[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy w końcu wydostalisię z obłoków pary, spostrzegli, że oboje są umorusani błotem,które rozpryskiwało się na wszystkie strony.- Idziemy się umyć? - podsunęła Daja.- Inaczej wyjdzie, żeto my jesteśmy temu winni.Briar przytaknął i oboje pobiegli w kierunku łazni.Tam, ustóp schodów, w komnacie położonej najbliżej wyjścia znalezli rynny wypełnione ciepłą wodą, pochodzącą z gorącychzródeł.Rynny te służyły wszystkim, którym nie była potrzebnakąpiel, a tylko możliwość szybkiego umycia się.Daja i Briarspłukali błoto z ramion, nóg i twarzy, a następnie spróbowaliusunąć brązowe plamy z odzieży.- Skąd się to wszystko wzięło? - zapytał Briar, wycierająctwarz i ręce szorstkim ręcznikiem.- Jeżeli całe to tryśnięciewyrwałaś z rur dostarczających tutaj wodę i teraz są onezepsute, to już po nas.I to nie tylko Niko dobierze się nam doskóry.- Nie wiem, skąd to się wzięło - syknęła Daja, zerkając raz poraz na posługaczkę drzemiącą po przeciwnej stronie komnaty.-Przecież ja nigdy nie miałam władzy nad wodą!- Na pewno nie większą niż Sandry nad winoroślą albo ja nadbłyskawicami.Spróbujmy wywąchać coś magią.Może udanam się naprawić te rury, jeżeli je rozwaliłaś!Daja spojrzała uważnie na chłopaka, ciągle jeszcze wycie-rając sobie ręce, po czym ponownie przeniosła wzrok naposługaczkę.Kobieta spała, głośno chrapiąc.- %7łeby ją obudzić, musiałabyś chyba zacząć walić w kotły -stwierdził Briar.Jakby na potwierdzenie tych słów kobieta prychnęła głośno iodwróciła się do nich plecami, nadal utrzymując się na stołku.Teraz, wciśnięta wygodnie w swój kąt, wyglądała tak, jakbynie miała najmniejszego zamiaru budzić się aż do momentu,gdy zabrzmi dzwon wzywający na kolację.Daja zaczerpnęła głęboki haust powietrza, odliczając dosiedmiu, tak jak ją tego uczono.Briar przyłączył się do niej, zamykając oczy i poddając się temu samemu rytmowi.Byłytu obecne magie ich obojga.Aączyły się one ze sobą w wielupunktach.Dziewczyna uwolniła świadomość, poszukującciepła wszędzie tam, gdzie nie powinno ono występować, orazrozglądając się za pęknięciami w gładkich płytach pokrywają-cych podłogę i mury.Metal, wszechobecny w instalacjachłazni, drażnił jej zmysły.Daja i Briar unieśli się na falachswoich magicznych mocy i wyruszyli w podróż w głąb ziemi,aż odnalezli obszerne rozlewisko nasyconej minerałami wody,z którego zaopatrywane były łaznie.Zatrzymali się, dryfującwe wnętrzu bezkresnej podziemnej komnaty ukształtowanejprzez wodę.Tam właśnie Briar oddalił się, pozwalając swej magii prze-pływać przez ściany, Daja zaś stwierdziła, że przyciągają dosiebie jeden z licznych podziemnych strumieni zasilającychzbiornik, i postanowiła popłynąć wzdłuż niego.Zapuściła siędaleko w głąb jego zródeł, badając po drodze ściany iodkrywając liczne drobne ujścia, wytryskujące w górachotaczających Dolinę Złotej Grani.Nagle otoczyła ją i ścisnęła fala żaru znacznie gorętsza ani-żeli płomień kuzni, rozgrzane zródła oraz wszystko, co kiedy-kolwiek dotąd odczuwała.Spróbowała krzyknąć - a przynaj-mniej taki miała zamiar - wijąc się jednocześnie wzapierającym dech uścisku.Trzy miesiące wcześniej potrzebnabyła jej pomoc Tris, aby sięgnąć pokładów płynnej skały,krążących gdzieś głęboko pod Wietrznym Kręgiem.Jednaknawet wówczas nie była w stanie dotknąć samej lawy i to Trismusiała przywołać ów żar tam, gdzie Daja mogła zrobić zniego użytek.Tymczasem teraz sam krwiobieg ziemi tworzony przez stopioną skałę orazmetale pochwycił ją i nie miał zamiaru wypuścić.Walczyła.Oblewał ją żar, sprawiając, że granice jej ducho-wej istoty rozjarzyły się czerwonawą poświatą, a po chwili za-częły topnieć.Nagle jakby znikąd pojawiła się płachta oślepiająco białegoświatła i owinęła się wokół dziewczyny, odpychając od niejlawę.Ognista tkanina, którą Daja stworzyła zaledwie kilkagodzin wcześniej, właśnie ratowała jej życie - a przynajmniejżycie jej magicznej istoty. Niko miał rację" - Daji przyszła do głowy irracjonalna myśl [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •