[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cóż za niezwykła sytuacja! - zaśmiał się kwaśno Philidor.- Mecy są tutaj, podobnie jak Ptaki, Phani i Wieśniacy.Pomieszani, przetransportowani i zniewoleni dla ludzkiej przyjemności.Zaprawdę, sytuację tę wywołały nasze winy, za które musimy pokutować, a ty chcesz, byśmy o nich zapomnieli!- Jest błędem zbytnie rozpamiętywanie przeszłości - powiedział Xanten.- Jeśli jednak chcecie zachować możliwość rozpamiętywania, proponuję, byście już teraz stanęli przeciw Mękom albo przynajmniej schronili się w zamku.- Nie ja - rzekł Philidor.- Może inni tak zrobią.- Będziesz czekał, aż zostaniesz zabity?- Nie.Ja, i bez wątpienia inni, schronimy się w odległych górach.Xanten wdrapał się z powrotem na pokład wozu bojowego.- Jeśli zmienicie zdanie, przyjdźcie do Hagedorn.Odjechał.Droga wiodła przez dolinę, wiła się przez wzgórza, przekroczyła grzbiet.Daleko, na tle nieba, rysowała się sylwetka zamku Hagedorn.Rozdział 41Xanten składał raport radzie:- Statki kosmiczne nie mogą zostać użyte.Mecy całkowicie je zniszczyli.Pomysł poproszenia o pomoc Ojczystych Światów jest bez sensu.- Smutne wieści - powiedział Hagedorn, robiąc kwaśną minę.- A więc to wszystko na ten temat.Xanten kontynuował:- Wracając wozem bojowym, napotkałem plemię nomadów.Wezwałem wodza i wyjaśniłem mu, jakie korzyści odniósłby ze służby dla zamku Hagedorn.Boję się jednak, że nomadom brakuje przyzwoitości i poczucia posłuszeństwa.Wódz udzielił tak obraźliwej odpowiedzi, że natychmiast opuściłem ze wstrętem obóz.W Dalekiej Dolinie odwiedziłem wioskę pokutników, czyniąc im tę samą propozycję, ale bez wielkiego powodzenia.Są oni w takim samym stopniu idealistami, jak nomadzi prostakami.I nomadzi, i pokutnicy chcą uciekać.Pokutnicy mówili coś o schronieniu się w górach, a nomadzi prawdopodobnie uciekną w stepy.- Co im da ta ucieczka? - parsknął Beaudry.- Może zyskają kilka lat, ale na pewno Mecy dogonią i ich z tą swoją metodycznością.- W tym czasie - drażliwie stwierdził O.Z.Garr - moglibyśmy ku ogólnemu pożytkowi przekształcić ich w dobrze wyszkolone oddziały wojskowe.Niech więc sczezną.My jesteśmy bezpieczni.- Bezpieczni, tak.Ale co będzie, jeśli wysiądzie zasilanie? Jeśli popsują się windy? Jeśli zawiedzie klimatyzacja i udusimy się lub zamarzniemy? Co wtedy? - pytał ponuro Hagedorn.O.Z.Garr potrząsnął głową.- Musimy uodpornić się na to, co uderza w naszą godność, jak tylko to będzie możliwe.Choć urządzenia zamku są w dobrym stanie i nie spodziewam się większych defektów przez najbliższe pięć, dziesięć lat.W tym czasie wiele może się zdarzyć.W końcu przemówił Claghorn, siedzący obojętnie w swoim fotelu:- Jest to program całkowicie bierny.Podobnie jak dezercja pokutników i nomadów nie sięga on poza moment obecny.- Claghorn wie równie dobrze jak ja, że nie ustępuję nikomu w dworskiej szczerości, optymizmie i bezpośredniości, w cnotach, które są przeciwieństwem bierności - uprzejmym tonem powiedział O.Z.Garr.- Ale odmawiam poświęcania uwagi jakimś głupim niewygodom.Jak można nazwać to biernością? Czy szlachetny i wartościowy Claghorn ma inną propozycję, jak skutecznie utrzymać nasz status, nasz poziom życia, nasz szacunek do samych siebie?Claghorn wolno skinął głową z mdłym półuśmiechem, który dla O.Z.Garra oznaczał obrzydliwe zadowolenie z siebie.- Istnieje prosta i efektywna metoda pokonania Meków.- Więc na co czekasz?! - krzyknął Hagedorn.- Chcemy o niej usłyszeć!Claghorn popatrzył dookoła pokrytego czerwonym aksamitem stołu, przyglądając się wszystkim twarzom.Beznamiętny Xanten; Beaudry, krzepki, zimny, z zastygłym na twarzy tradycyjnym wyrazem szyderstwa; stary Isseth, przystojny, postawny, buńczuczny i pełen sił witalnych niczym kadet; Hagedorn, stroskany, pochmurny, wyraźnie zakłopotany; elegancki Garr; Overwhele, rozmyślając z wściekłością o niewygodach przyszłości; Aurę, bawiący się tabliczką z kości słoniowej, znudzony, markotny lub zrezygnowany; i inni, pokazujący zwątpienie, oczekiwanie nieszczęścia, hardość, gniew, niecierpliwość; w przypadku Floya cichy uśmiech albo, jak później określił to Isseth, afektowany grymas idioty, przeznaczony dla pokazania jego dystansu do całej tej nieprzyjemnej sprawy.Claghorn spuścił oczy i potrząsnął głową.- Nie ogłoszę tego planu.Boję się, że jest on niewykonalny.Ale muszę zaznaczyć, iż niezależnie od środków zamek Hagedorn nie będzie taki jak wcześniej, nawet jeśli przeżyjemy atak Meków.- Ha! - krzyknął Beaudry [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •