[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sugal nie miał pojęcia, dokąd zabrano jego ludzi i nad czym oni teraz pracowali, ale z ich składu można się było co nieco domyślić.Wszyscy, tak jak ja sam, należeli do personelu niższego i każdy z nich miał jakiś związek z badaniami nad komputerami organicznymi, zakazanymi na Cerberze, przed przybyciem tutaj.Było ich tylko sześciu, sami zesłańcy, eksperci w tej samej dziedzinie, o bardzo bystrych umysłach.Poczta do nich wysyłana była za pośrednictwem kwatery głównej korporacji.Bardzo interesujące.Najwyraźniej coś się działo.Coś, o czym powinienem wiedzieć.Późnym wieczorem wyszedłem, na przechadzkę i natknąłem się przypadkowo na pracowników obsługi i nadzoru idących na nocną zmianę.Sprzątanie w zasadzie było zautomatyzowane, ale przepisy wymagały stałej obecności ludzi, którzy pilnowaliby, czy wszystko przebiega prawidłowo, jako że wyposażone w świadomość komputery były na tej planecie zakazane.Patrzyłem na mężczyzn i kobiety, z których każde było wykwalifikowanym technikiem, i zauważyłem, iż niektórzy z nich wyglądają na zmęczonych.W piątek rozpętało się piekło, kiedy komputer zawiadujący ochronę przeciwpożarową zaczął wywoływać wszędzie dokoła fałszywe alarmy i doprowadził cały system do szaleństwa.Prawie połowa służby technicznych Tookera pracowała bez ustanku, by znaleźć źródło problemu i wymienić zepsute części.Udało im się to dopiero wczesnym wieczorem; na szczęście dla ludzi, z których większość, włącznie ze mną, pracowała w regularnych godzinach i nie było ich w domu, kiedy to wszystko miało miejsce.Tylko kilku pracowników z nocnej zmiany, mieszkających w budynku znajdującym się osiem kilometrów na zachód od zakładów, przeszło przez to piekło.Nie przespali tego dnia ani minuty – biedacy.Według wydruków system rzeczywiście znajdował się w opłakanym stanie.Nie wszystko, co wydarzyło się tego piątkowego popołudnia, spowodowane było przeze mnie.Moje manipulacje wywołały prawdziwe awarie wewnątrz systemu.Miałem nadzieję, że może do tego dojść, ale nie zaplanowałem tego wszystkiego.System faktycznie powinien zostać zastąpiony czymś nowszym i sprawniejszym.Podczas gdy wszyscy mieli znacznie więcej roboty niż zazwyczaj, mnie udało się zakończyć pracę wcześniej, a to dzięki dodatkowo przepracowanym godzinom poprzedniego dnia.Tuż przed czwartą poszedłem do wejścia głównego, by wziąć udział w zaplanowanym wcześniej dla VIP-ów (bardzo ważnych osobistości) zwiedzaniu zakładów.Tak jak zwykle, i ta grupa VIP-ów tak naprawdę nie zawierała żadnych ważnych osobistości; wielu z nas przyprowadzało przyjaciół, by móc pochwalić się tym czy owym, a firma popierała te zwyczaje ze względu na dobro stosunków interpersonalnych i ze względu na własny image.Dylan zgłosiła chorobę tego dnia, dzięki czemu mogła się wyspać do woli i teraz znajdowała się w świetnej kondycji.Towarzyszyła jej drobniutka piękność o oliwkowej karnacji, z kruczymi włosami i z takimi oczyma, jakich nigdy przedtem nie widziałem.Przystanąłem i aż pokręciłem głową ze zdumienia.Chyba już nigdy nie przyzwyczaję się do tej całej wymiany.– Sanda? – spytałem niepewnie.Uśmiechnęła się i skinęła głową.– Nie masz pojęcia, ile cię to będzie kosztowało.Wino, obiadki i flirty z połową mieszkanek Domu Akeba.Zastanowiłem się nad jej słowami.To wcale nie brzmi tak przerażająco.Patrzyłem na obie, wyczuwając w nich jakąś wewnętrzną nerwowość, którą jedynie częściowo udawało się im zamaskować.Przytuliłem je obie na moment i szepnąłem:– Nie martwcie się.Będzie wspaniale.Poza ogólnie dostępnymi pomieszczeniami, wejście gdziekolwiek poprzedzane było sprawdzaniem wchodzących przy pomocy skanera fal mózgowych, co pozwalało dostać się tam jedynie upoważnionemu personelowi.Ponieważ przygotowałem już wcześniej tę wizytę, wejście nie stanowiło dla nas żadnego problemu.W zasadzie odbywało się to tak: wkładało się na głowę specjalną opaskę, po czym wkładało kartę identyfikacyjną w przeznaczony dla niej otwór.Jeśli wszystko było w porządku, drzwi się otwierały i wchodziło się do małego przedpokoju, po czym drzwi zamykały się za tobą.Ponownie wkładałeś kartę w następny otwór i otwierały się następne drzwi, wpuszczając cię do środka, tak jak to czyni śluza powietrzna.Gdyby miało to robić codziennie przeszło cztery tysiące pracowników Tookera, samo wejście do pracy zabrałoby im calutki dzień; w tej sytuacji komputer wewnętrzny po prostu rozpoznawał zewnętrzne cechy twojego ciała, a ty jedynie wkładałeś kartę do otworu.Skanowanie zajmowało jakieś dwie minuty, a ponieważ system był połączony z komputerem głównym – który, co odkryłem wcześniej, znajdował się na orbicie i przy pomocy satelitów pokrywał swoim zasięgiem całą powierzchnię planety – nie należało zbytnio przeciążać drogich systemów lokalnych.W Tookerze więc skanowanie wchodzących tak naprawdę dotyczyło jedynie działów podległych szczególnej ochronie.Był to, naturalnie, jeszcze jeden słaby punkt.Nie tylko dlatego, że nie przeprowadzano pełnego skanowania na całym terenie, ale również dlatego, że można było przechodzić obok tych tajnych działów, będąc od nich oddzielonym jedynie sięgającą od podłogi do sufitu, grubą, pancerną i wyposażoną w system alarmowy szybą z pleksiglasu.Mogłeś więc widzieć z grubsza cały dział, tyle że nie byłeś na tyle blisko, by zorientować się, co się tam dzieje.Komputery prowadziły ciągły monitoring tych działów, by nikt nieupoważniony nie znalazł się na ich terenie, a lista upoważnionych była bardzo krótka.Staliśmy na zewnątrz jednego z tych działów, a ja odgrywałem rolę przewodnika.Kilku pracowników siedziało jeszcze pochylonych nad konsoletami i przekaźnikami, choć liczba ich malała z każdą chwilą zbliżającą ich do końca dnia roboczego.– Tutaj kontroluje się system bankowy – powiedziałem.– Jedenaście niewielkich banków gminnych trzyma tu swoje wszystkie zapisy dotyczące transakcji i dokonuje wymiany pieniędzy i aktywów.Naturalnie jest to jedynie łącznik dla komputera głównego, w którym magazynowane są elektronicznie pieniądze, ale komputer główny zawiera tylko całkowite aktywa każdej osoby fizycznej i każdej korporacji.Te maszyny zaś zawierają informacje na temat źródeł pieniędzy, ich punktów przeznaczenia i mogą dokonać transferu waluty pomiędzy kontami za pomocą prostych, zakodowanych poleceń.Kody te są proste do tego stopnia, że jeśli ktoś włamałby się do którejś z tych maszyn, mógłby w ciągu jednej chwili skraść miliony.– Dlaczego zatem nie są one bardziej skomplikowane? – spytała Sanda.– Ponieważ, skoro pieniądze wszystkich znajdują się w komputerze głównym, każda dodatkowa większa suma, czy cała seria mniejszych, przyciągnęłaby uwagę władz bankowych i spowodowała śledztwo.– Prawdę mówiąc, przedyskutowaliśmy już ten problem wcześniej, a teraz jedynie robiliśmy ten pokaz ze względu na znajdujących się w pobliżu ludzi.Jej pytanie, prócz tego, iż było całkiem naturalne w tej sytuacji, zwróciło uwagę na drugi słaby punkt systemu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]