[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozbłyskujące tu i ówdzie latarkisprawiły, że cała ceremonia wyglądała jeszcze bardziej tajemniczo. On mówi, że byli dobrymi, pełnymi wiary ludzmi, że jedyna prawda znajduje się przynim, na trybunie, i że Naczelne Dowództwo nie zapomni o nich  przetłumaczył Skynx. Rozumiesz ten bełkot?  zapytał zdumiony Han. Nauczyłem się go tak, jak i Bollux, z taśm informacyjnych.To przed republikańskidialekt, kapitanie.Czy możliwe, by byli oni reliktami z tamtych czasów?65 @ Han Solo i utracona fortuna Chyba nie mnie powinieneś o to pytać.O czym on teraz mówi? Oznajmił, że jest Dowódcą ich Misji.Wspomniał coś jeszcze o potężnych siłachpiechoty i że ratunek, który im obiecano, wkrótce nadejdzie.Powiedział coś jeszcze odziedzictwie pokoleń i ich nieugiętości oraz wyzwoleniu, które przyniesie to NaczelneDowództwo.Tłum nieustannie skanduje słowa:  Nasz sygnał zostanie odebrany!Wreszcie Dowódca Misji teatralnym gestem wskazał na klatkę.Aż do tej chwili Bolluxtrzymał się nieco na uboczu, otoczony gromadą ubranych na czarno Pozostałych Przy%7łyciu, którzy wznosili ku niemu modły i pieśni.Byli to chyba prawdziwi potomkowietechników, święcie wierzących w nieomylność maszyn.Jednak teraz Bollux przebił się przez otaczający go krąg, podszedł do klatki i ustawiłplecami do drzwi.Pozostali Przy %7łyciu, którzy już zamierzali przystąpić do składaniaofiary, cofnęli się, powstrzymani władczym gestem ręki robota.Mimo grozy sytuacji,Han przez cały czas zastanawiał się, skąd się wziął niebywały szacunek Pozostałych Przy%7łyciu dla automatów i robotów.Przecież chyba wcześniej, ukryci w samym sercu gór, niewidzieli nigdy robota ani droida?Dowódca Misji gorąco zagrzewał swych współziomków do działania.Bollux, któregoczerwone fotoreceptory jarzyły się w ciemnościach, powoli rozwarł połówki plastrona naswej klatce piersiowej.Błękitny Max, dokładnie poinstruowany przez Bolluxa, uruchomiłswój własny fotoreceptor, kierując go w stronę tłumu.Pozostali Przy %7łyciu ucichli zwrażenia.Max przestawił się z optycznej obserwacji na system holo-projektowy.Z piersi Bolluxawystrzelił nagle strumień światła i w powietrzu zabłysł, skopiowany z taśm Skynxasymbol Xima Despoty  trupia czaszka z rozświetlonymi oczodołami.Z mini-głośnikówrozległ się komentarz, odczytywany w rodzimym dialekcie Pozostałych Przy %7łyciu.Tłum cofnął się nieco, wielu z Pozostałych Przy %7łyciu w przerażeniu kreśliło kciukamitradycyjne gesty odżegnujące zło.Max wyświetlił kolejne obrazy z kolekcji zebranychprzez Skynxa informacji: starożytną flotę kosmolotów wojennych, malownicze eksplozjerakiet i pocisków laserowych, szeregi dawno nie istniejących formacji wojskowych.Przezcały czas projekcji robot prawie niezauważalnie przesuwał się ku drzwiom klatki.Podczasgdy tłum trwał całkowicie pochłonięty projekcją Maxa, Bollux przesunął rękę za plecy izaczął manipulować przy zamku klatki.W chwili gdy Bolluxowi udało się wreszcie odsunąć rygiel, tłum zgromadzonych ażzawył.Błękitny Max wyświetlał właśnie defiladę robotów wojennych, identycznych z tym,którego korpus został przyniesiony przez Skynxa na pokład  Sokoła Tysiąclecia.Maxdłużej przytrzymał obraz, dokładnie wyświetlając wszystkie jego detale.Pozostali Przy%7łyciu z ożywieniem dyskutowali, odsuwając się jednocześnie od przerażającego obrazu.Bollux ostrożnie przechylił się na bok, odsłaniając drzwi klatki.Max wyświetlał teraz po kolei wszystkie taśmy dotyczące robotów Xima, niezależnieod tego, czy były to schematy budowy, fragmenty rękopisów, czy obrazy lub planszekonstrukcyjne.W międzyczasie Bollux nieustannie przesuwał się do przodu.Tłumustępował, zupełnie zahipnotyzowany projekcją Maxa.Pośród powszechnej ekscytacji iz powodu wygaszenia większości oświetlenia, nikt nie dostrzegł, że drzwi klatki zostałyotwarte. Nie wiadomo, jak długo jeszcze zdoła on absorbować ich uwagę  wyszeptał Han.Bollux znajdował się w tej chwili prawie w samym środku kręgu, jaki utworzyli PozostaliPrzy %7łyciu. Czas już wyskakiwać  rzekł Badure. Starajcie się dotrzeć do końca pola  powiedział Han. Pamiętajcie, każdy troszczysię tylko o siebie, zrozumiano?66 @ Han Solo i utracona fortunaHasti, Badure i Skynx przytaknęli.Nieuzbrojeni, nie mogli nic zrobić.Jedyną ich szansąbyła ucieczka.Han wyskoczył z klatki.Pokrzykujący, gestykulujący Pozostali Przy %7łyciu wciąż wpatrywalisię w Bolluxa.Dowódca Misji opuścił swe miejsce na trybunie i próbował się przepchnąćku Bolluxowi, napotykając jednak zbyt silny opór swych własnych ludzi.Han odczekał,aż pozostali opuszczą klatkę.Chewbacca prześliznął się przez drzwi, jak cień znikając w ciemnościach.Po nim ukazałsię Badure, a wreszcie Hasti.Jako ostatni opuścił klatkę Skynx, natychmiast ruszającw kierunku krawędzi lądowiska.Przypłaszczony do ziemi, był prawie niemożliwy dozauważenia.Ruriańczyk, pomny wskazówek Hana, nie zatrzymywał się ani nie oglądał.Pilot okrążył klatkę z zamiarem sprawdzenia, co znajduje się poza nią.W efekcie zderzyłsię w ciemnościach z Hasti. Gdzie Badure?  wyszeptała dziewczyna.Przez dłuższą chwilę nie mogli go dostrzec, by wreszcie, ku swemu przerażeniu, dojrzeć,jak stary mężczyzna nonszalancko przechodzi tuż obok zafascynowanego tłumu, zdążającw kierunku opuszczonego ołtarza, na którym złożono ich broń.Nikt nie zwracał na niegonajmniejszej uwagi, wszyscy tubylcy zafascynowani byli pokazem musztry wojennychrobotów i ich ćwiczeniami na poligonie. On idzie po naszą broń  wyszeptał Han.Chewbacca, który również zatrzymał się,stał teraz przy nich, obserwując poczynania starego człowieka. Nie możemy mu teraz w żaden sposób pomóc; albo mu się uda, albo nie  trudnobyło mu w tej chwili określić własne odczucia wobec tego, co uczynił Badure.Czuł siębezbronny bez pistoletu, ale jednocześnie rozwścieczyło go to, że stary mężczyznapodjął takie ryzykowne przedsięwzięcie.Właśnie w tej chwili jeden z wartowników, wracający z posterunku wyłonił się z ciemnościi potknął o Skynxa.Ruriańczyk kwiknął z przerażenia i pośpiesznie ruszył w przeciwnym kierunku.Wartownikwytrzeszczył oczy na widok włochatej, wielonożnej kreatury, po czym z krzykiem zerwałz ramienia karabin.Włochata łapa wynurzyła się z ciemności, wyrywając mu broń z rąk.Ramię Chewbaccyuniosło wartownika w górę, po czym z całą siłą cisnęło nim o ziemię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •