[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał niewiele okazji, by odezwać się do smoka, więcnie był pewien, czy spiżowa bestia go dosłyszy.Postaram się pamiętać, że nie lubisz spadania. Przynajmniej głos smoka zabrzmiałprzepraszająco, co trochę ułagodziło Robintona.Bynajmniej nie wstydząc się dalszych popisów, F lon skłonił Simanitha, bywylądował, szybując leniwą spiralą prosto na dziedziniec Cechu Harfiarzy, tak by wszyscywidzieli ich przybycie.Zanim smok złożył skrzydła na grzbiecie, komitet powitalny zdążyłsię już zgromadzić na schodach.Robinton zdecydowanie wolałby mniej ceremonialnypowrót.Matka wyglądała bardzo dobrze, nie widać było po niej żadnych objawów osłabienia.Stała obok Lorry, otaczającej ramieniem prześliczną, wysoką brunetkę, którą jakby skądśznał.Podniósł wzrok na okno sali prób, gdzie Petiron spędzał tyle czasu, ale nie dostrzegłżadnego ruchu; panowała tam cisza.Odetchnął z ulgą, zsiadł i energicznym krokiem wbiegłna schody, by uściskać matkę.Obejmując ją, nie czuł tej kruchości, jak przy pożegnaniu trzy Obroty temu, ale wstarannie zaplecionych włosach pojawiły się liczne siwe pasma, a zmarszczki na twarzy siępogłębiły.Te oznaki starości bardzo Roba zaniepokoiły niechętnie godził się zeświadomością, że matka się starzeje.Zamaskował jednak swoje obawy uśmiechami irozmaitymi zdawkowymi, bezsensownymi uwagami, które ludzie zwykle wygłaszają przypowitaniu.W ogólnym zamieszaniu, serdecznie dziękując wszystkim za przyjście, Robinton niespuszczał oka z ślicznej młodziutkiej brunetki, która udawała zupełną obojętność.Zdradzałyją tylko rumieńce, przepływające co chwila po policzkach.Nagle skojarzył, jak ma na imię. Minione Obroty przydały ci urody, Silvino powiedział, wyciągając rękę dotowarzyszki dziecięcych zabaw, drugim ramieniem wciąż obejmując matkę. Tobie też nie zaszkodziły, Harfiarzu odparła z przekornym uśmieszkiem. Bardzo zmężniałeś przez ten czas powiedziała Merelan, poklepała go po klatcepiersiowej i pomacała bicepsy. I jeszcze urosłeś dodała ze zdumieniem, którezabrzmiało niemal oskarżycielsko, jakby nie miał prawa się zmieniać z dala od niej. Mistrz Lobirn kazał mi ciężko pracować odparł z udawanym znużeniem. Bzdura wygłosiła Kubisa, jak zwykle bezpośrednia. Doskonale wyglądasz.Właściwie nawet lepiej niż przedtem.W drzwiach stanęła Betrice. Aha, już jest.Dobrze.Lorra nakryła dla ciebie do stołu i wszyscy chcemyzobaczyć, czy się dobrze postarała.Wejdz, wejdz, Robie wzięła go za rękę, uwalniając ją zuścisku Silviny, i poprowadziła chłopca do wnętrza budynku.Robinton puścił matkę dopiero, gdy znalezli się w małej jadalni i mógł ją posadzić nakrześle.Gdy sam się sadowił obok, do sali wbiegł Mistrz Ogolly. Ach, a tak chciałem zdążyć powiedział z irytacją. Kochany chłopcze, jak sięcieszę, że cię widzę! zatrzymał się i popatrzył na suto nakryty stół. Och, wspaniale.Wypiję z wami kubek klahu i może spróbuję jedno z tych ciasteczek& okropnie niezgrabniuczniowie trafili mi się w tym Obrocie.Nie masz pojęcia, jak mi brak takiego starannegokopisty, jakim ty byłeś, Robie.Och, powinienem cię teraz inaczej tytułować, nieprawdaż,Czeladniku Robintonie? Mistrzu, to nieistotne, zawsze jestem na twoje rozkazy. Mistrz Gennell chciałby się z tobą widzieć dziś po zajęciach, Rob powiedziałaBetrice. Może zdradził ci, gdzie teraz pojadę? mrugnął do niej, by wiedziała, że taknaprawdę nie spodziewa się od niej niczego dowiedzieć. Och, szykuje się duża robota postraszyła go z żartobliwym grymasem.Rozmowa przeszła na tematy ogólne, między innymi na przydziały czeladnicze,Robinton zaczął pytać o swoich kolegów z pokoju, którzy też już zostali czeladnikami, iusłyszał o niedawnych sukcesach Shonagara w zapasach.Przypomniał sobie Faksa. Co się stało, Rob? spytała matka, łagodnie kładąc mu dłoń na ramieniu.Zauważyła zmianę jego nastroju. Nic takiego odpowiedział.Nie oszukał jej tym, ale uznał, że niechęć Faksa dokształcenia dzierżawców nie jest odpowiednim tematem do rozmowy przy tym stole.Zdarzyła się jednak okazja, by poruszyć ten temat podczas popołudniowej rozmowy zGennellem.Mistrz z powagą pokiwał głową. Lobirn przedstawił mi całą sytuację.Niestety, Cech nie może nic zrobić bez zgodyFaroguya. Ale to niesprawiedliwe zdenerwował się Robinton.Gennell znów kiwnął głową,tym razem ze współczuciem: Nic więcej nie możemy zrobić, chłopcze.Lepiej nie zapuszczać się tam, gdzieżycie harfiarza może się znalezć w niebezpieczeństwie. W niebezpieczeństwie? Rob aż zamrugał ze zdziwienia. Podobne kłopoty zdarzały się już przedtem, i będą się zdarzać w przyszłości.Jakośto wszystko się uładzi.Dopóki Faks nie wykracza poza swoje gospodarstwo, nic nie mogęzrobić.Nie byłoby to rozsądne.Nauczysz się tego w miarę nabywania doświadczenia.Trzebaw potrzebie umieć oszczędzać swoich ludzi.Jedno niewielkie gospodarstwo gdzieś napomocy nie jest tak ważne jak większa Warownia bliżej domu, i tyle.Ja zaś przydzielę cięteraz na miejsce, gdzie będziesz mógł zrobić dużo więcej dobrego.To Gennell odwróciłsię i wskazał na chorągiewkę na mapie jest twój nowy przydział.Dostałeś doskonałerekomendacje od Lobirna, a j ego nie jest łatwo zadowolić.Ale najpierw& Petiron wyjechałna dłuższy czas, więc może zechcesz trochę odpocząć i spędzić nieco czasu z matką? yle się czuje? Robinton skoczył na równe nogi, słysząc te słowa. Nie, nie, jest w świetnej formie, chłopcze.Sam zobaczysz, że nie ma się o nią comartwić uspokoił go Gennell.W jego głosie była taka szczerość, że Robinton się uspokoił. W porcie Fortu czeka statek, którym będziesz mógł wyruszyć& tym razem lepiej zabardzo nie polegać w sprawach transportu na smoczych jezdzcach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]