[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wracam na kontrakt i mogę cię zapewnić, że noga moja nie postanie tu, a Halusi tam.Wkrótce odzyskam równowagę i niczego tak nie żałuję, jak tego, że jesteś zajęta.Szarpnęło mną.Prawie zabrakło mi tchu i słowa jednego nie zdołałam z siebie wydusić.Po jaką cholerę straciłam nadzieję na niego i dałam się poderwać, po jaką cholerę zrobiłam z tego trwały związek, po jaką cholerę tak idiotycznie zagmatwałam się w uczuciach, nie rzucę się przecież w ślady Halusi, nie wystawia się rufą do wiatru kochającego człowieka! Szlag żeby to trafił, coś tu chyba straciłam nieodwołalnie.Ogólnie Grzegorz był raczej w złym nastroju i kapała z niego gorycz.Zaangażował adwokata, założył sprawę rozwodową i odjechał.Halusia podobno rozpaczała, ale bardziej była wściekła, bo dała się złapać in flagranti.Wróciła łączność korespondencyjna.Ostatni list, jaki dostałam z Bliskiego Wschodu, był odpowiedzią na mój jęk rozpaczy i zdołał zatrzymać skromne resztki porzucającego mnie rozumu.Moja sielanka trwała jeszcze nie dwa wieki, tylko dwa lata, po czym gwałtownie zmieniła oblicze.Znalazłam się w sytuacji nie do przyjęcia i nie umiałam się z niej wygrzebać, utonęłam w nerwicy i straceńczych pomysłach.„Opamiętaj się — pisał Grzegorz.— Po cholerę masz zostawiać mieszkanie łobuzowi i zakopywać się w Brzanie Dolnej, niech on się wyniesie! A jeśli już musisz ty, to przynajmniej wybierz rozsądniejsze miejsce.Masz kontakty w Europie, wykorzystaj je, jedź na saksy! Może się spotkamy.”Te kilka słów okazało się bezcenne, nagle oprzytomniałam, zaczęłam załatwiać sprawę.Załatwiłam, aczkolwiek nigdy nie zdołałam zrozumieć, dlaczego nie udało mi się jechać do Francji, gdzie miałam zapewnione miejsce pracy, tylko do Danii, gdzie ugrzęzłam psim swędem.Kontakt z Grzegorzem urwał się na długo.Dostałam wreszcie jakąś informację, że siedzi w Paryżu, dostałam nawet jego adres, napisałam, korespondencja znów nam ruszyła, po czym nagle przysłał mi dziwne słowa.„Nie mogę dostawać listów od Ciebie.Wyjaśnię osobiście”.Krążyłam już wtedy między Danią i Polską, sprawy prywatne rozwikłałam pomyślnie, eks-wielbiciela pozbyłam się definitywnie.Osobliwa wiadomość od Grzegorza zgniewała mnie, należał mi się urlop, pojechałam na tydzień do Paryża.Zadzwoniłam, spotkaliśmy się, na jego widok zrobiło mi się ciepło na sercu, on zaś powiedział „cholera” i wziął mnie w tak zwane objęcia, z tym że miejsce należało do mnie, hotelik na rue de la Douane, gdzie wynajęłam pokój.No i wyszło szydło z worka.Ja byłam wolna, ale za to on miał drugą żonę.Szlag mógł człowieka trafić.Dopadła ta idiotka moich listów, Francuzka, ale znała polski język doskonale, nie wiem, po co Grzegorz te listy zachował, było wyrzucić.Dostała amoku, świat zaczął się dla niej składać z jednej kobiety i tą kobietą byłam ja.Grzegorz poprzysiągł wierność pod tym jedynym względem, znów mu na niej dziko zależało, jej na nim też, zazdrość prezentowała tygrysią, a jego to bawiło ogromnie.Mogłam wydedukować, że chude lata w Syrii padły mu na mózg i słowa nie powiedziałam, bo nader niedawno, można powiedzieć dopiero co, mnie tak samo zachwycała zazdrość faceta i też upierałam się być mu wierna.Kogo Pan Bóg chce skarać, temu rozum odbiera.No i cześć, urwało nam się.Odpadały nawet telefony do pracy, bo kuzynka tej pantery była sekretarką w pracowni Grzegorza i co gorsza, również znała język polski.Także angielski.Poliglotka, psiakrew.Z zaciętością i satysfakcją śledziła każde jego słowo, korespondencję prywatną miał prawo otrzymywać od brata i nikogo więcej, wypisz wymaluj jak ja przed półtora rokiem.Klątwa czy co.?Też nie miałam chęci bruździć mu w życiorysie.Poniechałam korespondencji.Tak naprawdę, chęć brużdżenia kwitła we mnie i zgoła szalała, na złość głupiej babie, ale pohamowałam się przez elementarną lojalność i jakieś tam smętne ślady honoru.Grzegorz wyobrażał sobie, że jestem szlachetna, o twarz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •