[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZniżyÅ‚a usta, dotykajÄ…cnimi miejsca, w którym materiaÅ‚ spotyka siÄ™ z ciaÅ‚em.I usÅ‚yszaÅ‚a jakzduszonym gÅ‚osem wymawia jej imiÄ™.DoprowadziÅ‚am go do tego, pomyÅ›laÅ‚a, pieszczÄ…c go jÄ™zykiem.MogÄ™spowodować desperacjÄ™ i sÅ‚abość, to gwaÅ‚towne pragnienie u silnego, peÅ‚negowitalnych siÅ‚ mężczyzny.MogÄ™ sprawić, by pożądaÅ‚ mnie do szaleÅ„stwa,mogÄ™ też wziąć od niego wszystko, czego pragnÄ™.Zsunęła materiaÅ‚ Å‚okciem, zwarÅ‚a zÄ™by ponad jego biodrem.SÅ‚yszaÅ‚ajego rozsadzajÄ…cy pÅ‚uca oddech.ByÅ‚ bezradny, zagubiony w niej.MogÅ‚a mutakże sprawiać ból.Wzięła go do ust, zamknęła go w wilgotnym, aksamitnym imadle, i Å›wiatmu zawirowaÅ‚.UchwyciÅ‚ rÄ™kami jej wÅ‚osy, a jego ciaÅ‚o podrygiwaÅ‚o pod niÄ….Kiedy jejusta ponownie pożeglowaÅ‚y ku jego brzuchowi, ponad rozedrgany miÄ™sieÅ„,gotów byÅ‚by zabijać, by jÄ… mieć.Wczepiony we wÅ‚osy Laury, pociÄ…gnÄ…Å‚ jej gÅ‚owÄ™ w tyÅ‚, uniósÅ‚ siÄ™.Drgnęła gwaÅ‚townie na widok jego rozgorÄ…czkowanych oczu.Po chwili ichusta siÄ™ zwarÅ‚y. Nie powiedziaÅ‚am, że już możesz mnie dotykać  wyrzuciÅ‚a z siebie,Podczas gdy jego wargi odciskaÅ‚y Å›lady na jej szyi, ramionach, na piersiach.Nie bÅ‚agaÅ‚eÅ› mnie.215 Znowu wypÅ‚ynÄ™li na powierzchniÄ™.Mierzyli siÄ™ wzrokiem znad roz­koÅ‚ysanej wody. Mokre dżinsy ograniczajÄ… ruchy.SpojrzaÅ‚a zadziornie. JeÅ›li koniecznie potrzebujesz usprawiedliwienia. WyÅ‚owiÅ‚a jedenze swoich pantofli. Cztery pary w ciÄ…gu dnia to chyba rekord  westchnęła.PotraktowaÅ‚a sprawÄ™ filozoficznie, znalazÅ‚a nogami grunt, stanęła.OciekaÅ‚a wodÄ…, cienka bluzka kleiÅ‚a siÄ™ do jej wysokich, wyrazniezarysowanych piersi, do szczupÅ‚ego torsu i delikatnej linii bioder.W Å›wietlezapadajÄ…cego zmroku mokre wÅ‚osy wiÅ‚y siÄ™ i poÅ‚yskiwaÅ‚y, jak skropionewodÄ… zÅ‚oto. Teraz to już grasz nieczysto  wyszeptaÅ‚.WylewajÄ…c wodÄ™ z buta, rzuciÅ‚a szybkie spojrzenie.ZnieruchomiaÅ‚az rÄ™kÄ… podniesionÄ… do góry i, nie spuszczajÄ…c zeÅ„ oczu, obserwowaÅ‚a, jakbÅ‚yskawicznie podpÅ‚ywa do niej.Kiedy stanÄ…Å‚, przesunÄ…Å‚ powoli dÅ‚oÅ„mi pojej udach, biodrach, bokach, aż siÄ™gnÄ…Å‚ do piersi. Michael. Pantofel wypadÅ‚ Laurze z rÄ™ki i plusnÄ…Å‚ w wodzie.Nie możemy. Mam wÅ‚aÅ›nie zamiar ciÄ™ pocaÅ‚ować. Jego mokre rÄ™ce przeÅ›liznęłysiÄ™ po jej plecach, nastÄ™pnie objęły poÅ›ladki.Nie puszczaÅ‚ Laury, aż zaczÄ™liunosić siÄ™ na wodzie. I dotykać ciÄ™.I pozwolić sobie na odrobinÄ™szaleÅ„stwa. Och. Gdy chwyciÅ‚ zÄ™bami jej wargÄ™ i szarpnÄ…Å‚ lekko, LaurzezakrÄ™ciÅ‚o siÄ™ w gÅ‚owie. Niech bÄ™dzie, jeÅ›li to wszystko.OplotÅ‚a go sobÄ…, daÅ‚a mu siÄ™ ponieść przez zimnÄ… wodÄ™.Jej usta stawaÅ‚ysiÄ™ coraz bardziej zÅ‚aknione, bardziej chciwe, szukaÅ‚y jego warg, caÅ‚owaÅ‚y je,ich splÄ…tane jÄ™zyki siÄ™gaÅ‚y gÅ‚Ä™biej, tamujÄ…c oddech.NarastajÄ…ce gwaÅ‚townie pragnienie rozsadzaÅ‚o go niczym uderzeniaobucha.UnicestwiaÅ‚a go.Przylgnęła do niego caÅ‚Ä… siÅ‚Ä… swych nóg, dopóki jejzwarte, drobne ciaÅ‚o nie stopiÅ‚o siÄ™ z nim.PrzywarÅ‚a do jego Å‚ona, poruszaÅ‚akusicielsko biodrami, ocieraÅ‚a swojÄ… kobiecoÅ›ciÄ…. Lauro.OdpowiedziaÅ‚a zdÅ‚awionym, niecierpliwym jÄ™kiem, wsunęła dÅ‚oniew jego wÅ‚osy, zaatakowaÅ‚a namiÄ™tnie szyjÄ™ Michaela.Jego lÄ™dzwie pulsowaÅ‚yniczym rana. Powstrzymaj siÄ™ na chwilÄ™. PragnÄ™ ciÄ™. MiaÅ‚a ochrypÅ‚y gÅ‚os, a jej gorÄ…cy oddech paliÅ‚ muskórÄ™. PragnÄ™ ciÄ™.PragnÄ™ ciÄ™. Nie możemy tu tego zrobić. Czyż nie? Gdy znowu zamknęła muusta wargami, przestaÅ‚ myÅ›leć.ZanurzyÅ‚ siÄ™ z niÄ…, otoczyÅ‚a ich woda,w której, jak przyglÄ…dajÄ…cej siÄ™ im z dna basenu syrenie, rozpÅ‚ynęły siÄ™Laurze wÅ‚osy.PragnÄ…Å‚ siÄ™ zapadać, zapadać, jak teraz, zwarty z niÄ… wargami.ZapaśćsiÄ™ w Å›wiecie, w którym powietrze nic nie znaczy, w którym Å›wiatÅ‚o także nic180 nie znaczy.W Å›wiecie, w którym nie istnieje nikt poza niÄ… i tym nabrzmiaÅ‚ym,rozkosznym pragnieniem.Odruchowo odbiÅ‚ siÄ™ od dna, pragnÄ…c utrzymać ich na powierzchni,a kiedy wypÅ‚ynÄ™li, potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, żeby oprzytomnieć. Nie. Nie oczekiwaÅ‚, że w takiej chwili powie to sÅ‚owo kobiecie.ZabrzmiaÅ‚o sÅ‚abo i nieprzekonujÄ…co, gdy tuliÅ‚ jej gÅ‚owÄ™ do ramienia. Dajodsapnąć.UnosiÅ‚a siÄ™ z nim, oszoÅ‚omiona pragnieniem, ogÅ‚uszona zwyciÄ™stwem. UwiodÅ‚am ciÄ™. Skarbie, omal mnie nie zabiÅ‚aÅ›.OdrzuciÅ‚a do tyÅ‚u gÅ‚owÄ™, rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™. UwiodÅ‚am ciÄ™  powtórzyÅ‚a z promiennÄ… twarzÄ…. Nie wiedziaÅ‚am,że potrafiÄ™.To jest.wyzwolenie. Przyjdz do mnie w nocy, a doznasz takiego wyzwolenia, jakiegozapragniesz.A teraz trzymaj ode mnie rÄ™ce z daleka.ZarzuciÅ‚a mu je na szyjÄ™, odsunęła go lekko, chcÄ…c widzieć jego twarzw gasnÄ…cym Å›wietle. ChciaÅ‚eÅ› jeszcze raz zedrzeć ze mnie ubranie. Nadal o tym myÅ›lÄ™, wiÄ™c uważaj, co robisz. Ja też chciaÅ‚am zedrzeć twoje.Zastanawiam siÄ™, co by byÅ‚o, gdybymje z ciebie zerwaÅ‚a i.ugryzÅ‚a ciÄ™.Czasami mam ochotÄ™ zanurzyć w tobiezÄ™by. Zamilcz!  Bezbronny, ujÄ…Å‚ jej gÅ‚owÄ™.PoÅ‚ożyÅ‚ jÄ… sobie na ramie­niu. Mam wrażenie, że powoÅ‚aÅ‚em do życia potwora. Nic mi o tym nie wiadomo, ale jestem pewna, że uruchomiÅ‚eÅ›wÅ‚aÅ›ciwy przeÅ‚Ä…cznik.LubiÄ™ to. Znowu siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚a, odgięła do tyÅ‚u,koÅ‚yszÄ…c siÄ™ na wodzie od pasa po wÅ‚osy [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •