu jak płoną ich domy.Czy w takiej chwili godziło się weselić?Cały lud Lubusza zebrał się na wysokiej skarpie i na własne oczy widział jak setki Wilków podpala ich domostwa.Nawet żołnierze Pałuki i Lestka znaleźli się na skarpie, aby oglądać ów ogromny pożar.Gromada Wilków, kręcących się na lewym brzegu rzeki, wydawała z siebie radosne okrzyki, które słychać było przez rzekę, gdyż woda daleko niesie głosy.Tylko Lestek i Pałuka siedzieli w namiocie, pijąc miód sycony i radując się myślą o czekającym Lestka drugim weselu.– Panie mój! – wołał pijany Pałuka, obejmując ramieniem Lestka.– Zaprawdę jesteś najsprytniejszym człowiekiem na tej ziemi i słusznie Awdaniec uczynił cię iudexem.Lecz wtedy wszedł do namiotu jeden z władyków Lestka, mający pod sobą stu wojowników, i zakrzyknął:– Wyjdź, panie, nad rzekę i zobacz, co się dzieje po drugiej stronie!Była już noc, pochmurna i bezgwiezdna.Ale mimo gęstych ciemności i rzadko padającego deszczu, szalejący na lewym brzegu pożar grodu, rzucał tyle blasku nawet na prawy brzeg, że zebrani tu Lubuszanie, a także wojownicy Pałuki i Lestka rozpoznawali swoje twarze, a to, co się działo po drugiej stronie rzeki, w pobliżu pożaru, widzieli jak na dłoni.Znieruchomieli ze zdumienia i zachwytu, patrzyli, jak z nocnego mroku wyłaniają się setki konnych wojowników Piastuna i z obnażonymi mieczami uderzają na bezładne gromady Wilków, dokonując okropnej rzezi.Zapewne, zanim podpalili gród, Wieleci wywlekli z domu Pakoslawa beczki z piwem i syconym miodem, upijając się prawie do nieprzytomności.Teraz, zaskoczeni, bronili się bezładnie i niemrawo.Dowódcy nie potrafili uformować z nich oddziałów, wszystkich ogarnęła panika.Oddziały Piastuna odcięły im drogę do koni pozostawionych na dość odległym od grodu pastwisku.Dowodzą­cy drużyną Petronas mógł więc ciąć Wieletów jak tnie się rozkołysaną trzcinę.Dla patrzących z prawego brzegu stało się oczywiste, że Petronas nie uwierzył Madżakowi.Przewidział, że ten zawróci i będzie szukał pomsty.Ukrył wobec tego swe oddziały w lesie na południe od grodu i czekał dopóki wojsko Wilków nie powróci i poczuje się bezpieczne i bezkarne.Wzniecenie pożaru było dla niego najlepszym znakiem, że Wilki obrabowali już gród, są być może pijani i działają w rozproszeniu.Gęste ciemności pozwoliły mu podejść aż do skraju blasku pożaru, a potem nagle wojsko Piastuna rzuciło swe konie w galop i nie­spodziewanie spadło na wojowników Madżaka, bezładnie koczujących wokół palącego się grodu.Bez rozkazu, niejako bezwiednie, wojownicy Lubuszan, a także kilku­dziesięciu wojowników Pałuki i Lestka, podnieconych widokiem rzezi Wilków, zapragnęło wziąć udział w walce i wskoczyło do łodzi i na tratwy, aby przepłynąć na lewy brzeg, wspomagając wojska Piastuna.Wraz z nimi popłynęła i starsza córka Pakosława, nie wiadomo – aby uciec przed małżeństwem z Lestkiem, czy też szukać ojca w ogromnym ogniu.Ci, którzy mieli dobry wzrok, okrzykami powiadamiali innych, co się dzieje na lewym brzegu.Oto Petronas walczył bez hełmu, z rozwianymi jasnymi włosami.Ci zaś, którzy dostali się na lewy brzeg opowiadali potem o walce, jaką Petronas stoczył z Madżakiem.Wielki wódz Wieletów uciekał co sił w nogach do konia pozostawionego na pastwisku.Wypatrzył go jednak Petronas, dogonił i ciął mieczem w kark, zwyczajem Piastuna odcinając głowę od tułowia.Tę głowę – pozbawioną czerepu Wilka – wbił na oszczep jeden z jego ludzi i pokazywał walczącym, aby swoim wojskom dodać sił do walki, a Wilków jeszcze bardziej przerazić.Wytracono koniuchów pilnujących koni, które przerażone widokiem wielkiego ognia, natychmiast rozbiegły się po okolicy.Opowiada się, że potem przez dwa dni Lubuszanie szukali ich po polach i lasach aż w końcu zebrali ponad tysiąc sztuk, co było ogromnym bogactwem.Zgnieciona została wielka armia Madżaka, uratowali życie tylko ci z Wilków, którzy zdołali dopaść ciemności i skraju lasu.Z czterotysięcznej armii Wieletów, podobno mniej niż tysiąc ludzi powróciło do swych domów.W ten sposób udowodnił Petronas, że i lewy brzeg rzeki, tam, gdzie pozostały ruiny grodu Lubusz, również należy do Piastuna.Rankiem, siąpiący nieustannie deszcz przygasił pożar grodu i spowodował, że cała okolica zasnuła się ciemnym i smrodliwym dymem, który okrył pobojowisko i setki leżących na polu pozabijanych wojowników.Objeżdżające­mu miejsce walki Petronasowi towarzyszył Sogd z wbitą na oszczep głową Madżaka.Tak świętował swoje zwycięstwo Petronas, jednocześnie zezwalając swoim ludziom, jak i tym, co przybyli mu na pomoc przez rzekę, aby obdarli trupy.Oznajmił też wielu Lubuszanom, że mogą tu pozostać, odbudować domy i wały obronne, ponieważ ten skrawek lewego brzegu rzeki należy odtąd do Polan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •