[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tu, ledwo zmarł,pokazało się, że testament wujenki skrywał, w którym swoje precjoza posagowecórce zapisywała.I oweż precjoza ocalały, dziś już całkiem Zeni, bo długi teściapan Fularski popłacił, majętność oczyszczając.Tak się wydaje, że już tego ruszyćwujaszek nie miał śmiałości, a może z tamtego świata duch żony mu się pokazał,grożąc karami, jeśli córkę więcej skrzywdzi.A możliwe też, że do ostatniej chwilitrzymał, chcąc strwonić na końcu, tymczasem zaś zapomniał, gdzie to ma, i odna-lezć nie umiał.Co mi się wydaje najpewniejsze, bo i z chodzeniem nie dawał sobierady, i pamięć tracił, imbecyla wrażenie czyniąc, niech mu ziemia lekką będzie.Albo nie.Niech go tam trochę ugniecie.Przebacz, Boże.Tak tedy już po pogrzebie, porządki czyniąc, Zenia jego fotel, w którym jużcałkiem życie pędził, spalić kazała, bo rupieć to był straszny i wprost mówiąc,odorem nieznośnie śmierdział.Ale wciąż mówiąc, że się ojcu nieboszczykowi odniej należy, czemu już nawet nie przeczyłam, choć myślę, że co mu się należało,dawno z nawiązką oddała, sama własną ręką ów fotel jęła psuć przy rozpalonymkominku.Byłam przy niej i tylko nos zatykałam.Nożycami i nożem ostrym siedze-nie i oparcie na kawałki cięła, w ogień wrzucając, i w moich oczach natrafiła podgrubym i poniszczonym obiciem na papier pomięty i pudełko drewniane, płaskie,nawet bez zamka.Może matka z tamtego świata ją natchnęła, żeby tę ostatnią usługę złemu ojcuoddać, bo gdyby kto inny, mogli skraść wszystko.Zdarza się sługa nieuczciwy.A tak, swoje odzyskała, bo był to testament nieboszczki i owe klejnoty.Szczegółowy opis klejnotów zajął Matyldzie całe dwie strony i Justyna wy-obraziła je sobie bez trudu i z wielką przyjemnością.Najbardziej zainteresowałją medalion na łańcuszku, który we wszystkie ogniwka miał wprawione rubinyjednakowej wielkości i szlifu, w samym wisiorze zaś diament jak orzech laskowy,większymi rubinami otoczony.We wnętrzu medalionu znajdowały się włoski, na-leżące, wedle testamentu, do małego braciszka Zeni, zmarłego w wieku lat trzech.Z lekkim powątpiewaniem Justyna pomyślała, że zapewne przez te włoski bra-ciszka wujaszek zawahał się przed roztrwonieniem także i tej spuścizny.A możenie cenił ozdoby w mniemaniu, iż nikt jej nie zechce kupić.Na co komu włoski52obcego dziecka.?Niezmiernie zainteresowana, co też Zenia z medalionem zrobiła, porzuca-jąc opis jakiegoś niewątpliwego okropieństwa, złożonego ze złota, srebra, emaliii wszelkich możliwych kamieni rozmiarów łebka od szpilki, ale bardzo świecą-cych.okropieństwo nazwane było broszką.z zapałem rzuciła się na dalszyciąg.jak na oko oceniam, razem to warte najmniej pięć tysięcy rubli, a może na-wet i więcej, bo rubiny wielkiej piękności.Nad medalionem i włoskami braciszkaZenia się gorzko spłakała.Pamiątki po matce zachować może, bo panu Fularskie-mu jego bogactwa starczą, i poradziłam jej, żeby to przednim ukryła.We dwie tyl-ko byłyśmy i Gabrysia, dawna niańka Zeni, do nas dochodziła, też to samo rzekła,do pana Fularskiego samą nieżyczliwość czuje i aż syczała niczym żmija.Scho-wać, schować, mówiła, nie wiadomo co się może wydarzyć na tym świecie, a niechpanienka coś swojego ma.Nikt przecie o tym nie wie, mówiła, a pismo jaśnie panizaświadcza, że jaśnie panu do tego nic.Poparłam ją mocno, przypominając, żew intercyzie wyszczególnione nie zostało i Zenia może wszystko stracić.Płakała ciągle, ale nam uległa i o mało się rzecz nie rozbiła, bo pan Fular-ski nagle wrócił i ku nam przyleciał.Tylem miała przytomności umysłu, by Zenipudełko i papier z rąk wyrwać i w fałdy sukni schować.Jakby co zauważył, rze-kłabym, że to moje, ale nie spojrzał nawet i, cale szczęście, prędko sobie poszedł,bo chociaż bałwan wstrętny, woń obrzydliwą czuje.Zenię chciał zabrać od owegozajęcia, ale uparła się i postawiła na swoim.Widzę, że chyba więcej ma śmiałoścido oporu teraz nizli za życia ojca.Nie mógł to wujaszek tyle chociaż przyzwoitościpokazać, żeby umrzeć rok wcześniej?O molom nie zapomniała napisać, że się krewny objawił.Na pogrzeb wujaszkaprzyjechał siostrzeniec, pan Bazyli Pukielnik, o którym wszyscy zapomnieli, a ma-ło kto wiedział.Samom nie pamiętała, że takowy istnieje, a tymczasem siostrawujaszka, dziwne mi ciotką ją nazywać, nimem jeszcze na świat przyszła, uciekłaz nauczycielem muzyki i całą resztę życia w obcych krajach spędziła.Skandal tobył straszny, chociaż ów nauczyciel, pan Teofil Pukielnik, z doskonałej rodzinypochodził, a wyklęty został, bo muzyce postanowił się oddać.Siostra wujaszka,z papierów pana Bazylego wiem, że na imię jej było Teofila, za omen tę zbieżnośćimion wzięła i zakochała się w nim na śmierć i życie.Co do muzyki, pan Teofilmiał chyba rację, bo całkiem niezle mu się wiodło, koncertował i lekkie utworytworzył, za które mu dobrze płacono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]