[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stali jak przymarznięci pośrodku kręgu.***Wilczarz rzucił się naprzód z nożem gotowym do pchnięcia.- Stój.Skamieniał w mgnieniu oka.Nigdy nie słyszał takiego głosu: jedno słowo wymiotłomu wszelkie myśli z głowy.Z rozdziawionymi ustami patrzył na tę bladoskórą kobietę iwstrzymywał oddech w oczekiwaniu na jej następne słowo.- Ty też.Kobieta zerknęła na Ponuraka, którego twarz najpierw zobojętniała, a potemrozpromieniła się w uśmiechu, zanim zdążył do końca napiąć łuk.Wiedzma zmierzyłaWilczarza wzrokiem i skrzywiła się, jakby ją czymś rozczarował.- Czy tak zachowują się goście?Wilczarza zamurowało.Co on sobie, u licha, wyobrażał, wparowując tu z nożem wgarści?! W głowie mu się nie mieściło, że mógł się dopuścić takiej nieuprzejmości.Zarumienił się po same cebulki włosów.- Ojej.ja.bardzo przepraszam.na pamięć zmarłych.- Ugh.- stęknął Ponurak.Rzucił łuk w kąt takim gestem, jakby nagle uświadomiłsobie że trzyma w dłoni kupę, i ze zdumioną miną zagapił się na ściskaną w drugiej ręcestrzałę.- Od razu lepiej.Kobieta się uśmiechnęła, a Wilczarz złapał się na tym, że szczerzy zęby jak skończonyidiota.Może nawet troszkę się zaślinił, ale tylko odrobinę; zresztą, wcale mu to nieprzeszkadzało.Dopóki do niego mówiła, nic innego nie miało większego znaczenia.Skinęła na nich obu; długie białe palce pogładziły gęste powietrze.- Nie musicie stać tak daleko.Podejdzcie. Pośpieszyli ku niej jak dwójka rozochoconych dzieciaków: Wilczarz mało nóg niepogubił, tak bardzo chciał się jej przypodobać, a Ponurak wpadł po drodze na stół i o maływłos nie rymsnął jak długi na podłogę.- Jestem Caurib.- Och.- zachwycił się Wilczarz.To było najpiękniejsze imię, jakie w życiu słyszał,bez dwóch zdań.Niesamowite, że jedno słowo mogło być tak piękne!- Ja jestem Harding Ponurak!- A mnie nazywają Wilczarzem, bo mam dobry węch i.no.Na pamięć zmarłych, ależ ciężko mu się myślało.Powinien chyba zająć się czymśbardzo ważnym, ale choćby go mieli zabić, nie przypomniałby sobie teraz, czym.- Wilczarz.Doskonale.- Jej głos był kojący jak ciepła kąpiel.Jak miękki pocałunek.Jak miód z mlekiem.- Nie zasypiaj jeszcze!Głowa opadła mu na bok, wymalowana twarz Caurib smużyła czernią i bielą,pływając mu przed oczami.- Przepraszam! - wybełkotał i znów się zarumienił, usiłując schować nóż za plecami.-Strasznie przepraszam za ten nóż.nie mam pojęcia, jak.- Nie przejmuj się.Cieszę się, że go przyniosłeś.Myślę, że najlepiej będzie, jakzadzgasz nim swojego przyjaciela.- Jego? - Wilczarz uniósł brwi i spojrzał na Ponuraka.W odpowiedzi Ponurak uśmiechnął się i pokiwał głową.- Tak! Pewnie, że tak!- Rzeczywiście, to świetny pomysł.- Wilczarz podniósł nóż; miał wrażenie, że ostrzeważy tonę.- Eee.W jakieś konkretne miejsce mam go dziabnąć?- Najlepiej prosto w serce.- Słusznie, słusznie.Prosto w serce.Już się robi.Ponurak zwrócił się twarzą do Wilczarza, żeby ułatwić mu zadanie.Wilczarzzamrugał, otarł pot z czoła.- No to jedziemy.- Rety, ależ mu się kręciło w głowie.Mrużąc oczy, wpatrywał się wpierś Ponuraka; chciał trafić za pierwszym razem, żeby znów nie narobić sobie wstydu.- Sięrobi.- Teraz! - syknęła ponaglająco Caurib.- Zrób to.Ostrze topora z głuchym szczękiem rozpołowiło jej głowę od ciemienia po brodę.Krew siknęła na zastygłą w grymasie niedowierzania twarz Wilczarza.Chude ciało opadło nakamienną posadzkę jak wypełnione szmatami. Dow zmarszczył brwi, szarpnął rękojeścią topora w jedną stronę, w drugą, w końcu zcichym mlaśnięciem wyciągnął ostrze z czaszki wiedzmy.- Okrutnie gadatliwy kurwiszon.- mruknął.***Krwawy-dziewięć poczuł zmianę.Jak kiełkującą na wiosnę pierwszą roślinę.Jakpierwszy ciepły powiew letniego wiatru.W sposobie, w jaki trzymał go Grozny, byłazakodowana informacja.Kości Krwawego-dziewięć przestały trzeszczeć, nie musiał się jużbać, że popękają.Olbrzym słabł, a on rósł w siłę.Wciągnął powietrze głęboko w płuca i rozniecił żar swojego gniewu jak nigdyprzedtem.Powoli, bardzo powoli cofnął głowę, przyciśniętą do barku olbrzyma, i poczuł, jakkawał metalu wyślizguje mu się z ust.Wykręcił się, szarpnął, uwolnił szyję i spojrzał nawijącą się w skurczach twarz Groznego.Uśmiechnął się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •