[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzięki temu zyskalibyśmy na czasie.W umyśle kapitana obawa przed kryształem toczyła bój ze względami czasowymi.Ukłonił się sztywno Killashandrze i odwrócił z powrotem do zbiornika.– Zbliżenie na pierwszy cel i podajcie poprawkę kursu.– Jak daleko do pierwszego celu, kapitanie?– Pięć godzin, sześć minut i trzydzieści sześć sekund, członkini Cechu.Killashandra odeszła od zbiornika, jej miejsce natychmiast zajęli poprzedni obserwatorzy.Skinęła na Tik i dziewczyna z ogromną ulgą wyprowadziła ją z mostku.Chętnie zostałaby, aby przyjrzeć się zmianie kursu krążownika i podejściu do pierwszej stacji górniczej.Cały manewr wymagał olbrzymiej precyzji, biorąc pod uwagę cztery – bądź pięć, jeśli uwzględnić obsesję kapitana na punkcie czasu – wchodzące w grę wymiary.Sześć minut, podczas których miała ustalić albo zmienić opinie całego układu.Sześć minut razy pięć – to dawało jej dokładnie pół godziny czasu galaktycznego.Killashandra uśmiechnęła się do siebie.Układ Trundomoux miał już własne tradycje.Doda do nich teraz widowisko międzygwiezdne.Zmieni plany Francu – zamiast ukradkowego prześlizgiwania się z miejsca na miejsce urządzi Trundomoux najpiękniejszy spektakl w ich życiu – od tej pory będą mogli rozmawiać między sobą.Z pewnością należy odpowiednio uczcić podobne wydarzenie.Sześć minut to niewiele czasu.Sama dopilnuje, by wystarczyło do jej celów.Powstaną nowe legendy o śpiewakach kryształu.Ubrania Trundomoux były jaskrawe, przetykane metalowymi włóknami, które odbijały choćby najsłabsze światło.Nawet kombinezony ochronne mieniły się od barw, szokujących oranżów i płomiennego różu.I choć w oczach Killashandry cała ta feeria była trudna do wytrzymania, wychowane w przestrzeni pokolenia Trundomoux już dawno uznały ją za pożyteczną i piękną.Podczas gdy statek schodził ku pierwszemu miejscu przeznaczenia, stacji wydobywczej nazwanej Copper, Killashandra przygotowała swój kostium.Czarny, odpowiadający dający barwie kryształu.Czarny i zwiewny, aby dostatecznie wyróżniał się pośród kolorowych, obcisłych strojów Trundomoux.Pożałowała, że nie ma z sobą choć niektórych kosmetyków, pozostawionych w studenckiej klitce na Fuerte.Jest jednak dość wysoka, by i tak odcinać się od tłumu.Odziana w czerń, z włosami spływającymi luźno na plecy.Fryzura również odróżniała ją od członków społeczeństwa oddanego pracy w przestrzeni, starannie strzygących albo golących swe włosy.Sześć minut! Ta myśl nie dawała jej spokoju.A przecież sztuczne kryształy zakładała w dużo krótszym czasie! Nagle przypomniała sobie – tym razem będzie miała do czynienia z prawdziwym kryształem.Jego dotknięcie może okazać się zgubne.Może powinna być wdzięczna Francu za ten precyzyjnie określony plan.Gdyby nawet wpadła w trans, mogła liczyć na kapitana – na pewno natychmiast go przerwie.Nie wolno jej jednak poddać się kryształowi.To zniszczyłoby zupełnie wrażenie, jakie zamierzała wywrzeć.Miała sporo czasu, żeby się tym martwić, wreszcie jednak zjawił się Tallaf.– Ładownik gotowy i czeka na panią – oznajmił niezwykle oficjalnym tonem, stając w pozycji zasadniczej.– A kryształ?Tallaf przełknął ślinę, unikając jej wzroku, choć Killashandrze wydało się, iż młody oficer jest raczej rozbawiony.– Superintendent Pendel przeniósł pojemnik do śluzy, aby był tam gotów na pani przybycie.Oczywiście pojemnik został odpowiednio zabezpieczony.I rzeczywiście.Strzegły go również dwa rzędy żołnierzy, którzy w ciasnej śluzie starali się znaleźć jak najdalej od kryształu.Dno i boki pojemnika zostały bezpiecznie przymocowane do pokładu, wierzch natomiast rozpieczętowano.Jeden ze strażników miał za pasem pistolet do nakładania pieczęci.Killashandra ruszyła naprzód, uważając, by nie zaplątać się w długą, powiewną spódnicę.– Otwórzcie to – poleciła w przestrzeń.Po chwili wahania Pendel wykonał jej rozkaz, ukradkiem do niej mrugając.Ku ogromnej uldze Killashandry przed spakowaniem każdy z pięciu kryształów został spowity w ochronny kokon.Nie musi brać w rękę surowego kryształu, póki nie dotrze na miejsce.Uniosła niewielki pakunek i znów poczuła ulgę.Kryształ wiedział, że to ona, ale się nie śpieszył.I był to prawdziwy kryształ.Przez jedną straszną sekundę ogarnęła ją obawa, iż dzięki szalonemu zbiegowi okoliczności, spakowano omyłkowo sztuczne bryły.Uniosła pakunek prosto przed sobą w wyciągniętych rękach i powędrowała do ładownika.Gdy tylko usiadła na wyznaczony fotel, wszyscy wokół niej zaczęli strasznie się śpieszyć: zapięli jej pasy, zajęli własne miejsca, śluza zasunęła się z hukiem.Przyśpieszenie wcisnęło ją w siedzenie.– Czy jesteśmy spóźnieni, Tallafie? – spytała.– Nie, proszę pani, idealnie mieścimy się w czasie.– Jak daleko od śluzy stacji znajduje się sala komunikacyjna?– Dokładnie pięć minut i dwadzieścia sekund.– W nieważkości? – Jej suknia w nieważkości wyglądałaby idiotycznie.Czemu wcześniej o tym nie pomyślała? Tallaf spojrzał na nią ze zdumieniem.– Wszystkie jednostki poza najmniejszymi bojami detekcyjnymi mają własną grawitację, proszę pani.Ładownik odpalił rakiety hamujące.Siła odrzutu ponownie wcisnęła pasażerów w fotele.– Myślałam, że nie mamy opóźnienia.– Owszem, ale musimy wprowadzić pewne poprawki do kursu.Jeszcze raz statkiem wstrząsnęło nagłe szarpnięcie, lecz samo dokowanie przypominało raczej lekki pocałunek.Załoga znów pracowała z podwójną szybkością i Killashandra, zaraziwszy się ich tempem, wstała, po czym wkroczyła na pierwszą ze stacji wydobywczych.Pięć minut i dwadzieścia sekund podróży wewnątrz stacji Copper polegało głównie na gwałtownych skrętach wzdłuż wijących się korytarzy i przeskakiwaniu ponad ochronnymi grodziami.Killashandra mogła z dumą stwierdzić, iż zdołała przebyć trasę bez jednego potknięcia.Cały czas niosła przed sobą kokon z kryształem, tak aby wszyscy mogli go zobaczyć.A widownię miała liczną.Tłumy ludzi gromadziły się na skrzyżowaniach korytarzy, aby być świadkami uroczystego wydarzenia.Co za szkoda, pomyślała Killashandra, kiedy wprowadzono ją do sali komunikacyjnej, stanowiącej centrum informacyjne Copper, że nie tu ma się znaleźć główne łącze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •